Respawn.pl

Mariusz “Loord” Cybulski w rozmowie z IzakTV

Autor: Sergiusz Lelakowski
Loord

Mariusz „Loord” Cybulski to osobistość, której fanom sceny CS 1.6 specjalnie przedstawiać nie trzeba. Wspólnie z dawną „Złotą Piątką” osiągnął wiele sukcesów, teraz zaś swoją wiedzę przekazuje młodym zawodnikom Team Kinguin. Loord zgodził się porozmawiać z nami o sytuacji na scenie, o swojej nowej drużynie oraz roli trenera w świecie “kantera”. Rozmowę przeprowadzili Rafał „Kirabax” Rudnicki i Kamil „kSn” Nowacki.

Jak układa się współpraca z organizacją? Mieliście trochę problemów zaraz po zmianie „bandery” lecz wydaje się, że powoli wychodzicie na prostą. Czy mógłbyś uchylić rąbka tajemnicy, z czym było to związane?

Loord: Współpraca z Kinguinem układa się nam bardzo dobrze i bardzo szybko udało się nawiązać fantastyczne relacje z ludźmi. Jeśli chodzi o problemy związane ze “zmianą barw” drużynowych, to przejawiały się one jedynie w formie chwilowych nieregularności w treningach spowodowanych głównie kwestiami organizacyjnymi itp. Na szczęście te drobne turbulencje są już za nami i wróciliśmy do normalnych, regularnych treningów.

Przejdźmy do samej pracy trenera. Kiedyś tylko niektóre drużyny miały swoich coachów, dzisiaj prawie żadna z nich nie może się bez niego obyć. Powiedz nam, na czym dokładnie polegają Twoje obowiązki?

Loord: Każda z drużyn wykorzystuje trenera w inny sposóbmy mamy model teamu, w którym to ja jestem osobą dowodzącą podczas meczu, dającą “calle”, wtedy reszta chłopaków może skupić się na grze indywidualnej. Pomijając jednak funkcję in-game-leadera, staram się przede wszystkim przekazać chłopakom swoje doświadczenie zdobyte podczas profesjonalnej kariery. Prócz tego oczywiście pomagam im opracowywać nowe taktyki i zagrania. Staram się odciążyć ich z możliwie jak największej liczby obowiązków, tak, by mogli całkowicie poświęcać się grze. Funkcje coacha zależą od specyfiki danego teamu, poziomu zgrania i umiejętności wyłapywania wzajemnych intencji, w Team Kinguin wypracowaliśmy sobie już własny, działający system i będziemy się go trzymać.

Loord poprowadził swoją drużynę do zwycięstwa na GEFORCE Cup

Ostatnia sytuacja Astralis na ESL One Cologne pokazała, że podczas turnieju mogą się zdarzyć rożne, nieprzewidziane okoliczności (Dupreeh wylądował w szpitalu i musiał zastąpić go ich trener, zonic. – przyp.). Profesjonalnie nie grasz już od jakiegoś czasu, a czy jesteś przygotowany na ewentualną rolę stand-ina?

Loord: Ewentualna rola stand-ina na pewno była by bardzo fajnym i odświeżającym doświadczeniem. Pamiętajmy jednak, że mimo wszystko takie zastępstwa rzadko kiedy wpływają korzystnie na wynik rozgrywki. Trenerzy przeważnie nie grają już regularnie w CS:GO, a grę obserwują pod kontem przygotowywania taktyk, strategii itd.

Mówiąc inaczej, na pewno byłoby to fajne doświadczenie, ale z pewnością potrzebowałbym kilku dni żeby przypomnieć ciału o refleksie potrzebnym w CS:GO, takie granie z biegu zazwyczaj kończy się źle.

Coraz więcej trenerów przejmuje rolę in-game leadera, całkowicie odciążając zawodników od tego zadania. Myśleliście, by “obarczyć” Ciebie obowiązkiem prowadzenia gry? A może już od dawna się tym zajmujesz?

Loord: Jak wcześniej wspomniałem: tak, w Team Kinguin zajmuję się tym już od jakiegoś czasu i wspólnie doszliśmy do wniosku, że to jest dobre rozwiązanie, które odpowiada nam wszystkim. Co prawda organizatorzy turniejów nie zawsze ułatwiają zadanie, dając czasami do dyspozycji tylko słuchawki z mikrofonem (dla porównania: dowodząc z domu mam dużo lepszy przegląd tego, co się dzieje na mapie ponieważ mam swój własny komputer i widzę POV każdego z zawodników) ale nie narzekam, e-sport rozwija się bardzo szybko i na pewno niedługo i ten problem przestanie istnieć.

Co do grania online w domu, czy nawet na bootcampie, to na pewno nie to samo, co przed dużą publicznością, na przykład w katowickim Spodku. Jak czuliście się na stadionie w Kijowie podczas Starladder i-League Invitational. Odczuwaliście jakiś stres?

Loord: Granie przed dużą publicznością jest bardzo fajnym doświadczeniem i może powodować lekki stres, ale wydaje mi się, że ostatecznie nie ma to większego wpływu na dyspozycje zawodników- gdy rozpoczyna się mecz, momentalnie zapominasz o wszystkim wokół, o widzach, presji i stresie,  i skupiasz sie w 100% na celu.

A gdybyście grali w ćwierćfinałach majora? Blad3 z Flipsid3 powiedział, że chłopakom „trzęsły się ręce” w meczu z SK Gaming na ESL One Cologne 2016. Jakie macie sposoby na radzenie sobie ze stresem?

Loord: Sam stres jest jak najbardziej naturalny i oczywistym jest, że odczuwa go każdy, nawet najlepsi zawodnicy na świecie. Jego wpływ na poziom gry zawodników jest już kwestią bardzo indywidualną, na każdego wpływa inaczej, i każdy inaczej sobie z nim radzi. Nie mamy swoich specjalnych rytuałów by się go pozbyć, jeden lubi posłuchać muzyki, inny porozmawiać i jeszcze raz powtórzyć plan na mecz, trzeci natomiast woli nie myśleć w ogóle o meczu. Nikomu w Team Kinguin nie zamierzam narzucać swojej “złotej metody”, raczej jako trener staram sie pomóc im odnaleźć ich własny, indywidualny sposób na radzenie sobie ze stresem.

Loord

Pentagram G-Shock – Loord wraz z TaZem, Kubenem, NEO i Luq’iem (2007)

Jak odczuwasz sytuację na polskiej scenie CS:GO? Zauważasz jakieś nowe talenty?

Loord: Jest bardzo dużo drużyn, które w krótkim czasie zrobiły imponujące postępy, jest także sporo zawodników, którzy już od jakiegoś czasu istnieją na e-sportowej scenie, ale dopiero teraz dostali szansę na rozwój. Przykładem może być tutaj chociażby team Pride, który w ostatnim czasie zaprezentował bardzo duży progres w grze i aż przyjemnie obserwuje się to, jak szybko rosną w siłę.

Gdybyś miał porównać scenę polskiego CS 1.6. z CS:GO to uważasz, że zrobiliśmy progres jeżeli chodzi o reprezentowany poziom?

Loord: Na pewno jest więcej graczy w porównaniu z CS 1.6. Zdecydowana większość z nich to nadal bardzo młodzi ludzie, którzy jeszcze powinni zdobywać doświadczenie i szlifować umiejętności, by przygotować się do występów na większej scenie.  Jeśli chodzi o drużyny, to na pewno możemy pochwalić się ekipami grającymi na poziomie światowym. Kiedyś liczyło się tylko obecne Virtus.Pro i czasem Team Delta, obecnie mamy 4-5 teamów, które regularnie grają w zagranicznych ligach. Czy mówimy więc o progresie? Zdecydowanie tak.

Jaki system rozgrywek najbardziej Wam odpowiada – BO1, BO3, a może BO5? I dlaczego akurat ten?

Loord: Najbardziej sprawiedliwym systemem bez wątpienia jest BO3. CS:GO jest grą, w której każdy rozumiejący zasady i wiedzący jak wygrywać może pokonać inny team z czołówki na jednej mapie, mając trochę szczęścia. Inaczej wygląda sytuacja w BO3, bo wtedy szczęście musi sprzyjać na dwóch mapach, a nie tylko na jednej. Jest to jeden z powodów dla których nie rozumiem dlaczego Majory nie zdecydowały się wprowadzić jeszcze tego systemu, bo obecny jest w mojej opinii zbyt chaotyczny.

Czy miałeś ofertę współpracy z Virtus.pro? Czy Wasze drogi rozeszły się na dobre?

Loord: Nie, nie miałem oferty od Virtus.Pro. Radzą sobie bardzo dobrze beze mnie i myślę, że nasze drogi nie zejdą się ponownie.

W komentarzach na różnego rodzaju forach internetowych pojawia się coraz większa fala hejtów pod Waszym adresem, ale i nie tylko. W jaki sposób wpływa to na Waszą grę. W jakiś sposób zniechęca Was to, czy jednak mobilizuje, aby udowodnić, że zbyt wcześnie zostaliście skreśleni?

Loord: Hejty są wszędzie, niezależnie od tego czym się w życiu zajmujesz i co osiągnąłeś, nieważne, czy sukcesy są na skalę miejską, krajową czy światową, zawsze znajdą się ludzie którzy będą uważać, że ktoś na to nie zasłużył a hejtowanie to dla nich jedyna możliwość, by te zastrzeżenia wyrazić. Interesuje nas jedynie konstruktywna krytyka i ją bierzemy pod uwagę, całą resztą się po prostu nie przejmujemy.

Czy uważasz, że fala krytyki jest związana, tak jak zauważył TaZ, z tym, że w grze pojawiły się skiny, a wiele osób zaczęło bawić się w bukmacherkę, obstawiając mecze?

Loord: Faktycznie, może coś w tym jest, kiedyś nie było takiej fali hejtu. Pamiętajmy jednak, że ludzie obstawiający skiny powinni zdawać sobie sprawę, że robią to na własną odpowiedzialność, a obarczanie innych swoimi złymi wyborami jest trochę nie fair. My staramy się jednak nie przejmować hejtami, zachować do tego wszystkiego zdrowy, racjonalny dystans i robić swoje.

Na koniec pytanie związane z przyszłością. Czy Twoim zdaniem doczekamy się dnia, w którym e-sport będzie oficjalną dziedziną sportu?

Hmm… osobiście nie jestem do końca przekonany, czy e-sport i sport tradycyjny to jedno i to samo. Owszem, jest masa wspólnych cech łączących obie te dyscypliny, ale mimo wszystko nadal sądzę, że zbyt dużo tu różnic, by mówić o jednej definicji. Gdyby jednak tak się stało, a wygląda na to, że wszystko zmierza w tę stronę, na pewno będzie to milowy krok dla e-sportu.

Serdeczne dzięki za rozmowę.

Rozmawiali Rafał „Kirabax” Rudnicki i Kamil „kSn” Nowacki