Respawn.pl

Astralis u szczytu formy, czyli Faceit Major Londyn 2018

Autor: Paulina Szymak

StarLadder Major Berlin zbliża się wielkimi krokami, a co za tym idzie, kontynuujemy naszą przygodę historyczną. Tym razem lądujemy w Londynie 2018 roku, gdzie zobaczyć mogliśmy wiele zmian, problemów, ale i rozczarowań związanych z jedynym polskim teamem, który pozostał w stawce turnieju.  

 

Zmiany na Majorze

Faceit Major: Londyn 2018 – był to trzynasty z kolei turniej sponsorowany przez Valve i pierwszy, który wprowadził rozstawianie drużyn na podstawie systemu Buchholza. O co dokładnie chodziło w nowym systemie rozgrywek? Drużyny, od trzeciej kolejki, były dobierane na podstawie rezultatów jakie osiągnęły one w trakcie wcześniejszych spotkań. System ten wyeliminować miał możliwość losowości podczas dobierania par do kolejnych rozgrywek. Oczywiście nie była to jedyna zmiana wprowadzona w trakcie Majora w Londynie, gdyż od piątej tury wprowadzone zostały spotkania BO3, dzięki czemu zawodnicy lepiej mogły zaprezentować swoje umiejętności.

 

Polska na równi pochyłej…

Tym razem w Wembley Arena mogliśmy oglądać tylko jedną drużynę reprezentująca Polskę. Mowa oczywiście o Virtus.pro, którzy niestety tym razem nie pokazali nam się ze swojej najlepszej strony. W pierwszym spotkaniu nie byli oni faworytami, gdyż na ich drodze już na początku stanęło Ninjas in Pyjamas i niestety Szwedzi udowodnili swoją pozycję, dosłownie miażdżąc Polaków wynikiem 16:5. Nie było to koniec przygody Virtusów w turnieju, gdyż do odpadnięcia potrzebne były trzy porażki, które jak się okazało, szybko pojawiły się na ich koncie, zaraz po przegranej z OpTic (13:16), a następnie z North (6:16).

 

Problemy jak zawsze

Z każdym tak dużym turniejem wiąże się także duża odpowiedzialność, a i tym razem problemów organizacyjnych nie zabrakło, chociaż rok wcześniej sytuacja prezentowała się znacznie lepiej. Już od pierwszych dni mogliśmy być świadkami wielu opóźnień, związanych nie tylko z licznymi dogrywkami, ale i częstymi brakami internetu. Ponadto, wielu zawodników skarżyło się na problemy ze sprzętem na którym przyszło im trenować. Rzekomo komputery treningowe były za słabe, przez co w trakcie rozgrywki gubiły fps’y, co znacząco miało wpływać na prowadzenie gry.

To nie były jedyne problemy, które dotknęły Majora w Londynie. Wielu zawodników wspominało o problemach związanych z dźwiękiem. Zawodnicy utrzymywali, że w wielu przypadkach nie byli w stanie usłyszeć kroków przeciwników, co z pewnością mogło wpływać na rezultaty gry.

Wielki finał legend

Zaskoczeniem mogło być szybkie wyeliminowanie z turnieju mistrzów poprzedniego Majora, a mianowicie Cloud9. Sam finał jednak nie dostarczył mnóstwa emocji, gdyż mogliśmy zobaczyć starcie prawdziwych tytanów sceny Counter Strike, a mianowicie Astralis oraz Natus Vincere. Oba składy mogły pochwalić się wówczas prawdziwą plejadą gwiazd. „s1mple” „Edward”, „dupreeh”, czy „device” to tylko kilka z pseudonimów, które mogliśmy obejrzeć w trakcie wielkiego finału w Londynie. Mimo wszystko nie było fajerwerków, gdy Astralis po raz drugi już sięgnęło po zwycięstwo w ramach Majora, a swoich rywali z NaVi szybko sprowadziło niemal do poziomu parteru, nie pozwalając im nawet wyjść z pierwszej dziesiątki punktów w obu mapach.

 

Był to już przedostatni Major przed zbliżającym się StarLadder Berlin Major. Na pełną relacje z najnowszymi aktualnościami oraz dodatkowymi tekstami zapraszamy tutaj.