Respawn.pl

Akademie… tylko, że nie do końca

Autor: Patryk Głowacki

Moda na tworzenie drużyn z nazwą Academy staje się powoli plagą CS:GO. W teorii cel zestawiania takich formacji jest szczytny – ma bowiem pomóc młodym graczom w rozwoju swojej kariery. Gdy jednak przypatrzymy się całej sprawie bliżej, to nie wygląda ona już tak optymistycznie.

Czym jest akademia?

Najpierw warto pochylić się nad tematem, czym tak naprawdę jest akademia. W słowniku języka polskiego znajdziemy aż trzy znaczenia tego słowa. Na ogół jednak traktujemy akademię jako „wyższą uczelnię” (jedno ze znaczeń słownikowych). Gdybyśmy “na chłopski rozum” mieli odpowiedzieć na pytanie „czym jest akademia”, to zdecydowanie nasze myśli skręcałyby w stronę nauki, ludzi młodych z ambicjami i talentem.

I w teorii to wszystko zawierają właśnie akademie CS:GO. Mają tam grać młodzi ludzie, którzy zaczynają bądź chcą dopiero zacząć profesjonalną karierę zawodniczą. W zespołach „akademickich” ich zadaniem jest zebranie szlifów zarówno indywidualnych, jak i drużynowych, dzięki czemu łatwiej będzie im podpisać poważny kontrakt. Teoria to jedno, praktyka jednak weryfikuje niektóre wyżej wymienione założenia w dość brutalny sposób.

Akademia dla ludzi w e-sportowym “kwiecie” wieku?

Coraz więcej organizacji inwestuje w tzw. zespoły akademickie. Najbardziej znanymi z nich są fnatic, czy też North. Na polskim podwórku również odbywa się taka inicjatywa, choćby w PRIDE. Do akademii można też zaliczyć niejako projekt GO GO CS:GO 2 oraz jego pierwszą edycję, gdyż tu faktycznie na pierwszy plan wychodzą wcześniej nieznani szerszej publiczności gracze.

Nie słyszałem jednak, by zespoły budowane na zasadzie akademii miały jakieś konkretne regulacje, co do ich tworzenia. Dochodzi przez to do momentów, gdzie cała idea nauki idzie w siną dal, a powstałe zespoły są po prostu drugą drużyną organizacji.

Pierwszym z takich elementów wypaczenia idei akademii jest wiek bądź kariera poszczególnych zawodników owych akademii. Pozwólcie, że przytoczę tylko kilku z nich:

  • Nicolas „glace” Jensen – prawie 24 lata, kariera prowadzona prawie ponad 3 lata, były zawodnik m.in. Rogue; obecnie North Academy
  • Frederik „LOMME” Nielsen – niespełna 24 lata, kariera prowadzona od co najmniej 3 lat; obecnie zawodnik North Academy
  • Niemalże całe CLG Academy – wyjątek stanowi jedynie Alex „aproto” Protopapas, który ma 18 lat. Reszta jego kolegów z zespołu to 24-latkowie.
  • Podobnie sprawa ma się z Flipsid3 Tactics Academy. Trzech zakontraktowanych przez organizację graczy ma ponad 25 lat.
Glace

Nicolas “glace” Jensen; Fot.: HLTV.org

Przy całym szacunku, jaki należy się wyżej wymienionym graczom, trzeba przyznać, że kontraktowanie ich kłóci się z ideą szkolenia młodych zawodników. Oczywiście każdy ma prawo do nauki i szkolenia, a przecież życie uczy nas nieustannie. Trzeba sobie jednak powiedzieć otwarcie, iż wymienieni zawodnicy, pod względem wieku (niektórzy pod względem karier również) nie należą do szczególnie młodych, więc ciężko jest zaaplikować im nowy styl gry. A chyba o to powinno chodzić – by kreować nowych, a nie lekko poprawiać umiejętności wyklarowanych graczy.

Akademia, czy po prostu drugi zespół?

I tu pojawia się kolejny problem, który niszczy pojęcie i ideę akademii. Drużyny uważane są za akademię, nie mają szans na swoje rozgrywki. Oznacza to, że zespoły, które w teorii mają uczyć się i przygotowywać do profesjonalnej kariery, tak naprawdę ją już kreują.

Dość powiedzieć, że formacje z szyldem Academy są często blokowane przez organizatorów. Na PGL Minor fnatic Academy musiało reprezentować barwy Ballistix, by móc dalej walczyć w kwalifikacjach do Majora, gdyż włodarze nie zgodziliby się na dwie formacje jednej organizacji.

A co z rozgrywkami?

Pytanie, jakie się nasuwa na myśl to, czy jest sens tworzenia formacji o nazwie Academy, skoro nie są one akademiami, a jedynie drugą formacją danej organizacji?

A co jeśli stworzyć rozgrywki akademickie, które faktycznie pomagałyby młodym graczom rozwijać swoją pasję i umiejętności? Na początek należy się zastanowić, czy rozgrywki miałyby oglądalność. Oczywiście widownia nie byłaby bardzo duża, jednak na pewno część obserwatorów oraz fanów chciałoby obserwować młode talenty.

esl arena

A co gdyby organizować eventy tylko dla akademickich drużyn? Fot.: ESL

Pomińmy kwestie walki różnych organizatorów turniejów o prawa do takich rozgrywek i stwórzmy przykładowy model tworzenia drużyn i ogólnych zasad każdych rozgrywek pod szyldem Academy.

Zasady rozgrywek:

  • w jednym sezonie odbywać się będzie 11 LAN-ów, każdy na jeden miesiąc z wyłączeniem jednego miesiąca, który będzie okresem wakacyjnym
  • do każdego LANA odbędą się kwalifikacje, do których będą startować wszystkie zespoły, oprócz zwycięzcy LAN-a poprzedniego
  • jeden z LAN-ów będzie finałem ligi stworzonej przez jednego z organizatorów

Zasady tworzenia drużyn:

  • zawodnicy mogą mieć od 16 do 20 lat
  • jeśli zawodnik kończy 20 lat, sezon jest dla niego ostatnim w akademii
  • zawodnik przystępujący do akademii nie mógł i nie może być związany profesjonalnym kontraktem
  • profesjonalny kontrakt automatycznie wyklucza zawodnika do ponownego przystąpienia do akademii
  • drużyna akademicka nie może startować w profesjonalnych rozgrywkach
  • zawodnik, który zastąpi zawodnika z profesjonalnych rozgrywek w danym meczu będzie mógł dalej grać w Akademiach, pod warunkiem, że nie zrobi tego więcej niż trzy razy.

Oczywiście, przedstawiłem tylko model zasad, jakie mogłyby obowiązywać w akademickich zmaganiach. Wiadomym jestem, iż tutaj do stworzenia ogólnego regulaminu musiałby zasiąść e-sportowe światłe głowy, debatując nad każdym punktem. Czy finalnie jednak nie powstałoby coś, co nie dość, że uatrakcyjniłoby rozgrywki CS:GO na świecie, to na dodatek skłoniło organizacje do inwestycji w faktyczne akademie, a nie wątpliwej jakości drugie zespoły?

A może problemu nie ma?

Jak widać, problem jest bardzo złożony. Oczywiście, jeśli organizacjom pasuje utrzymywanie dużo słabszych zespołów, będących pod szyldem “Academy”, to jest to ich biznes. Tym bardziej, że fnatic niejako potwierdziło słuszność swej idei, biorąc do pierwszego zespołu zawodnika z akademii. Czy jednak ten przypadek zdecydował nagle o słuszności budowy zespołów akademickich? Przecież rozgrywki “uczniów” nie przeszkadzałyby, a nawet pomagały młodym graczom w większym stopniu rozpocząć swoją profesjonalną karierę. Na razie jednak nie słychać, by była podejmowana dyskusja na temat akademii, dlatego najpewniej nakreślony problem irytuje tylko kilka osób ze środowiska.