Respawn.pl

Dwa lata Virtusów w Virtus.pro i co dalej?

Autor: Sergiusz Lelakowski

Najmniejsze nawet dziecko, wie, że wszystko ma swój początek i koniec. Czasem wystąpi jakaś kontynuacja. Lada moment będzie taka chwila, która postawi wielu wielbicieli e-sportu w kropce. Czy po dwóch latach bycia Polaków pod rosyjskim szyldem będziemy mieli koniec, a może kontynuację?

 

O Virtus.pro można pisać i pisać. Można oblewać ich złotem, a czasami zmieszać z błotem. Nie mają tak idealnej ciągłości w zwycięstwach, jak kiedyś Ninjas in Pyjamas, którym przerwali serię 87 wygranych map, ale potrafią czasem zaskoczyć. Szczególnie w momentach, kiedy każdy stwierdza “Dobra znowu nie wygrają, po co oglądać.”. Wtedy nagle wszyscy się budzą, a VP lubi wówczas trochę przysnąć i koło się zamyka.

Nasz polski skład ma bogatą historię,napisaną jeszcze zanim trafili do rosyjskiej organizacji. Zaczyna się ona już w 2001 roku, kiedy skład zaczął się formować i nabierać dzisiejszych kształtów. Jednak jako Virtus.pro Polacy zaistnieli całkiem niedawno, bo nieco ponad 2 lata temu.

W styczniu 2014 roku, czyli przed słynnymi Katowicami rozpoczęła się współpraca między Polakami a rosyjską organizacją. Jak za ciosem na ich konto wpadło pięć zwycięstw, które z pewnością dały do myślenia Zarządowi Virtus.pro. Tak o to, 30 listopada tego samego roku zostaliśmy świadkami podpisania dwuletnich kontraktów, o których jasno mówiono, że mogą one być jednymi z najdroższych w historii Counter-Strike’a.

Dziś jesteśmy już obiema nogami w sierpniu, czas pędzi jak szalony. Pojawia się pytanie, co wydarzy się w najbliższym czasie. Koniec, kontynuacja? Powoli zaczyna spędzać mi to sen z powiek. Wszyscy wiemy, że nasze “złotka” miały momenty na szczycie i takie, kiedy kąpały się w mule niepowodzeń. Oczywiście, trzeba wychwalać dobre chwile, ale tak szczerze… Nie za dużo było momentami tych gorszych? Chwil, kiedy nikt nie wiedział co się dzieje z chłopakami? Dobra, każdy może mieć raz lepsze, a raz słabsze etapy. Pytanie, jak odbiją się one na postrzeganiu zawodników przez organizację.

Gdybyśmy mieli patrzeć bardzo sztywno na drużynę przez pryzmat statystyk, to mam mieszane uczucia. Właściwie to takie 60/40, bo tak rozkładają się wygrane mecze do przegranych, czyli tak naprawdę… Niezbyt dobrze. Dla porównania przeliczyłam procenty u Fnatic, które ma nieco większą ilość spotkań i Szwedzi wypracowali sobie 70% zwycięstw. Ktoś może stwierdzić, że żadna różnica, ale niestety to dość spora przepaść. Wertując rankingi HLTV też nie wygląda to fantastycznie. Dopiero na początku sierpnia Polacy w końcu wskoczyli na ostatnie miejsce podium, a wcześniej spacerowali za nim. Statystyki nie rozstrzygają w pełni sprawy. Nawet moja kobieca intuicja z miejsca poległa i ciężko mi wydać “wyrok”, tak jak w przypadku pogody. Chociaż, gdyby tak pomyśleć to może Virtusi są, jak taka pogoda. Taka bardzo niezrównoważona.

HLTV.org

HLTV.org

Co działa na korzyść chłopaków? Popularność i zarobki, które z tego płyną. To, jakie pieniądze są z koszulek, gadżetów może przejść nasze pojęcie. Pomijam kwestię streamów, gdzie przoduje pashaBiceps wyciągając na tym naprawdę sporo od samego motar2K. Wiadomo, raczej nie dzieli się tym z organizacją, ale sam fakt. Cała piątka potrafi zaszumieć medialnie i ściągać do siebie tłumy. Nie ma co ukrywać, na pewnym poziomie trochę to znaczy, ale pytanie, czy przykryje inne niedoskonałości?

W Internecie panują mieszane uczucia. Część osób twierdzi, że to nie do pomyślenia, aby Virtusi nie byli już Virtusami, a część stwierdza, że po co trzymać w domu coś, co nie zawsze działa? Nad tym tematem – czy doczekamy się kontynuacji, a może końca można rozwodzić się długo, ale jest to chyba sytuacja z rubryki tych, których nie rozstrzygnie w ostateczności nic poza oficjalną informacją. Pozostaje nam snuć swoje teorie, robić rozliczenia i dzień w dzień sprawdzać pół Internetu w poszukiwaniu jakiegokolwiek tropu lub informacji od Rosjan. Wydaje mi się, że najbliższy miesiąc, dwa mogą rozstrzygnąć sytuację. Wątpię, aby obie strony wyczekiwały równo do końca listopada z ogłoszeniem tego, na co wszyscy z pewnością czekamy.

Choć los Polaków nie jest do końca pewny, to w najgorszym wypadku nadal będą przy nich ludzie, a nowa organizacja pojawi się w zasięgu ręki. Tylko pytanie, która z ciekawszych jest wolna albo nagle zrobi się wolna? Może pobawimy się z amerykańską scenę? Czas pokaże. Oby jednak nie zaprezentował on tej złej wersji tylko dobrej na kolejne dwa lata.