Respawn.pl

Piotr “Peet” Ćwiklińsk: “Trochę brakowało wyjazdów na turnieje, bo to zawsze dawało mi najwięcej frajdy”

Autor: Sergiusz Lelakowski
peet

Piotr “Peet” Ćwikliński to zawodnik, którego osobom śledzącym scenę Counter-Strike nie trzeba przedstawiać. Karierę rozpoczynał jeszcze w czasach Counter-Strike: Source, ale to w CS:GO osiągnął największe sukcesy i przyniósł swoim fanom najwięcej emocji. A wszystko wskazuje na to, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

“Peet” pierwsze kroki na scenie stawiał w takich organizacjach jak Fear Factory, tempus moriendi czy D-Link PGS. Dobra gra w 2009 roku zaowocowała nawet powołaniem do reprezentacji Polski na European Nations Champions 2010.

W 2012 roku “Peet” przeniósł się na najnowszą wersję Counter-Strike i dołączył do MaxFloPlaY w którym towarzyszyli mu m.in. z “Hyper”  oraz “morelz”. Ale to dopiero w 2015 przyszły sukcesy, dzięki którym Ćwikliński miał okazję zaprezentować się na scenie międzynarodowej wśród najlepszych zespołów na świecie. Wszystko zaczęło się od dołączenia do drużyny Inshock. To tam wraz “Rallenem”, “Furlanem”, “Grubym” oraz “Hyperem” stworzył zespół, który w ciągu roku dwukrotnie awansował na Majora.

2016 rok nie był już dla Peet’a tak udany i we wrześniu zeszłego roku, Ćwikliński zawiesił myszkę na przysłowiowym kołku.

Po przeszło 11 miesiącach przerwy od profesjonalnego grania doświadczony zawodnik wrócił na scenę z przytupem. Wraz z “Oskarishem” dołączyli do “Grubasów” i występując pod tymczasową nazwą attackiereN awansowali do Pucharu Polski Cybersportu dzięki dość niespodziewanemu zwycięstwu w finale kwalifikacji nad AGO Gaming 2 do 0. Zespół otrzymał także bezpośrednie zaproszenie do kolejnego sezonu Polskiej Ligi Esportowej.

Dobra postawa drużyny zaowocowała propozycją dołączenia do nowo powstałej organizacji, SEAL Esports i podpisaniem przez “Peet’a” kolejnego w karierze profesjonalnego kontraktu.  Postanowiliśmy spotkać się z Piotrkiem i porozmawiać o jego wielkim powrocie do świata esportu.

Sergiusz “Serrek” Lelakowski: Prawie po roku przerwy wróciłeś do profesjonalnej gry w CS’a. Tęskniłeś? 

Piotr “Peet” Ćwikliński: Przez większość czasu nie tęskniłem za tym ani trochę, byłem mocno zajarany pracą i innymi sprawami. Trochę brakowało wyjazdów na turnieje, bo to zawsze dawało mi najwięcej frajdy.

Przerwa od profesjonalnego grania to jedno, ale przerwa od samej gry to zupełnie inna bajka. Grałeś w tym czasie w ogóle w CS’a?

Od czasu do czasu coś tam pogrywałem, ale przez większość czasu było to 0h/2tyg. Kiedy nie grałem kompetetywnie znacznie więcej radochy dawała mi gra w PUBG.
CS nie jest najlepszym tytułem do typowego “chill’outu”, można szybko pozbyć się włosów 🙂

Mieliście bardzo mocny i efektowny start, ale w ostatnim czasie trochę o Was ciszej. Macie jakieś sprecyzowane plany na najbliższe tygodnie?

Każdej drużynie dość ciężko przebić się na początku.  Cały czas próbujemy się dotrzeć, znaleźć optymalny dla nas styl gry i sprawić, aby każdy czuł się możliwie najlepiej w swojej roli. Nie wybiegamy w przyszłość w taki sposób, że musimy wygrać ten mecz, czy inny. Staramy się zbudować solidny zespół.

À propos solidnego zespołu. Dość szybko dokonaliście pierwszej zmiany w składzie, czy teraz już ustabilizowaliście sytuację kadrową?

Od zawsze byłem zdecydowanym przeciwnikiem robienia jakichkolwiek zmian, jednak czasami, jak i w tym przypadku była ona absolutnie niezbędna. Myślę, że sytuacja została już ustabilizowana 🙂

Kontynuując jeszcze aspekty kadrowe – w składzie Waszej drużyny jest Michał ‘michi’ Majkowski, który pomimo zdjętych banów przez ESL i DreamHacka wciąż nie może brać udziału w eventach wspieranych przez Valve. Czy nie jest to potencjalny problem?

Mamy nadzieję, że do czasu kiedy faktycznie osiągniemy taki poziom, kiedy zacznie mieć to dla nas jakiekolwiek znaczenie, ban zostanie zdjęty. Na tę chwilę nie widzimy w tym problemu i nie zastanawiamy się zbytnio nad tą kwestią.

Skoro mówimy o eventach wspieranych przez Valve… Miałeś okazję dwukrotnie występować na Majorach i domyślam się, że z tą drużyną też stawiacie sobie tak wysoko postawione cele? 

Trzeba mierzyć siły na zamiary, póki co sami nie wiemy jeszcze, na co nas stać. Zdarza nam się zagrać bardzo dobrze, zdarza nam się zagrać tragicznie. Najważniejsze jest dla nas osiągniecie stabilnego, możliwie jak najwyższego poziomu. Potrzeba na to jednak wiele czasu i pracy, a co z tego tak naprawdę wyniknie – sami jesteśmy ciekawi.

Zdecydowaliście się na współpracę z trenerem. Za “twoich” czasów trenerzy nie byli tak popularni jak teraz. Dobrze Ci się współpracuje z “coachem”?

Z Dawidem (“dejvem” Herczyńskim –  przyp. red.) znamy się już ponad 10 lat, więc dogadujemy się bardzo dobrze. Graliśmy razem na bardzo wielu turniejach. Ma bardzo ambitne i wnikliwe podejście do tematu, a co za tym idzie spory potencjał do poprawiania naszej gry.

No właśnie, w jednym z ostatnich filmów Izak ujawnił, że chciał Cię namówić na zostanie trenerem Izako Boars. 

Taka sytuacja miała miejsce ale nie było tu zbyt wiele do rozważania. Uważam, że nie odnalazłbym się dobrze w tej roli. Zawsze bardzo lubiłem patrzeć na CS’a od strony taktycznej, oglądać dema dobrych zespołów, tworzyć jakieś innowacyjne taktyki. Nie mniej jednak najciekawsze było wdrażanie tego do mojej gry jak i do gry całego zespołu, a patrzenie na to wszystko z boku – to nie dla mnie. Przynajmniej na tę chwilę.

Izak to nie jedyny YouTuber który złożył Ci w ostatnim czasie propozycję współpracy. Niespełna miesiąc temu podpisaliście umowy z SEAL Esports, organizacją założoną przez Piotra “Rito” Machałę. Co Was skusiło do przyjęcia akurat tej oferty? 

Zdecydowaliśmy się dołączyć do SEAL Esports z powodów dość oczywistych – to oni przedstawili nam najlepszą ofertę. W szczegóły naszego porozumienia wolałbym się jednak nie zagłębiać 😉

Piotrek, dziękuję za wywiad i życzę powodzenia!

Dzięki 🙂