Respawn.pl

PIF PAF: devils.one strzeliło sobie w kolano

Autor: Michał Maćkowski

Polska scena CS:GO ponownie zafundowała nam ciekawą sytuację. Mowa tutaj o odejściu ekipy Wiktora “TaZa” Wojtasa z devils.one, które moim zdaniem popełniło wielki błąd.

Mamy luty 2019 roku, kiedy oficjalne ogłoszono devils.one. Wtedy wielkie i huczne otwarcie, które miało przynieść dużo dobrego dla polskiego esportu. Osoby związane z branżą miały wybudować dobrą organizację, która będzie wspierać nie tylko polskie podwórko. Jednak mamy 30 kwietnia i część pracy poszło w piz….

Rebranding Team’u Kinguin rozpoczął się bardzo chaotycznie. Pierwsze Black Devils, a następnie końcowy efekt w postaci devils.one. Wtedy miało, nastąpić wielkie tupnięcie w esporcie, a Wiktor Wanli, Maciej “Sawik” Sawicki, Wiktor “TaZ” Wojtas oraz wiele innych osób miało rozpocząć budowę dobrej organizacji esportowej. Mimo problemów z nazwą wiele osób było pozytywnie nastawione do nowej organizacji.

Devils.one rozpoczęło działalność od składów w CS:GO, League of Legends oraz Fortnite (wszystkie przejęte po Team Kinguin). Gra battle Royale miała swoje pięć minut, więc dlatego organizacja postanowiła zainwestować w zawodników, którzy według mnie nie przynoszą takiego dochodu i nie osiągają najlepszych wyników. Jednak niedawne zakontraktowane kolejnego zawodnika, może świadczyć o jakimś planie organizacji. Warto poczekać z mocniejszą oceną do zakończenia kwalifikacji do Mistrzostw Świata. Jeżeli chodzi o popularnego w Polsce Lol’a było już o wiele lepiej. Dobrze skompletowany zespół na czele z Adrianem “Hatchy” Widerą miał przynieść pierwsze dobre wyniki. Jednak oprócz dobrego występu w Ultralidze, drużynie nie udało się osiągnąć nic więcej. Słabiutki wręcz występ w EU Masters oraz przegrana na Illuminar Gaming w turnieju Polish Open nie nastawia pozytywnie do drużyny.

Mimo to najwięcej zainteresowania budził skład CS:GO na czele z legendą światowej sceny Wiktorem “TaZem” Wojtasem. Drużyna pokazywała się najlepiej z wszystkich polskich drużyn na międzynarodowej arenie, a ponadto awans do ESL Pro League to bardzo duże osiągnięcie. Dzięki dobrej grze znaleźli się sponsorzy i duża grupa fanów, która wspierała i nadal będzie wspierać zespół, jednak pod innymi barwami. Mimo to dzięki zawodnikom i samemu Wiktorowi o organizacji usłyszało wiele osób, dzięki czemu udało im się dobrze wystartować. Ponadto organizowanie spotkań w Esports Performance Center, gdzie kibice mogli wspólnie oglądać mecze, powodowało kolejne duże plusy dla organizacji.

Szok i niedowierzanie!

Mamy ostatni dzień kwietnia i oficjalne ogłoszenie rozstania się devils.one z dotychczasowym składem CS:GO. Powód ten, o którym pisałem w osobnym felietonie. Zawodnicy nie chcieli trenować z jednego miejsca, jakim jest EPC. Przeprowadzka do Warszawy dla jednego z zawodników była niewykonalna, a zarząd nie chciał odpuścić. Ponadto problemem były również kwestie finansowe. Jednak pomijając pieniądze, to moim zdaniem ten pierwszy problem był nie do przejścia. Dziwi mnie za to organizacja, która nie cofnęła się w takiej sytuacji i aktualnie straciła drużynę i jednego z potencjalnych współwłaścicieli. Mimo to, drużyna wybrała idealny moment na opuszczenie organizacji. Niestety w drugą stronę tak kolorowo to nie wygląda. “Diabły’ to dość młode barwy, które bez takiego asa, na tym etapie rozwoju, będą miały o wiele ciężej.

To niby tylko jedna drużyna.

Devils.one to można powiedzieć, jeszcze świeża organizacja, która już po trzech miesiącach strzeliła sobie w kolano. Oprócz utraty najlepszego zespołu CS:GO w Polsce straciła jednego z najbardziej doświadczonych polskich zawodników, który znał się nie tylko na grze, ale i esporcie. Wiktor “TaZ” Wojtas to kawał pięknej historii człowieka, dzięki któremu esport w naszym kraju jest tak popularny. Diabły oprócz tego stracą albo już straciły sporą część community, bez której żadna poważna organizacja się nie obędzie.

Jednak najlepsze w tym akapicie zostawiłem sobie na koniec. Zespół w CS:GO dla devils.one był największą kartą przetargową, jeżeli chodzi o sponsorów. To właśnie dzięki tej ekipie, która gra w ESL Pro League i jest uważana za najlepszą polską drużynę, sponsorzy chętniej podejmowali współpracę. Przez brak zespołu organizacja może mieć problemy ze zdobyciem porządnych inwestorów, a co za tym może braknąć gotówki na utrzymanie. Ponadto w wywiadzie dla Weszło esport Maciej “Sawik” Sawicki powiedział o sponsorze, który współpracował wyłącznie ze względu na sekcję CS:GO. Organizacja dostała trochę czasu, aby zaproponować rozwiązanie, ale nie zdziwię się, jeżeli fundator po prostu się wycofa.

Co dalej?

Devils.one aktualnie pozostało z dywizją w League of Legends oraz zawodnikami Fortnite. Mimo tego może okazać się to za mało, a znalezienie nowego dobrego składu w CS:GO może być niewykonalne. Powód dobrze wszystkim znany, czyli codzienna gra z jednego miejsca. Patrząc na inne zespoły, to żaden czołowy skład na polskiej scenie nie ma pięciu zawodników z jednego miasta oraz żadna organizacja nie wymaga czegoś takiego. Dobre rozwiązanie prezentuje skład AGO, który często wybiera się na bootcamp’y w swojej siedzibie. Naprawdę ciężko będzie znaleźć włodarzom “Diabłów” nowy zespół, który przeprowadzi się do Warszawy i będzie osiągać takie same wyniki jak poprzednia drużyna. Nadal jestem dobrej myśli, jednak z każdym dniem dochodzę do wniosku, że devils.one nie znajdzie drugiego takiego składu.