Zakończyła się faza grupowa BLAST Pro Series Madrid. Na dwóch czołowych miejscach znaleźli się gracze Astralis i ENCE i to oni zagrają ze sobą w finale turnieju.
BLAST Pro Series to jedne z najciekawszych turniejów w 2019 roku. Rozgrywane są one w błyskawicznym tempie (2 dni) oraz zawsze występują w nich świetne zespoły, które grają systemem każdy z każdym. Tym razem zawody przeniosły się na kontynent europejski, a dokładniej do Madrytu.
W fazie grupowej największym faworytem byli zdecydowanie gracze Astralis, którzy zajmują pozycję hegemona na scenie CS:GO od dobrych kilkunastu miesięcy. Duńczycy zgodnie z planem rozpoczęli turniej od zwycięstwa z NiPem 16:8 na Dust2. Jedyne co mogło zdziwić, to dyspozycja Nicolaia “dev1ce” Reedtza, który zamykał tabelę. W kolejnym spotkaniu gla1ve i spółka bez problemów wygrali 16:7 z Giants – Portugalczykami, którzy zapełnili jedyne miejsce przeznaczone na drużynę wyłonioną w drodze kwalifikacji. Następnie przyszedł czas na zdecydowanie największy hit fazy grupowej – starcie Astralis z Natus Vincere. Jako, że na turnieju zabrakło Liquid, na lepiej obstawiony pojedynek nie mogliśmy liczyć. Duńczycy stoczyli z ukraińsko-rosyjską formacją ciężki bój na Dust2. Mimo, że po pierwszej połowie przegrywali 5:10, to po stronie CT zdołali odwrócić losy meczu i pokonać NaVi 16:13. Na serwerze czarował przede wszystkim Peter “dupreeh” Rasmussen, który zdobył aż 28 fragów.
Ostatnim rywalem Astralis było ENCE. Finowie grali o podtrzymanie swoich nadziei na awans do finału i wykazali się nie mniejszą pasją niż na Majorze w Katowicach. Ponownie areną zmagań był legendarny de_dust2, jednak tym razem to Astralis przegrało 13:16, a ENCE wykonało swego rodzaju come-back z wyniku 1:7. Duńczykom nie pomogła fantastyczna dyspozycja ich snajpera – dev1ce’a, który na koniec meczu miał aż 27 zabójstw na koncie. Finowie z kolei zagrali jak prawdziwa drużyna, gdzie każdy miał do odegrania swoją rolę. Pomiędzy najlepiej a najgorzej fragującym było tylko 4 kille różnicy. Ostatnim meczem Astralis było spotkanie z Cloud9, które już wiedziało, że żegna się z turniejem. Duńczycy wygrali z Amerykanami 16:11.
Drugi finalista – ENCE – miało trochę inną drogę do przebycia. Finowie rozpoczęli turniej od trudnego rywala – Natus Vincere. Mecz jednak taki trudny już nie był, bo zakończył się pogromem 16:4 dla ENCE. Po takim spotkaniu na allu i spółkę spadł jednak kubeł zimnej wody w postaci porażki 5:16 w derbach Skandynawii z Ninjas in Pyjamas. Tym samym Finowie wiedzieli, że jeśli chcą awansować do finału, muszą wygrać wszystkie kolejne spotkania. Pierwszy rywal – Cloud9 – nie stawiał zbyt dużego oporu i dał się pokonać 11:16. Następnie przyszedł czas na wielki mecz z Astralis, który jest opisany wyżej. Na sam koniec ENCE miało do pokonania portugalskie Giants – zdawałoby się, że to czysta formalność. Rywale z półwyspu Iberyjskiego jednak potrafili narobić strachu finalistom katowickiego Majora i byli bliscy zwycięstwa, bowiem mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 16:14 dla Finów. Tym samym obejrzymy bardzo pasjonujący finał pomiędzy Astralis i ENCE. Istna powtórka z Katowic!
Finał odbędzie się już o godzinie 20:00. Będzie go można obejrzeć kanale Izaka.
Faza grupowa:
l.p. | Drużyna | Punkty | Bilans rund |
1. | ENCE | 12 | 11 |
2. | Astralis | 12 | 22 |
3. | NiP | 9 | 0 |
4. | Natus Vincere | 6 | -1 |
5. | Cloud9 | 3 | -19 |
6. | Giants | 3 | -13 |
*w przypadku, gdy obie drużyny mają po tyle samo punktów, decyduje mecz bezpośredni