Respawn.pl

Turniejowy przesyt – czy jesteśmy w stanie wszystko obejrzeć?

Autor: Sergiusz Lelakowski

Jeszcze dwa lata temu wszyscy czekaliśmy na kolejne majory CS:GO, bo to własnie tam działo się najwięcej. Teraz, w dużym cudzysłowie, majory oglądamy co tydzień, a emocje nam przekazywane są nieco spłaszczone.

 

Czy jesteśmy w stanie wszystko obejrzeć? To pytanie, zadane już na samym początku, pojawia się w mojej głowie po kilka razy w miesiącu. Od końca tzw. offseason, czyli umownych wakacji pro-graczy byliśmy świadkami ponad 10 dużych turniejów LAN-owych w terminie od początku września do połowy listopada. Zaczynając od Northern Arena 2016 – Toronto (1 września, pula 100 000$), przez finały Starladder i-League Season 2 (7 września, pula 300 000$) i ESL One New York (30 września, 250 000$), kończąc na IEM Oakland 2016 (16 listopada, 250 000$). Oczywiście to tylko kilka z wymienionych – nie wspomniałem o EPICENTER, ESWC, WESG i wielu innych.

ESL One New York

ESL One New York nie budziło już tych samych emocji, jak przy zapowiedzi turnieju. fot.: ESL

Turnieje CS:GO w szczytowej popularności

Na wyżej wymienionych imprezach spotykają się zazwyczaj te same, topowe drużyny. Pod natłokiem dużej ilości eventów dochodzi do absurdalnych sytuacji, w których muszą one zrezygnować z udziału ze względu na np. wyjazd na ELEAGUE do USA. Najzabawniejsza sytuacja miała miejsce przed finałami ESL Pro League Season 4. Fnatic, które rewelacyjnie poradziło sobie w czasie trwania ligi, ostatecznie zrezygnowało z udziału w LAN-owych finałach. Organizatorzy rozesłali więc zaproszenia pozostałym formacjom, które ostatecznie się nie zakwalifikowały, w tym Virtus.pro, Na’vi czy Hellraisers. Wszystkie z nich odmówiły udziału z tego samego powodu – zbyt napiętego grafiku.

Polska ekipa odrzuciła też zaproszenie na IEM Oakland 2016, przygotowując się do playoffów ELEAGUE i nadchodzących finałów ECS Season 2. Na ich miejsce wskoczyła drużyna z Tier 2, Heroic. Zawodnicy grający na IEM Oakland otwarcie mówili, że informacja o wycofaniu się z turnieju przez Virtus.pro sprawiła im ulgę. Bardzo możliwe, że turniej potoczyłby się zupełnie inaczej. Bardzo możliwe jest też to, że zwycięzcy – NiP, nie wyszliby nawet z grupy! W związku z tym naprawdę ciężko jest ocenić, która drużyna dzisiaj jest tą najlepszą na świecie, bowiem co raz rzadziej spotykamy wszystkie “mocarstwa” w jednym miejscu.

Na IEM Oakland zabrakło Virtus.pro. Powodem był napięty grafik. fot.: ESL

Na IEM Oakland zabrakło Virtus.pro. Powodem był napięty grafik. fot.: ESL

Za dużo imprez, za mało czasu

Oczywistym jest, że przemysł e-sportowy przeżywa swój złoty okres, a turnieje najwyższego szczebla są kulminacją tego, na co pracowali najlepsi zawodnicy przez całe życie. Takie eventy to też miejsce, w którym kibice mogą poczuć prawdziwe emocje, pogadać z ulubionym graczem, zrobić sobie z nim fotkę i pogadać. Dzisiejsi zawodowcy to gwiazdy, ale nie roboty i nie będą w stanie zadowolić fanów w każdym zakątku świata, jeżdżąc co tydzień, na co raz to wymyślniejsze imprezy. Wyobraźcie sobie, że za trzy dni miałby rozpocząć się – jak co roku – trzeci major. Chciałoby Wam się go oglądać z iskrami w oczach jak kiedyś? Bo mnie nie.

Statystyki mówią same za siebie – pomimo szybko rozrastającej się popularności sceny CS:GO, ESL One Cologne 2016 nie pobił rekordów oglądalności. Ciężko jest zrzucić winę na jedną przyczynę (zwłaszcza, że impreza odbywała się w wakacje, nie każdy wtedy siedzi w domu przed komputerem), ale na pewno w jakimś stopniu przyczynił się do tego natłok innych, ciekawych turniejów.

Tutaj pojawia się mała ironia sytuacji. Imprez dla topowych drużyn nie będzie mniej (by mogli we wszystkim wziąć udział), a po prostu będą zwiększane pule pieniężne, by przykuć uwagę tak zawodników, jak i widzów. Piąty sezon ESL Pro League obejmie pulę 2 000 000$ (w sezonie czwartym 600 000$), a nadchodzące WESG 2016 – 1 500 000$. Co ciekawe, turniej rozgrywany w Chinach ma zakończyć się na tydzień przed majorem ELEAGUE. Gdzie czas na przygotowania do jednej z najważniejszych imprez w roku?

Brakuje turniejów LAN-owych z udziałem drużyn Tier 2. Źródło: ESL

Brakuje turniejów LAN-owych z udziałem drużyn Tier 2. Źródło: ESL

Potrzeba więcej LAN-ów dla mniej znanych drużyn

Skoro już nie możemy liczyć na mniej turniejów z topowymi drużynami na czele, to zamiast części z nich chciałbym obejrzeć LAN-owe imprezy dla ekip z Tier 2. Rzadko kiedy, poza internetem spotykają się ze sobą formacje takie jak Epsilon, Kinguin, Space Soldiers, czy… GODSENT. Te drużyny również zasługują na zaprezentowanie się szerszemu gronu odbiorców.

Chciałbym odpocząć od ciągłych pojedynków na najwyższym szczeblu, rozgrywanych w kółko pomiędzy tymi samymi ekipami. Chciałbym znów ekscytować się nadchodzącym turniejem, w którym w decydującej fazie naprzeciw siebie stają w szranki NiP i Virtus.pro. Chciałbym też, by inne utalentowane formacje miały okazję dołączyć do grona najlepszych i stać się legendami. Do tego jednak nie doprowadzi turniejowy przesyt, którego jesteśmy świadkami już od dłuższego czasu.