Respawn.pl

Dlaczego NEO był najlepszym wyborem FaZe Clanu?

Autor: Krystian Terpiński
NEO FaZe

Minął równy tydzień, odkąd Filip “NEO” Kubski dołączył do FaZe Clanu, zastępując Daurena “AdreNa” Kystaubayeva. Nowa drużyna Polaka rozpoczęła również pierwszy wspólny bootcamp i przy tej okazji pokusiłem się na analizę dokonanego przez międzynarodowy skład wyboru. 

Nie jest żadną tajemnicą, że polska legenda nie była jedyną rozważaną przez międzynarodowy skład opcją. W grono potencjalnych alternatyw wchodzą takie nazwiska jak Robin “flusha” Rönnquist, Miikka “suNny” Kemppi, a nawet Hansel “BnTeT” Ferdinand. Nie można również zapomnieć o Daurenie “AdreNie” Kystaubayevie, z którym z całą pewnością nie pożegnano się lekką ręką, wszak doświadczony Kazach pomimo tego, iż nie stał nigdy w świetle jupiterów, to wspomógł swoją byłą ekipę w zwycięstwach na BLAST Pro Series Miami oraz ELEAGUE CS:GO Invitational.

W końcowym rozrachunku padło jednak na członka oryginalnej Złotej Piątki. Dla wielu był to szok, dla innych zrozumiały, choć ewidentnie ryzykowny wybór. Najwięcej powodów do radości mają oczywiście fani znad Wisły, którzy ślepo wierzą w to, że Kubskiego wciąż czeka druga młodość, która być może przyjdzie właśnie pod banderą FaZe. Z obiektywnego punktu widzenia trzeba jednak przyznać, że najbardziej utytułowany polski gracz prawdopodobnie nie był najsilniejszą opcją, na którą mogli zdecydować się włodarze amerykańskiej organizacji, ale nie jest powiedziane, że mimo wszystko decyzja o przyjęciu go do składu była po prostu najsensowniejsza.

Flusha — Oni chcą, ja nie bardzo

Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że dołączenie flushy do FaZe byłoby elementem pięknej historii. Ponowne zjednoczenie w tej samej drużynie z Olofem “olofmeister’em” Kajbjerem brzmi teoretycznie jak całkiem dobry pomysł, jednak niektóre fakty nie są tak kolorowe, jak chcielibyśmy je widzieć. Popularny Señor Vac to bez wątpienia legenda CS:GO. Trzykrotny zwycięzca majora, wiele ikonicznych zagrań na koncie i przede wszystkim osobowość prawdziwego wojownika. Punktem zwrotnym w karierze Szweda było jednak rozstanie z Fnatic, które początkowo wydawało się jedynie niewielką przeszkodą. Późniejszy okres spędzony w ekipie Cloud9 na pewno nie należy do najbardziej chlubnych osiągnięć Rönnquista. Słabe wyniki osiągane w ciągle zmieniającym się rosterze oraz problemy prywatne zadecydowały o tym, iż na początku marca flusha zdecydował się na zawieszenie swojej aktywności jako profesjonalny zawodnik. Sam fakt tak radykalnej decyzji może świadczyć o tym, że wywodzący się ze Skandynawii gracz przestał najzwyczajniej w świecie czerpać z Counter Strike’a jakąkolwiek przyjemność.

Flusha Olof

W wywiadzie udzielonym portalowi esportmania.pl Janusz “hayabusa” Kubski przyznał jednak otwarcie, że flusha był przez zawodników FaZe testowany pod kątem dołączenia do podstawowego zespołu. Jarek “dekay” Lewis podał również, że podopieczni Janko “YNk” Paunovića chcieli nawet wystąpić z Rönnquistem już podczas Intel Extreme Masters Sydney. Wszystko wskazuje jednak na to, że główny zainteresowany po prostu nie skorzystał z postawionej przed nim szansy.

Do momentu, w którym flusha został zastąpiony w składzie Cloud9 przez Maikila “Golden’a” Selima mógł on pochwalić się przyzwoitymi statystykami. W 25 rozegranych w tym roku przez Szweda spotkaniach zaliczył on średni rating na poziomie 1.10. Kiepskich momentów jednak nie brakowało, bo ujemny rating pojawił się obok nazwiska zawodnika aż siedem razy. Ciężko jednak nie odnieść wrażenia, że mimo wszystko słaba postawa była w dużym stopniu efektem tego, jak prezentował się cały skład amerykańskiej organizacji. Jak przystało na potencjalnego top fraggera, Rönnquist niejednokrotnie brał ciężar gry wyłącznie na siebie. 9/11 wygranych clutchy, 151 rund z więcej niż jednym zabójstwem, a także średnie obrażenia na poziomie 84.3 to liczby, które potwierdzają, że flusha był ważnym elementem swojej ekipy, szkoda tylko, że mówimy tu o rozsypującym się z każdym kolejnym krokiem Cloud9, gdzie wcale nie trzeba było wiele, by błyszczeć na tle reszty kolegów.

Paradoksalnie uważam, że flusha wraz z odrzuceniem oferty wyświadczył graczom FaZe niemałą przysługę. Wydaje mi się, że fakt obecności tak dużej ilości innych gwiazd, gdzie każdy z nich aspiruje do roli top fraggera, mógłby postawić Szweda w tym samym cieniu, którego ofiarą padł Dauren “AdreN” Kystaubayev. Nikola “NiKo” Kovač i spółka potrzebowali kogoś, kto wspomoże w zdobywaniu zabójstw pozostałych graczy, albo zdejmie z Bośniaka ciężar prowadzenia. Mówiąc kolokwialnie, Rönnquist po prostu dusiłby się w tym składzie, co z pewnością nie pomogłoby w żaden sposób zażegnać jego braku chęci do gry w strzelankę VALVE.

suNny — Brak miejsca w alei gwiazd 

W przypadku młodego Fina sprawa również nie jest do końca klarowna. Dla wielu ten niesamowity talent był skazany na pójście tą samą ścieżką, którą na początku 2017 roku podążył Nikola “NiKo” Kovač. O kolejnym transferze na linii mousesportsFaZe Clan nie było jednak mowy i ciężko jednoznacznie stwierdzić jaka była tego przyczyna.

Wspomniane wyżej testy flushy wykluczają możliwość tego, że zawodnicy FaZe bali się uzupełnić swój skład kolejnym graczem dzierżącym miano supergwiazdy. Najbardziej realną kwestią wydaje się sprawa finansowa, bo jak możemy się domyślać Miikka “suNny” Kemppi do tanich nie należy. Swojego czasu mówiło się w końcu o zainteresowaniu między innymi ze strony Cloud9, ale ostatecznie cała sprawa spaliła na panewce. Włodarze mouz z pewnością ubezpieczyli się odpowiednią klauzulą wykupu, co jak widać mocno odstrasza potencjalnych kupców.

Co ciekawe nawet suche statystyki nie przemawiają zbytnio na korzyść najbardziej utytułowanego fińskiego zawodnika. Naturalnie trzeba pamiętać o tym, że suNny od marca okupuje pozycję na ławce rezerwowych, ale 11 ujemnych ratingów na 25 rozegranych map to zdecydowanie za dużo, jak na gracza o tak znaczącej renomie. Z drugiej strony możliwe, że przerwa od Counter Strike’a była dla reprezentanta mousesports po prostu niezbędna. Zawirowania w składzie i bardzo rozczarowujące wyniki z pewnością przyniosły negatywny wpływ, a ponowny głód wygrywania mógł odbudować jedynie dłuższy rozbrat z profesjonalną sceną.

Odnoszę wrażenie, że suNny byłby po prostu kolejnym ciężkim działem, których już teraz nie brakuje w szeregach amerykańskiej organizacji. FaZe Clan potrzebował z kolei kogoś, kto będzie umiał wspomniane działa ustawić w odpowiedniej konfiguracji i pociągnąć za sterujące nimi sznurki. W przypadku tego transferu jest duża szansa, że zobaczylibyśmy tylko większy chaos, który za nic w świecie nie byłby w stanie przerodzić się w pozytywne wyniki.

BnTeT — Za dobry na Azję, za słaby na Europę? 

W cieniu bardziej uznanych ksywek pojawiło się również kilka plotek na temat Hansela “BnTeTa” Ferdinanda. Szczegółów na ten temat nie ma praktycznie żadnych, ale trzeba przyznać, że jest to ciekawa alternatywa dla wymienionych wyżej zawodników.

Uznawany za złote dziecko Counter Strike’a w swoim regionie, posługujący się trzema językami i mający doświadczenie w roli lidera zawodnik wydaje się postacią, która mogłaby rozwiązać bolączki FaZe. W tym momencie trzeba jednak zadać sobie pytanie, jak wyróżniający się na tle innych Azjatów gracz poradziłby sobie w nieustannej walce z innymi europejskimi składami. Trzy ostatnie miesiące w wykonaniu Ferdinanda to szereg przyzwoitych cyfr, z imponującym średnim ratingiem na poziomie 1.24. Kiedy jednak zagłębimy się nieco w to wszystko, zobaczymy, że liczby te są windowane głównie dzięki rywalizacji z resztą rodzimego podwórka, gdzie konkurencja nie jest tak groźna, jak w topowych częściach globu. Naturalnie znajdą się wyjątki, jak dodatnie KDA w meczach z takimi markami jak BIG czy Renegades, ale to również nic nie znaczy, gdyż cały włożony przez Indonezyjczyka trud nie pozwolił na osiągnięcie końcowego zwycięstwa.

Gdyby FaZe faktycznie zdecydowało się ściągnąć BnTeTa do Europy, z pewnością bylibyśmy świadkami jednego z najciekawszych eksperymentów na profesjonalnej scenie CS:GO. Odmienny system komunikacji, bariera kulturowa i wielokrotnie większa presja to tylko niektóre z czynników, naprzeciw którym musiałby stanąć dwudziestotrzyletni zawodnik. Ferdinandowi na pewno nie można odmówić potencjału i być może kiedyś faktycznie powinien spróbować swoich sił na zachodzie. Ladislav “GuardiaN” Kovács i spółka o ile w ogóle rozważali tę kandydaturę, to doszli do wniosku, że czasu na tak ryzykowne posunięcia po prostu nie mają i wolą postawić na kogoś bardziej pewnego.

NEO — Kieruj szefie, my będziemy strzelać

W końcu pośród tego wszystkiego pojawia się żywa legenda polskiego, ale i światowego Counter Strike’a. Człowiek, który osiągnął praktycznie wszystko, zarówno indywidualnie, jak i drużynowo. Pomimo utraty części dawnego blasku wciąż budzi niewyobrażalny respekt i nie schodzi z ust fanów. Ostateczny element układanki FaZe – Filip “NEO” Kubski.

Gdy w grudniu ubiegłego roku Kubski opuszczał Virtus.pro, mówiło się w kontekście jego osoby o pewnej emeryturze. Pojawiały się nawet głosy, że powinien On zastąpić na stanowisku trenerskim Jakuba “kubena” Gurczyńskiego i wspomagać zespół swoją wiedzą bez obecności na serwerze. Polski mistrz postawił jednak sprawę jasno i zakomunikował całemu światu, że ani myśli o odwieszeniu myszki na kołek. Treningi indywidualne, reaktywacja projektu Neogear, tworzenie kolejnych miksowych ekip, a nawet krótki epizod w barwach Heroic to lista rzeczy, które udowadniały, że w końcu będzie nam dane ponownie zobaczyć NEO w akcji na najwyższym światowym poziomie. Nikt jednak nie mógł przewidzieć, że rodzimy gracz znajdzie dla siebie miejsce właśnie w naszpikowanym gwiazdami FaZe.

NEO FaZe

Odkąd szeregi amerykańskiej organizacji opuścił Finn “karrigan” Andersen świetnie zorganizowana machina, jaką niegdyś był FaZe Clan, zaczęła znacznie zwalniać. Håvard “rain” Nygaard i jego koledzy co prawda utrzymują się w okolicach czołówki rankingu HLTV, jednak oczywiste wydaje się, że aspiracje zespołu sięgają znacznie wyżej. Rywalizacja z Liquid i Astralis od dłuższego czasu znajduje się jednak poza zasięgiem podopiecznych Janko “YNk” Paunovića. Panaceum na problemy drużyny ma być właśnie NEO, który postara się o ponowne przekucie grupki indywidualistów w solidny monolit. Zdjęcie dodatkowych obowiązków z Nikoli “NiKo” Kovača ma z kolei pozwolić trzeciemu najlepszemu graczowi świata na jeszcze lepsze występy i śrubowanie kolejnych rekordów zabójstw.

Jestem pewien, że w FaZe nikt nie łudzi się, że Kubski będzie kiedykolwiek otwierał tabelę. Polski prowadzący ma poukładać grę, wskazać odpowiednie rozwiązania taktyczne i wprowadzić do drużyny dawkę doświadczenia i opanowania. NiKo, GuardiaN, rain i olofmeister to zawodnicy, którzy potrzebują wypracowanej przez kogoś innego przestrzeni, która pozwoli im na zaprezentowanie pełni swoich umiejętności i w tym również pomóc ma były reprezentant Virtus.pro.

Całym sercem wierzę w to, że praca z grupą tak utalentowanych i ambitnych osób pomoże NEO w odnalezieniu swojej własnej szczytowej formy. Prawda jest taka, że może to być już naprawdę ostatnia szansa na drugą młodość, a Filip musi zrobić wszystko, co w jego mocy, by skorzystać z tej okazji w stu procentach. Pierwsza sposobność na udowodnienie, że FaZe wybrało mądrze już za dziewięć dni, gdy Kubski i spółka rozpoczną zmagania w ramach DreamHack Masters Dallas 2019. Jedno jest pewne, na brak wsparcia kibiców nie będzie można narzekać!