Respawn.pl

Corsair Glaive RGB – amerykański transformers

Autor: Jan Miękina

Gdy usłyszałem o tym, że jest myszka Corsaira do wzięcia na testy, byłem wręcz zaskoczony, nigdy nie słyszałem o sprzęcie tego typu tej firmy. Mojemu zdumieniu nie było końca, gdy usłyszałem, że gryzoń ten ma wymienne panele boczne, aluminiową budowę, opleciony kabel, podświetlenie RGB i dobrej jakości sensor.  Przed wami Corsair Glaive RGB — najnowszy produkt amerykańskiego producenta sprzętu komputerowego.

Przyznaję się bez bicia, że do tej pory firma Corsair była mi znana tylko i wyłącznie z pamięci RAM i dobrej jakości gotowych zestawów chłodzenia wodnego. Po krótkiej przygodzie z tą myszą zdecydowanie się to zmieniło. Glaive — gryzoń reklamowany jako mysz do FPSów. Na ten moment w Polsce można ją zakupić za 350 zł.  W poniższej tabelce poznacie suche fakty o gryzoniu, a następnie przejdziemy do recenzji.

Wymiary 125,8 mm x 91,5 mm x 44,6mm
Masa 122g (bez kabla)
Sensor Pixart PMW3367 (optyczny)
Kabel 180 cm (w oplocie)
DPI 100 – 16000 w skoku o 1
Częstotliwość 125/250/500/1000 Hz

Dzięki wzmocnieniu z aluminium w przedniej części obudowy jest to mysz o bardzo solidnej budowie. Od góry obłożona ogumowanym plastikiem. Z prawego boku dla lepszego chwytu znajduje się pasek z twardej gumy. Z lewej strony z kolei znajduje się przestrzeń, którą możemy wypełnić jednym z trzech paneli przygotowanych przez Corsaira. Więcej o tym później. Mysz posiada trzy strefy podświetlenia. Prócz loga producenta znajdujące się na “plecach gryzonia podświetlić możemy także boki oraz front myszy. Przód urządzenia z kształtu możemy porównać do popularnego deathaddera. Dosyć specyficzną cechą jest wystający scroll myszy, którego fakturę można porównać do bieżnika opony rowerowej. Może dziwnie to brzmi, ale nie potrafię tego inaczej opisać.

Lewy panel

Po wyjęciu z pudełka mysz będzie posiadała po lewej stronie panel o podobnej fakturze jak ta na tyle. I tu zaczyna się magia. Panel ten jest utrzymywany na miejscu magnetycznie i możemy go zamienić na jeden z dwóch innych, które znajdują się w pudełku. Wszystko jest doskonale spasowane i utrzymywane w miejscu za pomocą małego bolca  i potężnego magnesu. Szansa na odłączenie się modułu w trakcie gry jest bliska zeru, jeżeli nie równa.
Do wyboru mamy jeszcze dwa panele. Jeden, o kształcie takim jak ten, który jest założony domyślnie, ale pokryty taką samą gumą jak panel po prawej stronie. Jest to mój osobisty faworyt. Zapewnia doskonały chwyt myszy i (dosyć subiektywnie)  ogólny komfort grania jest lepszy. Drugi panel przeznaczony jest dla osób, które lubią, gdy ich kciuk nie sunie na podkładce. Długi panel pokryty jest tak samo poprawiającą chwyt gumą i posiada swój własny ślizgacz. Jest to jedyny panel, który ma jakiekolwiek szanse na odłączenie się w trakcie gry, ale wymaga to wyjątkowo mocnego dociśnięcia kciukiem do podkładki. Ciężko mi o nim coś więcej powiedzieć, bo nie grałem z nim za dużo.

Glaive BLK 18

Podświetlenie

Przy pierwszym podłączeniu myszy do komputera Glaive uraczy nas tak zwaną “tęczą”. Corsair nazwał tak tryb, w którym wszystkie strefy podświetlenia przechodzą sobie płynnie przez wszystkie kolory tęczy. Na uznanie zasługuje nasycenie i jasność kolorów. W porównaniu do używanego przeze mnie na co dzień Rivala 300 jest dużo jaśniejsza. Niestety próba ustawienia wielu kolorów kończy się wyświetlaniem dokładnie tej samej barwy. Na przykład osiągnięcie koloru pomarańczowego jest niemożliwe, najbliższe co można uzyskać to dosyć ciemny żółty.

 

Corasir Utility Engine

No i znalazłem powód do narzekania. Pominę już sam fakt, że sama aplikacja waży więcej niż nie jedna gra Indie. Po odpaleniu aplikacji dowiadujemy się, że do komputera podłączone są 4 urządzenia corsair, wręcz krzyczące “Ustaw mnie!”. Problemem jest to, że poza Glaivem nic nie podłączałem. Niestety, domyślnie aplikacja załącza tryb demo i aby go wyłączyć na dzień dobry musimy udać się w ustawienia. Każda kolejna minuta spędzona z tym oprogramowaniem tylko mi pokazuje, jak bardzo jest ono nieintuicyjne. Po podłączeniu mychy do peceta zauważyłem, że coś jest nie tak z odświeżaniem, ot pewnie firmowo jest ustawiona na 125 bądź 250 herców. Naturalnie więc odpalam okno główne CUE i wchodzę w ustawienia myszki. Tam czekają na mnie fikuśne ustawienia makr, podświetlenia czy kalibracji. Tak — tę mysz trzeba ręcznie kalibrować w zależności od powierzchni. Niestety ustawień odświeżania ani widu ani słychu. Po kilku minutach kopania w konfiguracji myszki udało mi się je odnaleźć… w ustawieniach programu.
Brakuje mi także funkcji automatycznej zmiany profilu w zależności od programu. Znaczy sama funkcja jest, przy włączonej aplikacji przełącza się profil, ale niestety po jej wyłączeniu nie wraca do standardowego. W porównaniu do Steelseries Engine’a, który zmienia profil w zależności od aktywnej aplikacji (to jest tej, która jest aktualnie na wierzchu), jest to duża różnica. Na minus oczywiście.

Glaive BLK 08

Podsumowanie

Sama mysz to naprawdę doskonałe urządzenie, przeznaczone dla osób z dosyć dużą dłonią. Posiada solidną budowę, aż do 5 zapisanych DPI (sam nie wiem po co). Dla tych, co ważna jest estetyka jest podświetlenie naprawdę solidnej jakości. Zastanawiam się tylko, jak tak dobry hardware, mógł zostać zepsuty tak okropnie przygotowanym oprogramowaniem, który (dla mnie przynajmniej) przysłonił mocne cechy tej myszy. Naprawdę liczę na aktualizacje Corsair Utility Engine, ponieważ tylko ono powoduje, że może być rozpatrywana jako gorsza od innych.

 

[review]