Respawn.pl

Klątwa FaZe Clan nadal trwa – Fnatic mistrzem IEM Katowice 2018!

Autor: Rafał Rudnicki
fnatic iem katowice 2018

Po długim, ale niesamowicie emocjonującym pojedynku poznaliśmy zwycięzcę IEM Katowice 2018 – Fnatic, które pomimo kiepskiego startu szybko zaczęło rozdawać karty.

Fnatic zdecydowanie źle weszło w to spotkanie, niemal oddając Cache w ręce FaZe Clanu. Zgromadzony w Spodku tłum skandował poszczególne ksywki gwiazdorskiej “ceesowej mieszanki” i być może zaowocowało to zdecydowaną przewagą na poziomie 11:4 punktów. Po zmianie stron ekipa “Olofmeistera” dała swoim rywalom zaledwie jeden głos, toteż całość zakończyła się z 16:5.

Na Inferno pojedynek nabrał rumieńców – jak na finał przystało. Do końca pierwszej połówki FaZe prowadziło z delikatną przewagą (9:6) i tę przewagę zwiększało na początku drugiej, ale Fnatic całe szczęście zaczęło budzić się z letargu i nie dawało tak łatwo wchodzić sobie na bombsite’y – jednak często kosztem utraty większości broni i ekonomii. Dlatego też, wkrótce zaczęli grać bardziej pasywnie, na wycofanych pozycjach, pozwalając “Karriganowi” i spółce na podłożenie bomby i eliminując ich w następnej kolejności. Tym samym FaZe zaczynało wyglądać bezradnie – poszczególni zawodnicy gubili się w rolach, co było widoczne na przykładzie “Guardiana”, próbującego strzelać na oślep przez dym, kiedy po drugiej stronie bombsite’u B, przy “Szpuli” miał jednego z wrogów jak na widelcu. Fnatic ostatecznie doprowadziło do dogrywki, tylko podkreślając emocje wypływające z tego spotkania. Aż do stanu 22:20, kiedy w końcu uderzył gong, nie wiedzieliśmy kto okaże się tym lepszym zespołem na Inferno.

Overpass z kolei to katastrofalna wręcz strona antyterrorystów FaZe Clanu. Zanim jednak do tego doszło, “Rain” skutecznie pomagał zajmować oba bombsite’y, będąc wspomaganym przez niezłe calle “Karrigana”, co też zaowocowało bardzo przyzwoitym rezultatem jak na stronę ofensywną – 7:8 do zmiany stron. Jednakże Fnatic w ataku pokazało istny potop szwedzki, niszcząc wszystko, co tylko stanęło im na drodze – i tak oto po wyniku 7:16 dla nich przenieśliśmy się na Mirage.

Na Mirage FaZe Clan wróciło do dominacji, zgarniając aż 11 punktów jako defensorzy. I po zmianie stron całkiem skutecznie zdobywali kolejne punkty, ale dopiero później, kiedy Fnatic zaczerpnęło powietrza w postaci siedmiu rund, przemieszanych z resetowaną ekonomią zespołu gwiazdorskiego. Wkrótce jednak ekonomia wróciła do normy i FaZe’om udało się zgarnąć punkt meczowy. Fnatic jednak nie odpuszczało, wybraniając bombsite A pomimo dobrze ustawionego “Guardiana”. Było to jednak chwilowe potknięcie i już za chwilę widzieliśmy rezultat 16:12. Wynik 2:2 oznaczał, że koniecznie będzie rozstrzygnięcie pojedynku na piątej już mapie.

Train okazał się dla FaZe pechowe – tam bowiem przypieczętowali swoją “klątwę drugiego miejsca”, po raz kolejny walcząc do samego końca i po raz kolejny mając problem z egzekucją. Otóż na pierwszej mapie wszystko wyglądało w porządku – lekkie prowadzenie na poziomie 8:7 pozwoliło z optymizmem wejść w kolejną połówkę. i faktycznie – FaZe na początku prowadziło, tyle że… Szwedzi zaczęli wracać do gry, nieraz zaskakując swoich oponentów, ugrywając clutche, takie jak ten poniższy w wykonaniu “Flushy” – niemal wyśmiał naiwność swoich rywali, co tylko pokazało, pod jak dużą presją jest ten zespół od dłuższego czasu.

Całe szczęście, że powyższa zagrywka nie oznaczała końca gry – FaZe zdobyło tak ważną dwunastą rundę i wkrótce widzieliśmy 14:12 dla Fnatic. Ba, w końcu wyszli nawet na prowadzenie z 15:14, a Fnatic grało na resztkach. Jednak położona na B paczka okazała się zbyt problematyczna dla “Olofmeistera” i “Guardiana”, kiedy gdzieś z tyłu siedział Flusha, wtedy już z trzema fragami na koncie. Jego kapitalne “mind gamesy” pozwoliły utrzymać Szwedów przy grze: 15:15 i oglądaliśmy dogrywkę.

I w dogrywce spełnił się najczarniejszy scenariusz fanów FaZe. Pomimo początkowej skuteczności, szybko została ona zgnieciona przez Flushę, któremu to zespół Guardiana po prostu pozwalał na zbyt wiele. Tak oto po wyniku 19:17 Fnatic podniosło trzecie w historii trofeum zapracowane w Katowicach.