Respawn.pl

A co oni ku&#a są, robocopy? – IEM Katowice Major 2019

Autor: Kamil Kowala

Już jutro startuje StarLadder Berlin Major. W związku z tym końca dobiega nasza podróż przez szlak wielkich turniejów, a wszystko klamrą zamknie kolejny mocny duński akcent. Tak bowiem trzeba nazwać trzecie w historii i drugie z rzędu zwycięstwo Astralis na zawodach tej rangi.

 

Duńska machina

Przed rozpoczęciem katowickich zmagań w roli faworyta stawiano tylko jedną formację. Astralis zdawał się być poza zasięgiem rywali i nawet potknięcie podczas iBUYPOWER Masters IV w Los Angeles nie zabierało im roli absolutnego faworyta. Taki obrót spraw wiąże się również z ogromną presją, z którą zawodnicy nie zawsze potrafią sobie radzić. Mówi się w końcu, że dużo łatwiej jest atakować, niż bronić. Duńska organizacja to jednak nie tylko pięciu graczy. Za plecami zawsze mają motywującego ich trenera, a na co dzień mogą liczyć na pomoc psychologa esportowego. To właśnie ta druga postać, do niedawna często lekceważona w środowisku sportów elektronicznych, w dużej mierze pomagała im utrzymać się na szczycie przez tak długi czas. Efekty pracy zarówno drużyny, jak i całego sztabu było widać od samego początku fazy nowych legend. Skandynawowie pewnie pokonali Complexity, zmiażdżyli Cloud9 16:0 i mimo niewielkich problemów pokonali Renegades. Tym samym błyskawicznie zapewnili sobie status legend i awans do play-offów, a poczynania potencjalnych rywali mogli obserwować z pokoju hotelowego. Faza pucharowa dla duńskiej drużyny okazała się prawdziwą autostradą do tytułu.. i to taką niemiecką, bez bramek i ograniczeń prędkości. Niezatrzymana maszyna po kolei odsyłała z kwitkiem Ninjas in Pyjamas, MIBR i na sam koniec ENCE. Tym samym gla1ve, device, dupreeh i Xyp9x odnieśli swój trzeci triumf na turnieju rangi Major, czym wyrównali wyczyn JW, flushy i pronaxa.

Polski akcent

Mimo braku polskich zawodników, w trakcie głównych zawodów mieliśmy swój akcent. I nie chodzi mi tu o fantastyczną postawę nadwiślańskich kibiców, bo to jest oczywistość. Mam na myśli showmatch, który wybrane duety rozegrały w dzień wielkiego finału. Wśród uczestników mieliśmy kilka polskich dwójek, ale najlepiej zdecydowanie spisała się reprezentacja x-kom AGO. Damian “Furlan“ Kisłowski i Dominik “GruBy“ Świderski zgromadzili najwięcej punktów na przestrzeni trzech zrzutów w trybie Danger Zone i pokonali konkurencję. Wydarzenie to było istotne z dwóch powodów. Po pierwsze, był to debiut Counter Strike’owego Battle Royale na dużej scenie. Wiele osób dość sceptycznie podchodziło do tej zmiany, aczkolwiek w mojej opinii mecz pokazowy oglądało się dość przyjemnie. Być może ze względu na gorącą atmosferę w arenie, a być może ten BR nie jest taki zły, jak go ludzie malują. Drugą istotną sprawą jest nagroda, jaką nasi rodacy otrzymali za zwycięstwo. W grę nie wchodziły żadne pieniądze, a coś dużo ważniejszego. Dominik i Damian otrzymali własne graffiti na mapie, w miejscu ostatniej eliminacji.

Pierwszy raz z kibicami w fazie nowych legend

Główną innowacją podczas IEM Katowice 2019 była faza nowych legend rozegrana przed publiką. Arena oczywiście nie była taka, jak na play-offach, aczkolwiek ten pomysł to na pewno krok w dobrą stronę. Niestety kibice niechętnie korzystali z możliwości obserwacji najlepszych drużyn świata w akcji i trybuny momentami świeciły pustkami, mimo że miejsc nie było wcale tak dużo. Ten fakt jest jeszcze bardziej zadziwiający, gdy weźmiemy pod uwagę to, że całe katowickie wydarzenie jest darmowe, jeżeli tylko poczeka się w (czasami dość długiej) kolejce. Niemniej jednak sami zawodnicy nie narzekali, a wręcz przeciwnie chwalili pomysł organizatorów i cała inicjatywa została dobrze przyjęta.

 

Po więcej informacji na temat StarLadder Berlin Majora zapraszamy do naszej relacji. W niej znajdują się wszystkie aktualności, jak również poprzednie felietony i wywiady ze znanymi postaciami polskiej sceny.