Respawn.pl

Kasia “Fusia” Bożek: z CSem spędziłam połowę swojego życia

Autor: Aleksander Kurcoń

Kiedyś profesjonalna zawodniczka, teraz członkini najpopularniejszej ekipy na polskim YouTube. O swoich początkach, karierze, turniejach i o damskiej scenie CS:GO opowiedziała nam Kasia “Fusia” Bożek!

Aleksander Kurcoń: Skąd wzięło się zainteresowanie CSem?

Kasia “Fusia” Bożek: Historia związana z moim początkiem gry w Csa jest dość zabawna. Zaczęło się od tego, że moja siostra, starsza ode mnie o 5 lat, chciała przypodobać się chłopakom ze szkoły, którzy grali w wersje 1.6. Zainstalowała ją więc naszym wspólnym komputerze. Mając 13 lat byłam zafascynowana tym, że posiadamy nową grę – i tak to się zaczęło. Zaczęłam grać najpierw na serwerach publicznych, później przeszłam na granie mixów, a następnie pobrałam CS:GO, jednak zawsze na pierwszym miejscu będzie dla mnie wersja 1.6, której jestem największym fanem i chętnie wracam do niej w wolnej chwili.

W 2019 roku wzięłaś udział w kilku turniejach, byłaś również w innej drużynie – chodziły z tyłu głowy plany, by przekuć grę z pasji na profesjonalizm i z tego żyć?

Dostając się do Teamu Saiprah wierzyłam bardzo mocno, że będę w stanie utrzymać się z grania. W tamtym czasie poznałam również Łukasza i moje życie zostało przez pewien czas podzielone na 2 części. Jednym z nich było granie w moim rodzinnym domu, a drugim przyjeżdżanie do Krakowa. W pewnym momencie zaczęłam rozumieć że muszę się zdecydować albo na jedno albo na drugie. Koleżanki z mojej byłej drużyny uważały tak samo, dlatego też w czerwcu nasze drogi się rozeszły. Ciężko było mi pogodzić się z faktem zrezygnowania z mojej profesjonalnej gry, więc również plany o utrzymywaniu się z grania poszły w zapomnienie.

Pamiętasz swoją pierwszą nagrodę z turnieju CSa?

Licząc turnieje na IEMie, moją pierwszą nagrodą była wygrana podkładka 1vs1 na Nervariena dawno temu. Jeżeli chodzi o turnieje lanowe, to był to bodajże worek i długopis. Grając na lanie nigdy nie zwracałam większej uwagi na nagrody, był to jedynie dodatek do całego wydarzenia.

A pierwszy esportowy event, niekoniecznie jako zawodniczka? Podejrzewam, że IEM, bo również to Twoje okolice?

Oczywiście moim pierwszym eventem esportowym był pierwszy IEM w Katowicach. Pamiętam, że wydarzenie nie było biletowane, a do Spodka zawiózł mnie mój tata i spędził ze mną w środku parę godzin. W tamtym momencie zrozumiałam moc jaką ma esport, a samo zobaczenie Spodka 6 lat temu bardzo umocniło mnie w przekonaniu, co będę robiła w przyszłości. Mogę się pochwalić że do tej pory nie opuściłam ani jednej edycji Intel Extreme Masters, więc mam nadzieję że widzimy się w marcu! 🙂

Jak od tamtych czasów (pierwsze nagrody, eventy) zmieniło się postrzeganie kobiet w esporcie z Twojej perspektywy?

Wydaje mi się że jest dużo więcej osób, które chcą z dziewczynami współpracować. Samo postrzeganie dziewczyn zmieniło się, ale według mnie dalej nie jest to to, na co czekamy. Wpływa na to wiele różnych czynników i jestem w gronie osób które uważają, że na CHWILĘ OBECNĄ drużyna TOP1 kobiet w porównaniu do TOP1 mężczyzn nie zaprezentuje się zbyt dobrze. Liczę, że za parę lat dziewczyny będą grały z facetami jak równi z równymi, ale chyba jeszcze troszkę trzeba na to poczekać.

Jak wyglądały wyjazdy na LANy? Pięć dziewczyn przez kilka dni niemal 24 godziny na dobę – zdarzały się kłótnie, jakieś zabawne historie?

Kocham wyjazdy na lany ze względu na atmosferę która na nich panuje. Nie przypominam sobie jakiejkolwiek kłótni na takim wyjeździe, a mój najlepiej wspominany wyjazd to ten na turniej w Białce Tatrzańskiej. Śmieszna sytuacja zdarzyła się mojej drużynie na lanie w Krzeszowicach. Najpierw dojechałyśmy pod złą szkołę, następnie GPS wywiózł nas do innego miasta o czym nie miałyśmy pojęcia i dopiero przy trzecim podejściu trafiłyśmy do miejsca w którym odbywał się turniej.

Projekt domu ekipy czy możliwość gry w organizacji, która jeździ na międzynarodowe turnieje – co byś wybrała?

Wybrałabym możliwość gry w organizacji.

Czy obecne projekty, w które jesteś zaangażowana obniżyły trochę zajawkę na CSa?

Moja praca nie wpłynęła na moją zajawkę na CSa, bo dalej ją mam. Ograniczona jest jednak przez bardzo małą ilość czasu na granie. Staram się wykonywać moją pracę jak najlepiej mogę, przez co ostatnio bardzo mocno obrywa się mojej grze. Tak naprawdę moja drużyna gra razem tylko wtedy, kiedy mamy oficjalny mecz, bo trudno nam pogodzić nasze godziny pracy i innych zajęć. W dalszym ciągu jesteśmy po prostu zlepką dziewczyn, które się lubią i lubią jeździć na turnieje. Jeżeli któraś z moich zawodniczek chciałaby zacząć grę na poważnie reszta drużyny będzie jej po prostu kibicować.

Największe esportowe marzenie?

Dalej niezmiennie moim marzeniem jest wygranie turnieju lanowego 🙂

Śledzisz męską scenę?

Niestety aktualnie każdą wolną chwilę zostawiam sobie na granie, więc nie, nie śledzę męskiej sceny.

Brałaś teraz udział w ESL Mistrzostwach Polski ze swoim zespołem MIXez. Niestety nie udało się zakwalifikować na finały LANowe. Mimo to zamierzacie z dziewczynami nadal brać udział w tego typu turniejach?

Wydaje mi się, że nie. Potrzebujemy troszkę czasu na regenerację. Bardzo źle czujemy się z tym, że do takiego turnieju nie byłyśmy przygotowane i teraz zaczniemy wybierać turnieje, na których pokażemy się z dobrej strony.

Kto zajmuje się organizowaniem meczów, treningów, dba o udział w turniejach i kwalifikacjach?

Zazwyczaj jestem to ja, jednak ostatnio ze względu na moją nieobecność tę rolę na czas Mistrzostw Polski przejęła Caroline. Co do treningów umawiamy się wspólnie tak, żeby każdej pasował dzień i godzina.

W ostatnich miesiącach powstaje coraz więcej inicjatyw dla kobiet w CSie. Jak oceniasz te zmiany?

Widać ogromny progres nawet porównując rok 2018 do 2019. Dla mnie wielkim przełomem był pierwszy turniej lanowy dla kobiet na którym się pojawiłam w styczniu 2019. Teraz mamy grudzień, a dziewczyny mają szansę zawalczyć w Mistrzostwach Polski ESL o 30 000 zł, a przecież te dwa turnieje zorganizowane były w tym samym roku. Myślę, że widząc ile dobrego dzieje się na damskiej scenie Csa aż chce się grać, a zawodniczek przybywa, a nie ubywa.

Czy poziom rzeczywiście podskoczył? Czy jest to jednak trochę przerost formy nad treścią?

Poziom bardzo poszedł w górę. Pomysły zorganizowania kolejnych turniejów nie biorą się z niczego. Organizatorzy widzą jak dziewczyny się starają i chcą. Można śmiało powiedzieć, że jest wiele zawodniczek na naszej polskiej scenie, które są naprawdę dobre i wkładają w grę swoje całe serduszko. Na swoim przykładzie mogę stwierdzić, że nie grając profesjonalnie już dłuższy czas, widzę bardzo duży przeskok między mną, a osobami, które kiedyś grały na moim poziomie.

Jedna z zawodniczek – frida – powiedziała, że problemem damskiej sceny jest również charakter zawodniczek. Brakuje wśród nich bezpośredniości, konkretów dotyczących popełnianych błędów, dziewczyny boją się krytyki i boją się również krytykować koleżanki z drużyny. Co o tym sądzisz?

Mogę się przyznać, że jestem właśnie osobą, której głupio jest powiedzieć komuś, że robi coś źle. Zaś mam w drużynie Ariinę i Caroline, które nie mają z tym najmniejszego problemu. Oczywiście zdarzają się spięcia, ale dalej gramy razem i nie wracamy do tego co było. Dla mnie właśnie to jest problemem, że jedna kłótnia w damskim zespole zazwyczaj kończyła się odejściem zawodniczki z drużyny. Aktualnie teamy zaczynają wchodzić na takie poziomy, że jednak dogadują się i grają dalej, dlatego te składy utrzymują się na dłużej.

Na żeńskiej scenie występuje spora rotacja zawodniczek – jakie są przez to relacje między nimi?

Ostatnio tych rotacji nie jest tak dużo jak kiedyś, scena damska jest jeszcze bardzo mała i wydaje mi się że dziewczyny zaczynają rozumieć, że m.in. kłótnie prawdopodobnie mogą zamknąć drogę do rozwoju w przyszłości. Ja mam dobry kontakt z innymi teamami, a przynajmniej tak mi się wydaję. Jest dużo dziewczyn które grają w innych drużynach, a na turniejach zachowują się jak dobre koleżanki i to jest super 🙂

Obecnie która z polskich drużyn ma największy potencjał na przebicie się do mainstreamu? Organizacje takie jak Izako Boars czy Warriors Team trochę w tym pomagają, ale jednak nadal brakuje przede wszystkim oglądalności.

Nie chciałabym obrazić żadnej z drużyn ale jestem fanką podejścia i zaangażowania jakie widzę u zawodniczek 40in90, które nie mają jeszcze organizacji, ale myślę że to kwestia czasu i to właśnie dlatego im bardzo kibicuję. Oglądalność nie jest oczywiście taka jak w przypadku męskich drużyn na dużych turniejach. Widziałam jednak ogromny przeskok oglądalności pomiędzy turniejem mężczyzn od Super Game Esport a kobiecym. Dziewczyny oglądało dużo więcej osób i było o wiele większe zainteresowanie nami niż facetami.

Słabszy poziom rozgrywek kobiecych niż męskich jest z pewnością spowodowany również tym, że po prostu mniej kobiet gra w CSa. Obecnie masz całkiem dużą siłę przebicia w social mediach, być może największą wśród wszystkich zawodniczek w Polsce. Jak zachęciłabyś młode dziewczyny do tego, aby zainteresowały się esportem?

Zachęcam jak tylko mogę, między innymi pokazując na moim Instagramie jak to wygląda u mnie. Ja z CSem spędziłam już pół swojego życia i dzięki niemu zyskałam ogromną liczbę wspomnień jak i również przyjaciół. Niekiedy zastanawiam się jakby wyglądało moje życie bez CSa i jest to jedna wielka niewiadoma. Dzięki graniu również poznałam Łukasza, więc można powiedzieć, że to, co mam teraz zawdzięczam trochę grze. Bardzo dużo dziewczyn pisało do mnie z pytaniami o wejście w świat esportu, jak i o to jaki sprzęt mają wybrać do grania i bardzo chętnie im doradzam. Bardzo się cieszę z tego, że ludzie nie kojarzą mnie tylko dlatego, bo mieszkam w domu Ekipy, ale też z tego, że kiedyś mogłam nazwać się profesjonalnym graczem Csa 🙂

Z Fusią rozmawiał Aleksander Kurcoń.