Respawn.pl

Lioncast LK200 – solidna propozycja w rozsądnej cenie

Autor: Daniel Ryszkowski

Choć niemiecka firma na istnieje już prawie dziesięć lat, to jej produkty na rodzimym rynku kupować możemy od niespełna roku. Tym razem przyjrzymy się jednemu z sześciu proponowanych przez Lioncast klawiatur – modelowi LK200 (oczywiście) RGB.

Podobnym, a właściwie bliźniaczym tytułem rozpoczynałem poprzednią recenzję sprzętu Lioncasta, wybaczcie więc autoplagiat, ale ten tytuł jest po prostu adekwatny do produktu. Czasy, w których mechaniczne klawiatury uznawane były za zbytek burżujstwa już minęły. Prawdopodobnie każdy, kto używa komputera do czegoś więcej niż pasjansa, prędzej czy później zainteresuje się wymianą swojej starej membranówki z koślawą spacją i wytartym WSADem na coś nowego. Sprawdźmy zatem czy warto rozważyć LK200.

IMG 20180516 184919

Materiały, projekt i wykonanie – Zacznijmy od tego, że jest to klawiatura typu „tenkeyless”, czyli pozbawiona numpada. Jedni uznają to rozwiązanie za szczyt ergonomii, inni zaś z tego powodu od razu skreślą ten produkt. Sprawa subiektywna. Ja znajduję się w grupie osób, którym to rozwiązanie zdecydowanie odpowiada. Efekt jest taki, że sprzęt jest o 25% mniejszy niż branżowe standardy.

Jeśli chodzi o design, mamy tutaj aluminiową płytę służącą za podstawę klawiatury, która moim zdaniem prezentuje się świetnie. Całość utrzymana jest w raczej minimalistycznej konwencji, a oprócz prostej metalowej ramy i przycisków próżno szukać jakichkolwiek bajerów (z wyjątkiem podświetlenia, o którym poniżej). Niektórych użytkowników boleć może brak przycisków multimedialnych, ale wpisuje się to w założenia projektu. Pod spodem standard. Poślizgom zapobiegać mają cztery gumowe wstawki, umieszczone symetrycznie na rogach klawiatury, a opcji regulacji kąta nachylenia mamy dwie – na płasko, lub z podniesionymi nóżkami.

Sprzęt z komputerem połączymy 180 centymetrowym, dość grubym kablem w porządnym materiałowym oplocie, którym nie ma co się zachwycać, gdyż jest to standardem w sprzętach tej jakości i o tej cenie. Słówko o keycapach: Ich wykonanie wydaje się zadowalające, podczas niekrótkiego, bo prawie miesięcznego użytkowania sprzęt wygląda jak chwilę temu wyciągnięty z pudełka.

IMG 20180516 184720

Klawisze – Lioncast wyposażył swój produkt w czerwone switche Kailh Red. Jest to Chiński odpowiednik niemieckich przełączników Cherry MX, charakteryzujący się łagodniejszym i lżejszym klikiem. Siła nacisku potrzebna do uruchomienia klawisza to 50 g, a droga, którą klawisz musi przebyć by „załapać” to 2 mm. Producent zapewnia wytrzymałość na poziomie 80 milionów kliknięć, czyli teoretycznie więcej, niż przeżyć powinny Cherry MX. Ułożenie przycisków jest właściwie bez zarzutu, klawiatura jest dobrze wyprofilowana. Dezaprobatę wyrazić mogą natomiast zwolennicy większego entera, gdyż ten tutaj ma kształt backspace’a.

Oprogramowanie – Proste, łatwe i przyjemne. Nawet totalny laik nie ma prawa się w nim zagubić. Aplikacja umożliwia zmianę trybów, jak i zabawę systemem podświetlenia. Dodatkowo mamy możliwość ustawienia makr, a samo urządzenie jest w stanie zapamiętać 3 profile użytkownika, które zmieniać możemy z pozycji aplikacji.

prog

Podświetlenie – Główna zaleta najnowszych sprzętów komputerowych. Świecidełka w Lioncast LK200 opierają się na technologii Radiant Backlight. Jest to system, który producent wykorzystywał już wcześniej w swoich urządzeniach, odpowiedzialny za intensywność światła diod LED. W tym miejscu pora ponownie wspomnieć o aluminiowej ramie, która pełni tutaj również funkcję designerską, ładnie odbijając kolorowe światełka na swojej metalowej konstrukcji. Producent udostępnił 14 trybów podświetlania, które można również w niemałym stopniu spersonalizować. Nawet najbardziej wymagający amator światełek powinien być ukontentowany. Znajdziemy tu tak absurdalne wizualizacje jak klasyczny, znany ze starych Nokii snake, czy efekty świetlne inspirowane największymi techno festiwalami.

IMG 20171120 062155

Podsumowanie – Lioncast LK200 to kawał, a właściwie kawałek porządnej klawiatury. Zdecydowanie świetnie nadaje się dla osób grających, i moim zdaniem, odrobinę mniej dla osób piszących. Proszę wziąć jednak poprawkę na moje koślawe palce, które ostatnio częściej piszą korzystając z klawiatury membranowej. Podejrzewam, że to kwestia adaptacji. Sprzęt sprawia wrażenie solidnego i bez uszczerbku na wizualnym odbiorze powinien przetrwać próbę czasu. W momencie pisania tego tekstu klawiatura kosztuje 269 złotych i wydaje się być warta tych pieniędzy. W tym segmencie cenowym konkurencja jest jednak na tyle duża, że nie spodziewam się, iż LK200 stanie się wielkim hitem. Niemniej jednak, jeśli szukacie minimalistycznej, ergonomicznej, solidnej klawiatury, która dodatkowo potrafi rozświetlić blaskiem ciemną noc, powinniście lepiej zapoznać się z propozycją od Lioncasta. Jak widzicie, minusy które wypisałem poniżej, uznać można również za plusy, cóż za ambiwalentny sprzęt.