Respawn.pl

Czy balonik już pękł? O tym jak Neo i FaZe przegrali z drugą drużyną świata

Autor: Krystian Terpiński
NEO FaZe IEM Chengdu 2024

Świetne widowisko obfitujące w to, co wszyscy fani Counter Strike’a kochają najbardziej. Po trzymapowym starciu Team Liquid pokonał FaZe i zameldował się w półfinale DreamHack Masters Dallas 2019.

Wszystko zaczęło się od niezwykle wyrównanego Dusta 2, gdzie do wyłonienia zwycięzcy potrzebne były aż dwie dogrywki. Świetny Nuke w wykonaniu międzynarodowego składu wyrównał stan BO3 i o wszystkim zadecydowało Inferno, na którym lepsi okazali się triumfatorzy IEM Sydney 2019, Team Liquid. Tym samym podopieczni amerykańskiej formacji awansowali bezpośrednio do półfinałów DreamHack Masters Dallas, a drużyna prowadzona przez Filipa “NEO” Kubskiego rozpocznie play-offy od ćwierćfinałów. Najpoważniejszy do tej pory sprawdzian został oblany, ale czy już teraz możemy mówić o uwielbianym przez polskich fanów zjawisku “pękniętego balonika”?

NiKo wstawaj, zaspałeś

Wnioski należy rozpocząć od chyba najbardziej niespodziewanej kwestii. Postawa Nikoli “NiKo” Kovača jest co najmniej niezadowalająca. Bośniak przyzwyczaił cały świat do tego, że nieważne jak źle grałby jego zespół, to on nigdy nie zejdzie poniżej pewnego poziomu. Nie chcę mówić o tym, że bałkański gwiazdor nie miał wpływu na przebieg spotkania, ale ujemne KDA widniejące przy jego nicku najzwyczajniej w świecie szokuje. W końcu mówimy tutaj o trzecim najlepszym zawodniku 2018 roku, który nawet pomimo pełnienia funkcji prowadzącego potrafił zapisywać na swoje konto niebotyczną liczbę zabójstw. Kovač momentami wyglądał na bardzo niepewnego i ciężko odrzucić od siebie myśli o tym, jak mogłaby wyglądać tabela wyników w przypadku optymalnej formy młodego riflera.

Renesans Olofmeistera

Druga strona medalu wygląda z kolei o wiele lepiej. Od dłuższego czasu pojawiały się głosy mówiące o tym, że Olof “olofmeister” Kajbjer jest jedynie cieniem zawodnika, którym był przed laty. Wszystko wskazuje jednak na to, że doświadczony Szwed może niedługo wrócić na usta wszystkich entuzjastów CS:GO. Były zawodnik Fnatic do momentu przegranego przed momentem Inferno mógł pochwalić się samymi dodatnimi ratingami i często stanowił o sile swojego zespołu. Choć może to być nieco naciągane, to wydaje się, że przejęcie prowadzenia przez NEO mogło mieć zbawienny wpływ na formę Kajbjera. Prawdziwy sprawdzian nadejdzie w fazie pucharowej i trzeba mieć nadzieję, że Olof dalej będzie solidnym filarem podtrzymującym grę swojej drużyny.

Poświęcenie

Jeszcze nie tak dawno pisałem o tym, że gracze FaZe oczekują od NEO, że ten będzie w stanie zrobić dla nich wystarczająco dużo miejsca na mapie. Często mogliśmy zobaczyć, jak Polak był pierwszym wychodzącym zawodnikiem zarówno podczas ataków, jak i w czasie odbijania bombsite’ów. Na oddawaniu życia za informację się jednak nie kończyło, bo rzadkim obrazkiem nie było również oddanie lepszej broni w ręce Håvarda “raina” Nygaarda czy Nikoli “NiKo” Kovača. Kubski doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że to jego koledzy są odpowiedzialni za zdobywanie fragów i nie przebiera w środkach, by im to umożliwić.

Jest nad czym pracować

Równa walka z drugą drużyną rankingu HLTV.  Wydawać by się mogło, że w FaZe wszystko zaczyna funkcjonować jak w zegarku. Nic bardziej mylnego. Podopieczni Janko “YNk” Paunovića przegrali zatrważającą liczbę rund anti-eco i ciężko nie odnieść wrażenia, że nie wynikało to jedynie z dobrej dyspozycji przeciwników posługujących się pistoletami. Inną kluczową kwestią jest postawa na mapie Inferno. O ile na kilka nieskładnych ataków po stronie atakującej da się jeszcze przymknąć oko, to za kontrolę nad “bananem” podopieczni amerykańskiej organizacji powinni dostać same negatywne noty. Warto również popracować nad sferą mentalną, bo wiele przegranych przez FaZe clutchy wynikało właśnie z braku spokoju i podejmowania pochopnych decyzji.

To jeszcze nie koniec

Balonik ma się dobrze. Wiele osób po obejrzeniu dzisiejszego meczu utwierdziło się tylko w przekonaniu, że transfer NEO do FaZe ma potencjał. Kombinacyjna gra w obronie, zadowalająca współpraca z resztą zawodników i kilka ciekawych zagrań w ataku jak na razie bronią Filipa i osobiście trzymam kciuki, żeby ta chwila trwała w najlepsze. Nadszedł czas na szybką analizę i wyciągnięcie wniosków, które odpowiednio wyegzekwowane mogą zaprowadzić FaZe nawet do wielkiego finału DreamHack Masters Dallas. Najpierw trzeba jednak potwierdzić dobrą formę w starciu z wyrastającym na czarnego konia turnieju G2 Esports.