Respawn.pl

destru: Będę podkreślał, że problemy zdrowotne molsiego nie miały żadnego wpływu na zmianę[WYWIAD]

Autor: Michał Maćkowski
destru

Wczorajsza niespodziewana zmiana w AVEZ wywołała spore poruszenie wśród polskiej społeczności CS:GO. O zmianie w składzie Ośmiornic, polskiej scenie oraz pierwszych turniejach kwalifikacyjnych do ESL One: Road to Rio porozmawiałem z Adamem “destru” Gilem, czyli komentatorem i dyrektorem do spraw rozwoju w organizacji AVEZ Esport.

Michał Maćkowski: Kto w głównej mierze zadecydował o zmianie molsiego?

destru: Decyzję o odsunięciu molsiego podjęła drużyna, która wraz z trenerem przedstawiła nam ostatnie wyniki, problemy w grze i zmiany, jakie chcieli przeprowadzić w składzie. Zmiana zawodnika została przeprowadzona w czasie, kiedy wyniki nie są najgorsze. Nie mogę tego nazwać szukaniem winnego, tylko dobiciem do szklanego sufitu, który chcemy przebić. Dlatego zdecydowaliśmy się na zmiany i absolutnie roszada nie wynikła z sytuacji zdrowotnej molsiego. O potencjalnej zmianie rozmawialiśmy już kilka tygodni, a zawodnicy i Bogdan zaproponowali nam takie rozwiązanie. Gra z byalim uwypukliła im pewne problemy, które sam Paweł pokazał. W kwestii odsunięcia Michała, to my nieco zawiedliśmy w kwestii komunikacyjnej. To wynikło troszeczkę, z sytuacji, w jakiej dochodzi do zmian na polskiej scenie, kiedy to nie zdążyliśmy porozmawiać jeszcze z zawodnikami, a już wszyscy wokół o tym wiedzieli. Osobiście rozmawiałem już z molsim telefoniczne o całej tej sytuacji. Tak jak w każdej innej historii, kiedy to zawodnik opuszcza drużynę ma prawo być zdenerwowany, sam to przeżywałem, więc rozumiem jego emocje.  Zmiany w drużynie to naturalna kolej rzeczy i trzeba się do tego przystosować.

Czy dobra forma byaliego miała wpływ na zmianę?

Wybór byaliego na początku był nieco przypadkowy, bo występował on głównie w roli zmiennika. Poprosiliśmy go, żeby nadal kontynuował grę z chłopakami, a z tego, co wiem, jest on zadowolony z gry w zespole. Kiedy ktoś odchodzi na jakiś czas od profesjonalnych rozgrywek, to po pewnym okresie ponownie odczuwa niesamowity głód rywalizacji, przez co najprawdopodobniej jego radość z gry jest zupełnie inna. Nie zapominajmy, z kim, gdzie i na jakiej liczbie turniejów grał Paweł w swojej karierze. Sama jego obecność i możliwość nauki od niego jest niezmiernie ważna. My i Paweł mamy z tego wspólne korzyści, bo my możemy korzystać z jego doświadczenia, a on ponownie może poczuć rozgrywkę na profesjonalnym poziomie.

A czy organizacja AVEZ rozmawiała już z byalim o potencjalnym zakontraktowaniu?

Jeszcze nie rozmawialiśmy z Pawłem ani jego menadżerami. Na ten moment chłopaki z drużyny poprosiły byaliego, aby kontynuował z nimi wspólną grę. Mamy kilka alternatyw, bo nie podjęlibyśmy takiej decyzji, kiedy nie mielibyśmy innych planów. Zmiana w zespole nie pojawiła się w piętnaście minut i nie była ona podjęta pochopnie.

Nie ma co ukrywać, że zmiana w zespole pojawiła się idealnie wtedy, kiedy to molsi potrzebował przerwy ze względu na problemy zdrowotne. Czy miało to jakikolwiek wpływ na przyspieszenie zmiany?

Będę podkreślał, że problemy zdrowotne molsiego nie miały żadnego wpływu na zmianę. Jego prywatną kwestią jest, czy chcę się dzielić swoimi problemami. Natomiast jego absencja mogła mieć wpływ, bo gra z byalim pokazała, jakie błędy są w zespole. Samo wstawienie Pawła za Michała w momencie, kiedy rozgrywaliśmy sporą liczbę meczów uwypukliła braki, przez co cała drużyna odczuła świeżość i mogła nabrać nieco więcej doświadczenia.

Z twoich słów wynika, że jednym z problemów w zespole był brak doświadczenia.

Bardziej brakowało dokładnego ustawienia drużyny, w taki sposób, aby każdemu zawodnikowi to odpowiadało. W zespole był problem z ustawieniem pozycji i rotacjami, przez co cały czas zawodnicy wymieniali się miejscówkami. Problem leżał bardziej w doborze graczy, a nie w braku doświadczenia.

byali

fot.DreamHack

Nie obawiacie się, że zmiana molsiego na byaliego może wam się odbić czkawką?

Abstrahując już od założeń drużyny i wychodząc z prywatnych założeń, to nawet przechodząc przez ulicę może mnie potrącić samochód. Generalnie nie mamy wpływu na niektóre rzeczy, a wyniki sportowe w 80% są zależne od zawodników, organizacji oraz całego sztabu. Jednak w 20% zależy to od szczęścia i dyspozycji dnia. Ostatnio podejmowaliśmy ruchy, które mam wrażenie były dobre i chcielibyśmy to kontynuować. Nie mamy takich obaw, ale zawodnicy oraz my jako organizacja mamy większe cele niż te, które udało nam się teraz osiągnąć.

Dobra gra całej drużyny i waszych młodzików – KEI’a oraz Kylara nie przeszła bez echa. Czy ktoś zgłosił się do was z zapytaniem o ewentualny wykup, któregoś zawodnika lub nawet całej drużyny?

Żadnych oficjalnych rozmów nie było, ale pojawiła się jedna luźna propozycja, która ostatecznie zakończyła się bez żadnych konkretów. Kiedy budowaliśmy zespół stwierdziliśmy, że nie chcemy nowego składu sprzedawać za trzy miesiące, a równomiernie się z nim rozwijać. Gdy tylko pojawiły się takie początkowe rozmowy, to od razu postanowiliśmy odrzucić propozycję.

Była to polska organizacja?

Tak

Czy ze względu na  pandemię koronawirusa, organizacja AVEZ odczuła w jakimś stopniu problemy finansowe?

Zainteresowanie esportem ogólnie wzrosło, bo jest to aktualnie jeden z najczęściej transmitowanych sportów. Jako AVEZ odczuliśmy pandemię koronawirusa, a to dlatego, że jesteśmy organizacją, która finansowana jest z zewnętrznych środków. Cała gospodarka odczuła kryzys spowodowany przez pandemię, więc i my musieliśmy nieco oberwać. Jednak aktualnie nie jest to dla nas zagrożenie. Cały czas się równomiernie rozwijamy, już mamy kolejne pomysły, włącznie z kolejnymi drużynami i akademiami. Bez przerwy realizujemy nasz plan, który przyjęliśmy końcówką poprzedniego roku.

Mówisz o nowych zespołach, to jestem prawie w stu procentach pewny, że zerkacie jednym okiem na nową produkcję od Riot Games – VALORANT.

Aktualnie badamy grunt i nie podjęliśmy w tym kierunku aktualnie żadnych decyzji. Daleko jesteśmy od dołączenia do tego “hype trainu” VALORANTA. Naszym nadrzędnym celem jest zbudowanie relacji na lata, więc jeżeli nie jesteśmy przekonani do czegoś, to po prostu w to nie wchodzimy.

Zostawmy już AVEZ i przejdźmy teraz do zakończonych pierwszych kwalifikacji ESL One: Road to Rio. Kto Ciebie najbardziej zaskoczył i kto oczywiście zawiódł?

Ciężko powiedzieć, czy jestem kimś zawiedziony. Znając historię rozgrywek internetowych można było się tego spodziewać. Natomiast większego rozczarowania, niż niewychodzące z grupy NaVi nie ma.  Astralis ponownie pokazało, że jest level wyżej od swoich przeciwników i to nie ważne, gdzie i w jakiej formie są rozgrywane mecze. Ostatnio zastanawiałem się w rozmowie z Hermesem i Morgenem, jak wygląda statystyka oddanych map Astralis w finałach, bo musi być zaskakująco niska. Duńczycy każdy finał kasują 2:0, 3:0 lub 3:1. Natomiast jeszcze miłym zaskoczeniem była dla mnie gra zawodników Dignitas, którzy mimo nie najmłodszych lat nadal potrafią czerpać radość z gry. No i oczywiście nie mogę zapomnieć o pozytywnym akcencie za oceanem, gdzie Michu był w stanie namieszać i dać pozytywny sygnał, że jego Envy nie jest stracone.

Dobrze, że taki sygnał się pojawił, bo po tej akcji z nożem i flashem straciłem już nadzieję.

Tak to prawda, nie ma co się oszukiwać, że ta drużyna potrzebuje jakichś roszad, jednak i tak wyniki są lepsze, niż się spodziewano.

Chodzą słuchy, że era Astralis znowu nadchodzi. Zgodzisz się z tym?

Mam wrażenie, że zakończenie i powrót ery Astralis jest zawsze co roku i zawsze w pierwszych miesiącach. Nie wiem z czego to wynika, ale osobiście jestem ich fanem, bo jest to kompletny zespół, a każdy zawodnik personalnie jest bardzo kumatym człowiekiem.

Dlaczego według ciebie wyniki online różnią się aż tak od tych rozgrywanych na Lanie?

Ciężko napisać tutaj jakąś teorię, bo przytoczmy sytuację fnatic, które wygrało internetowe ESL Pro League, a miesiąc później odpadło w fazie grupowej ESL One: Road to Rio.  To samo możemy powiedzieć o mousesports. Jeżeli miałbym szukać uzasadnienia, to mam wrażenie, że w Internecie zawęża się poziom, a to ze względu na brak większej presji czy kibiców siedzący na trybunach. Z doświadczenie przypominam swój pierwszy duży turniej lanowy, gdzie pojawiła się scena, światła, host i wyprowadzenie na scenę. Na początku byliśmy tym nieźle przytłoczeni, zdenerwowani, ale w momencie, kiedy zaczęliśmy grać, to wyszliśmy na w ogóle inny poziom komunikacji i rozumienia gry. Według mnie w Internecie poziom jest bardziej wyrównany, bo niektórzy mają wtedy większe predyspozycje, aby się nie podawać całej presji. Jak zerkniemy sobie na statystyki fazy pucharowej ESL One: Road to Rio to możemy zauważyć, że większość spotkań była bardzo wyrównana. W tym finale dobrze mogło być Heretics, FaZe czy Vitality.

Francuska scena ostatnio jest w gazie i mam wrażenie, że teraz widać to jeszcze bardziej. Wszyscy narzekali na zaproszenie Heretics, a tu proszę, zespół spisywany na straty zajmuje szóste miejsce. Wynajdywanie młodych zawodników zaczyna przynosić efekty.

Wyciąganie młodych zawodników i przedstawianie ich szerszemu gronu na pewno jest dobrym pomysłem. Jest to poniekąd podobne działanie, jakie zrobiliśmy w AVEZ. Postawiliśmy młodych zawodników obok graczy, którzy mają doświadczenie i wiedzą, co zrobić, aby to wszystko działało. Heretics jest tutaj dobrym przykładem, bo taki kioShiMa jest bardzo doświadczonym zawodnikiem. Reszta graczy liznęła tylko profesjonalnego CS’a. Takie zestawienie działa, a nas również to czeka, bo taka jest kolej rzeczy. Wymiana pokoleniowa nadejdzie, ale nam brakuje ukierunkowania młodych zawodników.

Kiedy Illuminar tworzyło swój skład, to mówiono, że Innocent i reatz postawią na młodość. Stało się kompletnie odwrotnie i do głosu doszli doświadczeni zawodnicy. Co musi się stać, aby wreszcie zespoły postawiły na młodzież?

Nie życzę źle chłopakom z Illuminar, ale ich rozłam na dwa zespoły i uzupełnienie ich  zapalonymi młodzikami mogłoby mieć większy potencjał na przyszłość. Nie mówię, że ten aktualny skład iHG jest zły, jest on bardzo dobry. Sam przecież znam stamtąd wszystkich zawodników i naprawdę ich cenię za osiągnięcia i za to jakimi są ludźmi. Jednak długofalowo mam wrażenie, że rozłam ich zespołu może przynieść więcej efektów na przyszłość, bo będą mogli wtedy przekazać swoje cenne doświadczenie kolejnym zawodnikom. Jest to po części ich także przyszła rola.

No to tak na koniec, jak już rozpoczęliśmy temat młodych zawodników, co sądzisz o postawieniu reiko i prisma u boku Neo i TaZa w HONORIS?

Kibicuję całej inicjatywie i wiem, że nie jest to wszystko robione na wariackich papierach. Okres przygotowywania całej projektu i organizacji trwał już kilka dobrych tygodni, więc jak dla mnie taki skład może osiągnąć sukces.