Respawn.pl

Piękny przerost formy nad treścią, czyli – premierowy test Corsair Dark Core RGB Pro

Autor: Mateusz Olczyk
corsair-dark-core-pro

Rynek myszy bezprzewodowych dla wymagających graczy rozrasta się w zatrważającym tempie. Dzięki temu, na łono naszej redakcji trafia kolejny, poważny sprzęt z górnej półki, który w dodatku dostaliśmy jako jedni z pierwszych w Polsce. Zapraszamy więc na test gryzonia Corsair Dark Core RGB Pro!

Corsair oszalał. W czasach, kiedy to zdawać by się mogło, że rynek i społeczność bardziej wymagających graczy już wyraźnie zaznaczyli, jakiego sprzętu oczekują od producentów, firma z USA wypuszcza na rynek to – Dark Core Pro. Wbrew wciąz panującej(choć przyznać trzeba, że nieco już przygasającej) modzie na minimalizm, wypuszczają rzucającą się w oczy mysz, pełną led’ów i wyzywających przetłoczeń. Zamiast oszczędności na przyciskach w imię świętego clean look’u, podobnież jak Logitech z modelem G603, Korsarze wywracają do góry nogami układ przycisków odpowiadających za dostosowanie czułości, a w miejsce prostego, przemyślanego kształtu, oferują nabywcy… parapety! I to wszystko za kosmiczną cenę ponad pół tysiąca złotych. Zanim kurier przywiózł sprzęt byłem pełen negatywnych myśli i już wtedy chciałem spisywać tę mysz na straty. Ale wiecie co? Otworzenie paczki dobitnie uświadomiło mi, że nie wolno oceniać książki po okładce!

Sensor Pixart PAW3392
Zakres cpi 100-18000(przeskok co 1)
Pooling Rate 125/250/500/1000/2000 Hz
Max. Speed (brak informacji producenta)
Ilość przycisków 8 + scroll
Wymiary 127 dł. x 43 wys. x 89 szer. mm.
Waga(bez kabla) ~133g.

Platforma testowa:

Kształt, waga, wielkość, powierzchnia

corsair-dark-core-pro

od lewej: dwa przyciski do zmiany CPI, lewy główny, scroll oraz przycisk do zmiany profili, prawy główny

Zacznę od, moim zdaniem, największej zalety Dark Core Pro, a więc – kształtu. Choć początkowo byłem sceptycznie nastawiony do dość wąskiego tyłu myszy, to bardzo szybko okazał się on być jednym z największych plusów jej bryły. Jest ona wręcz stworzona do claw grip’u! W przypadku moich dłoni(całość 19 x 10cm) chwyt ten sprawdza się wręcz doskonale. Co do innych mam pewne wątpliwości. Gryzoń ten raczej mało komu spodoba się jako mysz palm’owa, z fingertip’em jest lepiej, jednak wciąż nie perfekcyjnie. W przypadku palm’a, największą przeszkodą wydaje się właśnie wąski tył, sprawiający, że śródręcze w całości wypełni ona chyba tylko u skrzatów. Również na mały i serdeczny palec nie ma tu zbyt wiele miejsca. Prawa strona ma jednak jeszcze jedną, bardzo irytującą wadę – przyciski główne zachodzą aż do samych boków myszy. A czemu uważam to za wadę? A no dlatego, że prawy przycisk nieustannie ociera palec serdeczny ilekroć klikamy. Nawet przy claw’ie jest to odczuwalne, przy palm’ie natomiast zaczyna to juz po prostu przeszkadzać. Nie mam zielonego pojęcia jakim cudem nikt nie wychwycił tego w czasie testów.
A co z finger’em? Nie zamierzam całkowicie przekreślać Dark Core Pro dla graczy korzystających z tego chwytu, bo w gruncie rzeczy, da się tak grać i to da się tak grać całkiem nieźle. Kształt w żadnym stopniu tu nie przeszkadza. Główny problem stanowi tutaj jednak waga, wynosząca ponad 130g. – jeśli nie jesteśmy przyzwyczajeni do myszek z kategorii thicc to ciężko może być się przekonać do propozycji Corsair. Ja osobiście uważam, że mysz do fingertip’a powinna być jak najlżejsza, a przynajmniej lżejsza niż obiekt dzisiejszej recenzji.

corsair-dark-core-pro

trzy niebieskie światełka po lewej sygnalizują nam ustawiony poziom dpi oraz zmianę profilu, gdy zaświecą się na czerwono

Zanim zostawię temat kształtu, muszę poznęcać się jeszcze nad jedną(a właściwie to dwoma) rzeczami – parapety. Te dziwne podpórki pod palce, które producenci, z przyczyn dla mnie niejasnych, nadal montują na boczkach swoich gryzoni. Zacznę od niezdejmowalnej podpórki z lewej strony, którą zwykłem nazywać parapet1. W mojej opinii, końcówki palców powinny być możliwie najbliżej podkładki i najbliżej siebie wzajemnie, jeżeli to maksymalna precyzja jest naszym priorytetem. Parapet1 uniemożliwia niestety oparcie kciuka na podkładce, ujmując nieco z kontroli. Podczas pierwszych dni testów, dość mocno mnie to irytowało, jednak szybko okazało się, że parapet1 nie jest aż tak beznadziejny, za jaki początkowo go miałem. Cały lewy bok, włącznie z podpórką, pokryty jest bowiem dość specyficznym plastikiem. Nie jest on wyjątkowo przyjemny w dotyku, jednak dla moich nieco potliwych dłoni, jest on wręcz REWELACYJNIE chwytny. Szybko polubiliśmy się z tym rozwiązaniem, heady zaczęły wpadać, a ja przestałem narzekać… choć gdyby tylko była taka możliwość, to zdjąłbym go bez zastanowienia 😉

corsair-dark-core-procorsair-dark-core-procorsair-dark-core-pro

Po drugiej stronie natomiast mamy rzecz jasna parapet2, a pod nim schowek na odbiornik. Przydatny, jeżeli wybieramy się z gryzoniem na LAN’a. W tym miejscu pragnę wyrazić swoją wdzięczność wobec producenta za to, że nie zamontował tej podpórki na stałe i pozostawił klientowi możliwość wyboru między dwoma wariantami prawego boku. Parapet2 uważam bowiem za niewnoszący absolutnie niczego pożytecznego. Niestety mysz została zaprojektowana pod używanie go i w przypadku wybrania klasycznego wariantu, brakuje nieco ślizgacza na prawej stronie. Przy mocniejszym docisku, spód gryzonia zaczyna bowiem szorować o podkładkę.
Claw-grip’owcom mogę z czystym sumieniem polecić próbę zagrania na Dark Core Pro bez zakładania żadnego z paneli na prawą stronę. Gdyby nie to, że prawy przycisk jeszcze bardziej haczy o serdeczny palec, prawdopodobnie grałbym tylko tak 😉

corsair-dark-core-pro

Materiały zastosowane przez Corsair’a w produkcji omawianego dziś gryzonia, to temat bardziej skomplikowany niż może się wydawać, a to za sprawą mnogości rodzajów tychże materiałów. Zacznę może od grzbietu, podzielonego na dwie, dość równe sekcje. Wszystkie przyciski wykonane zostały z błyszczącego, choć nieprzesadnie śliskiego materiału. Jest on całkiem przyjemny w dotyku, jednak prezentuje się nieco tandetnie. Wokół scrolla i przycisku do zmiany profili mamy panel z tworzywa, które chyba mogę określić jako piano black. Jest ładne, dopóki jest czyste… a czyste nie jest nigdy ;P Scroll pokryty został gumą z lekko wyczuwalnymi pod palcem wypustkami. Do tego nie mam zastrzeżeń, jest świetny. Zastrzeżenia mam natomiast do gumowanego tworzywa, zastosowanego na tylnej części grzbietu. Jest przyjemne, naprawdę przyjemne. Mógłbym mieć tak wykończone meble, podłogę, ulubiony kubek… praktycznie wszystko. Moje życie może być zrobione z tego tworzywa. Ale na grzbiecie myszy wolałbym jednak coś nieco bardziej chwytnego. Wystarczy, że będę mieć odrobinę zbyt suche dłonie i mysz momentalnie ucieka w dół. Dla nabywców Dark Core Pro powinien być dołączany krem nawilżający do rąk gratis 😉 Co do boczków natomiast wypowiadałem się już wyżej – ich materiał jest po prostu świetny!


Precyzja

Według materiałów, które otrzymałem bezpośrednio od producenta, za serce Dark Core Pro służy Pixart PAW3392. Nie udało mi się niestety dowiedzieć, czy jest to jednostka kompletnie nowa, którą za jakiś czas zobaczymy również w propozycjach innych firm na rynku, czy to raczej przerobiony na potrzeby Corsair’a PMW3389. Pan z firmy, który kontaktował się ze mną w sprawie sprzętu i miał rozwiewać moje wątpliwości, zbył mnie tylko stwierdzeniem, że wszystkie informacje są we wspomnianych materiałach. Oczywiscie niczego konkretnego tam nie ma, jednak po osiągach i po stwierdzeniu “custom PixArt PAW3392 native optical sensor” chyba mogę bezpiecznie założyć, że jest to przerobiony 3389.
A no właśnie, osiągi. To aspekt, w którym Dark Core Pro naprawdę błyszczy. Co prawda Korsarze zachwalają raczej pierdoły pokroju odświeżania 2000 Hz, czy możliwość dobierania czułości w zakresie 100 – 18000 CPI z dokładnością do pojedynczych jednostek ale już o osiąganym przez ten sensor max. speedzie, nie znalazłem oczywiście informacji. No ale konkrety. Według pomiarów wykonanych w Enotusie(które trzeba rzecz jasna brać z pewną dozą dystansu) sensor przy 500 CPI osiąga max. speed na fenomenalnym poziomie 12.92 m/s. Jak bardzo bym się nie starał, nie byłem w stanie wykonać szybszego ruchu ręką, sensor natomiast nie zgubił się nawet na moment. Na wyższych wartościach CPI max. speed maleje, jednak to raczej normalne, a co ważniejsze – na żadnych wartościach nie byłem w stanie zmusić kursora do “zwariowania”. Lift-off distance również nie pozostawia wiele do życzenia – na Corsair’ze MM500 i Zowie G-SR black plasuje się on nieco powyżej 1 CD(1.2 mm), w czym pomaga dostępna w oprogramowaniu opcja kalibracji do podłoża. Nie zauważyłem żadnych problemów z jej działaniem. Całkowicie brak również oznak interpolacji, jitteringu, czy chociażby akceleracji. Jeżeli moja teoria jest prawdziwa i PAW3392 to rzeczywiście po prostu przerobiony PMW3389, to obawiać by się można delikatnego smoothingu powyżej 1800 CPI. Z ciekawości sprawdziłem to na wartościach rzędu 3000 CPI, z odświeżaniem 1000 i 2000 Hz. W żadnej z tych kombinacji nie czułem nawet śladu smoothingu, także Dark Core Pro zasługuje na pochwałę. A skoro poruszyłem już temat odświeżania to należałoby się wreszcie na nim skupić. Poza standardowymi ustawieniami tego parametru, Corsair oddaje użytkownikowi również rzadko spotykaną opcję 2000 Hz. Jeżeli zastanawiacie się, czy jest ona w jakikolwiek sposób przełomowa, to odpowiadam od razu – nie. Może to moje plebejskie zmysły nie są w stanie pojąć potęgi 2000 Hz ale stwierdzam, że nie czuję absolutnie żadnej różnicy pomiędzy dwoma najwyższymi ustawieniami odświeżania. Co do ich stabilności natomiast sprawy mają się ciekawie. Przetestowałem ustawienia 500/1000/2000 Hz Mouse Rate Checkerem oraz online’owym odpowiednikiem tego programu, proponowanym przez Zowie. Przy dwóch pierwszych ustawieniach nie było absolutnie żadnego problemu i mysz osiągała stałe 500 i 1000 Hz. W przypadku najwyższego ustawienia zaczynały się problemy. Tester od Zowie cały czas pokazywał wartości rzędu 1000 Hz, możliwe więc, że nie jest przystosowany do wyższych. Mouse Rate Checker natomiast praktycznie nie schodzi poniżej 2.5 tysiąca Hz, często sięgając nawet po magiczną trójkę na początku. Nie mam pojęcia, czy to również wina programu, czy Corsair zamiast 2000, zaoferował użytkownikowi skaczące 2500. Ja różnicy nie odczuwam ale dla bezpieczeństwa może warto trzymać się tysiaczka 😉


Jakość wykonania

Kolejny spory plus dla propozycji Corsair, choć nie obyło się niestety bez drobnego, negatywnego twistu. W zasadzie to muszę pochwalić producenta za ogólną jakość myszy, jednak przyznaję, że nie było to dla mnie szczególnym zaskoczeniem – Corsair jest raczej znany z przykładania uwagi do tego aspektu. Z racji tego dostajemy gryzonia niemalże perfekcyjnie poskładanego, nic nie skrzypi, nic nie trzeszczy, praktycznie nie ma szerokich szpar między nieruchomymi elementami obudowy. Soczewka ani przycisk do zmiany trybu pracy nie są luźne, podobnie jak scroll, który jednak wydaje dość nieprzyjemny dźwięk, podczas przewijania w górę. Zastrzeżenia mam jeszcze do przycisków – dwa główne są dość luźne, przez co obijają się zauważalnie (albo raczej – słyszalnie) podczas szybszych ruchów myszką. Ich klik jest całkiem przyjemny, choć przegrywa nieznacznie z testowanym niedawno HyperX Pulsefire Dart i zostaje w tyle w porównaniu z Logitechem G403. Na minus niestety muszę zaznaczyć, że klik lewego przycisku zdecydowanie różni się od prawego, na niekorzyść drugiego z nich. Podczas gdy pierwszy ma całkiem chrupki, krótki skok, praktycznie nieposiadający przekliku, tak przycisk po prawej zdaje się odrobinę bardziej gumowy i schodzi za nisko, już po aktywacji przełącznika. Nie są to rzecz jasna przyciski złe, używa się ich całkiem przyjemnie, jednak w tej klasie oczekiwałbym nieco lepszych rezultatów.
No dobrze ale to przecież wszystko są drobnostki, gdzie jest ten wspomniany wcześniej twist? A no, pamiętacie może śmieszny bug, który na początku(nie wiem niestety, czy to poprawili) posiadały gryzonie Finalmouse? No więc właśnie…

Nie wiem jak mam to skomentować. Z tego co zauważyłem, to na tę przypadłość cierpią zarówno przyciski główne, jak i te od wyboru CPI. Na otarcie łez śmiechu dodam tylko, że trzeba uderzyć dosyć mocno, więc podczas gry nie zdarza się to zbyt często.

edit: Ostatniego dnia testów zauważyłem jeszcze jeden problem, a mianowicie – czarny pasek z piano black, który biegnie na tylnej części grzbietu, jest luźny. Można go lekko wciskać do środka palcem, lub co gorsze, podważyć paznokciem. Zachowuje się tak, jakby mocniejsze szarpnięcie mogło wystarczyć do wyrwania go z obudowy. Niestety tego nagrać Wam nie byłem w stanie bo nie posiadam trzech rąk ;p Początkowo planowałem przyznać myszce plusa przynajmniej za spasowanie części nieruchomych, ale najwyraźniej nawet tego już nie mogę zrobić.


Sterowniki

Zdecydowanie najtrudniejszy do jednoznacznej oceny “element” Dark Core Pro. Ja niestety należę do gatunku graczy, którzy pobierają oprogramowanie tylko po to, aby dostosować ustawienia CPI, sprawdzić czy nie ma jakiś niepotrzebnych “enhancement’ów” zwiększających akcelerację, no i ewentualnie po to, aby wybrać kolor światełek. I tyle. Reszta to dla mnie sprawy absolutnie zbędne. W imię recenzji staram się jednak zawsze pobawić innymi opcjami dostępnymi w sterownikach i z ręką na sercu muszę przyznać, że ludzie lubujący się w sprawach pokroju – tworzenie rozbudowanych makr, będą czuli się tu jak w niebie. Ustawianie czułości niezależnie dla osi X i Y, profile zmieniane w locie, wspomniane makra. Słowem – wszystko. iCUE, bo tak nazywa się program dostarczony przez Corsair, jest naprawdę potężny ale żeby korzystać z całego tego dobrodziejstwa, musimy je najpierw zrozumieć. No ale właśnie, zrozumienie. Przez cały okres korzystania z iCUE, miałem nieodparte wrażenie, że podczas projektowania tego oceanu opcji, ktoś nieco zapomniał o rzeczy tak ważnej, jak czytelność. Producent co prawda postarał się o całą serię poradników ale uważam, że dobre UI to takie, w którym interesujące mnie funkcjonalności znajduję bez problemu, wręcz intuicyjnie. W dodatku oprogramowanie lubi się delikatnie zawieszać podczas przechodzenia między kolejnymi zakładkami, oraz bardzo długo “wstaje” z paska. Do wora z podpisem “minusy” dorzucić trzeba jeszcze sporadyczne problemy z połączeniem myszy i sterownika, które uniemożliwiło np. sprawdzenie poziomu naładowania baterii. Z pomocą przychodziła dopiero metoda “na informatyka”, a więc albo reset samego iCUE albo wyłączenie i włączenie całego komputera w przypadkach skrajnych. Nie bez zgrzytu odbywa się również zmiana profili oraz CPI “w locie”. Te pierwsze są po prostu problematyczne. Wielokrotnie zdarzały mi się sytuacje, w których kliknięcie na przycisk od zmiany profilu, nie powodowało absolutnie niczego. Podobnież ze zmianą czułości – jeżeli ruszacie myszką to nie zmienicie. Nie i koniec. Brzmi jak zaleta? No niestety – czułość zmieni się, jak już zatrzymacie gryzonia, w wyniku czego przy następnym ruchu, np. flicku, macie ustawioną zupełnie inną czułość niż wcześniej. It’s not a bug, it’s feature.

icue-cpiicue-macraicue-ustawienia

Wrażenia z gry i korzystania na codzień

Mimo rzeczy, na które narzekałem wyżej… gra się na tym całkiem dobrze. Sensor jest fenomenalnie precyzyjny. Kształt również daje rade, choć masa daje się nieco we znaki. Scroll oraz wszystkie przyciski sprawdzają się bardzo poprawnie, o ile pominiemy dźwięki jakie, z powodu luzów, wydają przyciski główne. Ślizgacze są całkiem niezłe i jeżeli nie korzystamy ze zbyt miękkich podkładek, to nie przeszkadza ich nieregularne ułożenie. Działanie na baterii po jednym, pełnym ładowaniu również nie rozczarowuje. Producent zapewnia, że Dark Core Pro z włączonym podświetleniem wytrzyma ok. 16 godzin, jednak realnie przekłada się to na około 2-3 dni standardowego użytkowania. I to w realiach koronaferii 😉 Ładowanie od 0 do 100% zajęło mi niecałe 3 godziny, także też nie można narzekać. W skrócie – jest nieźle, jednak na pewno nie wybitnie. Oczywiście skłamałbym mówiąc, że gra na tej myszy nie sprawia mi przyjemności, bo był to dobrze spędzony czas.


Podsumowanie

corsair-dark-core-pro

Oto i najtrudniejszy moment tworzenia tej recenzji – podsumowanie wszystkiego co do tej pory zostało napisane. Zgodzicie się chyba ze mną, że rysuje się nam tu obraz dalekiej od ideału ale w gruncie rzeczy, naprawdę dobrej i przyjemnej w użytkowaniu myszki. I właściwie to… dokładnie tak jest. Dostajemy całkiem niezłą mysz, w której producent chyba za bardzo skupił się na udziwnieniach(patrz. parapety), a te koniec końców i tak nie wyszły w 100% tak, jak powinny(patrz. średnio udany system zmiany CPI oraz profili “w locie”, czy bardzo rozbudowane ale niezbyt czytelne i działające oprogramowanie). Ale tak, da się z Corsair Dark Core Pro korzystać z uśmiechem na ustach. Za 300 zł byłbym w stanie polecić go dobremu przyjacielowi… tylko, że Ciemny Rdzeń tyle nie kosztuje. Sugerowana dla naszego kraju cena detaliczna to 449 zł za wersję, którą ja testowałem, oraz 499 zł za wersję SE, od podstawowej różniącej się obecnością ładowania Qi. Właściwie to jeżeli już ktoś rzeczywiście zdecyduje się na kupno tego gryzonia, to polecam poważnie zastanowić się nad wersją SE, gdyż majtający ciągle po biurku kabel do ładowania ani nie jest zbyt wygodny, ani szczególnie estetyczny. Jednak, czy w ogóle polecam tego gryzonia? Nie. Nie za taką sumę. Żeby wydać niecałe pół tysiąca na mysz, musiałbym wiedzieć, że dostanę produkt z naprawdę najwyższej półki, w którym wszystko będzie przemyślane i poskładane na topowym poziomie. Nie musi być idealny, bo takich przecież nie ma ale musi być możliwie najbliższy ideału, a Dark Core Pro niestety jeszcze brakuje. Zacznę od parapetów; wiem, że są ludzie, którzy to rozwiązanie z jakiegoś powodu doceniają. Dobrze, nie zamierzam się z tym sprzeczać. Jednak jeżeli producent za swój produkt żąda aż takich sum, to powienien umożliwić pełny wybór, albo przynajmniej upewnić się, że wybranie alternatywnej opcji, nie wpłynie na komfort użytkowania(mam tu na myśli brak ślizgacza po prawej stronie, w przypadku wybrania “czystej” wersji prawej ścianki gryzonia). Następne w kolejce są sterowniki. Tu ponownie nie zamierzam się sprzeczać z sensownością tworzenia tak rozbudowanego oprogramowania. To temat subiektywny i są przecież ludzie, którzy uwielbiają takie nowinki, a ja z moim purystycznym podejściem, mogę się wypchać. Rozumiem. Ale jeżeli już zabieramy się za stworzenie tak potężnych sterowników, to upewnijmy się, że działają poprawnie i są odpowiednio przejrzyste. Dalej – jakość wykonania. Główne przyciski są luźne? Owszem, są. Nie przystaje to w tej klasie? Oczywiście, że nie przystaje. Ale czy jest to dramat? Nie, a przynajmniej nie wobec tego, że mysz posiada system automatycznego strzału, przy mocniejszym uderzeniu o biurko. To jest dopiero dramat.
Nie twierdzę tu jednak, że Dark Core Pro jest myszą tragiczną i totalnie beznadziejną. Jest to sprzęt dobry, z którego korzystało mi się bardzo przyjemnie, jednak zabija go przede wszystkim cena i gdybym miał wybierać między Dark Core Pro w wersji SE, a niedawno testowanym HyperX’em, to bez wachania wybrałbym tego drugiego. Też ma problemy z jakością, posiada o wiele gorsze sterowniki, ale w cenie samej myszy od Corsair’a, dostaniemy Pulsefire Dart’a, a i wystarczy jeszcze na jakąś ładowarkę Qi.