Respawn.pl

Najlepszy finał tego roku? Gigantyczny comeback FaZe Clan i ostateczny triumf SK Gaming w trzecim sezonie ECS!

Autor: Rafał Rudnicki

Choć w tym roku wcale nie brakuje dużych i emocjonujących turniejów, tak finał trzeciego sezonu ligi ECS na pewno zapadnie w pamięci. Po szalenie emocjonujących trzech mapach SK Gaming potwierdziło, że nadal jest jedną z najlepszych drużyn na świecie.

 

Za początek mapy Mirage należą się duże brawa dla całego FaZe Clan. Naprawdę świetnie wyglądające terro pod przewodnictwem “Karrigana” zaowocowała sporą przewagą. Dopiero w momencie zbliżania się końcówki pierwszej połowy, SK Gaming zaczęło nieco nadrabiać – a to dzięki zresetowaniu funduszy swoich oponentów, a to po prostu dzięki skutecznej grze drużynowej. Po pierwszym gongu widzieliśmy więc 10:5 dla “NiKo” i spółki. Zmiana stron to chwila oddechu dla Brazylijczyków – to oni zaczęli rozdawać karty, zmuszając swoich oponentów do podejmowania ryzyka po stronie CT. W końcu przy rezultacie 11:11 podopieczni “Robbana” przebudzili się z letargu. Do samego końca nie dali już dojść do słowa ekipie “Fallena”, toteż obywatele Ameryki Północnej musieli celować w rewanż na kolejnej mapie – Inferno. (Mirage – 16:11 dla FaZe Clan)

1

Od samego początku zapowiadało się nam niezwykle emocjonujące widowisko.

Rozgrywka na klasyku z 1.6 była prawdziwą esencją uwielbianej przez nas “dyscypliny” e-sportowej. Zaczęło się – znów – na korzyść FaZe Clanu, które w czasie ładnego terro zgarnęło kilka pierwszych punktów. SK Gaming nie pozostało jednak dłużne zbyt długo – co zresztą widać po wyniku pierwszej połówki, zatrzymanego na 6:9 z korzyścią dla Coldzery i spółki. To jednak nie zatrzymało rewelacyjnie grającego NiKo, i pomimo oddalania się rezultatu w stronę wyrównania map, antyterroryści stanowili solidną defensywę. Przy rezultacie 12:13 dla SK w fatalny sposób przegrali anty-eko, ale chwilę później dokonali dokładnie tego samego. Umożliwiło to obrońcom wyjście na prowadzenie z 15-14. Tym razem jednak, na pełnym zakupie terroryści dość sprytnie  poprowadzili ofensywę, co z kolei doprowadziło do dogrywki. W doliczonym czasie na korzyść Brazylijczyków zagrała ekonomia, toteż po bardzo emocjonujących kilkudziesięciu minutach szybko wyszli na prowadzenie z 19:17, a mecz miał rozstrzygnąć się na Trainie. (Inferno – 17:19 dla SK Gaming)

Train… ach, co to było za starcie! Pierwsze 15 rund zapowiadały totalną dominację SK Gaming. Co tu dużo gadać. Do końca pierwszej połowy przewyższali swoich oponentów o głowę, co zresztą potwierdza wynik 13:2. Wydawałoby się, że za wiele w tej materii zrobić się już nie da. Ku mojemu zdziwieniu (i wielu innych, w napięciu oglądających osób), FaZe przeskoczyło poprzeczkę tak wysoko postawioną przez Brazylijczyków. Liczba clutchy, genialnych calli, ale też głupich błędów przyprawiała o zawrót głowy. Śmiem twierdzić, że pojedynek ten dorównywał finałowi ELEAGUE Major sprzed kilku miesięcy. I niestety, pomimo tak potężnego comebacku ze strony “NiKo” i spółki, powtórzyła się sytuacja z Inferno. SK Gaming bowiem popełniło w dogrywce zdecydowanie mniej błędów (przede wszystkim ani razu wtedy nie zabrakło im czasu na podłożenie bomby, co zdarzyło się zawodnikom FaZe) i mecz zakończył się na 19:17 dla SK Gaming. (Train – 17:19 dla SK Gaming)

Co ciekawe, srebrni medaliści opuszczali stanowiska z uśmiechami i ogólną satysfakcją i… trudno im się dziwić. Postawili bardzo mocny opór mega doświadczonej przecież ekipie z SK Gaming, która triumfuje w trzecim sezonie ligi ECS i zgarneło aż 250 000 $.

Rozkład puli pieniężnej wygląda następująco:
1. SK – $250,000
2. FaZe – $120,000
3-4. Astralis – $65,000
3-4. Cloud9 – $65,000
5-6. G2 – $45,000
5-6. Liquid – $45,000
7-8. OpTic – $35,000
7-8. fnatic – $35,000