Respawn.pl

PLE robicie to coraz lepiej.

Autor: Krzysztof Sarna

Na profesjonalnej scenie Counter-Strike’a w Polsce od lat wyróżnić możemy dwie ligi, które bez wątpienia w mniejszy bądź większy sposób ze sobą konkurują. Mowa tutaj oczywiście o ESL Mistrzostwach Polski oraz Polskiej Lidze Esportowej. Nie skłamię, jeśli stwierdzę, że to rozgrywki spod szyldu ESL dotychczas wygrywały batalię o miano tej numerem jeden. Warto się jednak zastanowić, czy sytuacja ma się tak samo teraz. Owszem, mogliśmy odnosić wrażenie, że PLE spało i to tak konkretnie. Czas jednak sprawił, że na przełomie kilku ostatnich miesięcy w szeregach Polskiej Ligi Esportowej doszło do wielu zmian. Zmian, o których z pewnością nie da się opowiedzieć raptem w kilka minut. 

W Polskiej Lidze Esportowej aż roi się od innowacji, które zostały przeprowadzone latem bieżącego roku. Grzechem byłoby o nich nie opowiedzieć, a uwierzcie, że jest o czym mówić. PLE już nie jest tworem, który gdzieś tam sobie jest i tyle. To już produkt, który ma ambicje wyjechać poza granicę Polski i myślę, że to jest właśnie coś pięknego.

Inwestor nie wyciągnięty z kosza, czyli Marcin Gortat

28 lipca. Ta data z całkowitą pewnością przeszła do historii polskiego esportu. W połowie lata w Warszawie miała miejsce konferencja Polskiej Ligi Esportowej. Ale nie była to jakaś zwykła czy nudna konferencja. Na spotkanie do stolicy Polski zjechały się nie tylko esportowe twarze, co mogło wywołać zdziwienie na twarzy niejednego widza. A o kim mowa? A no chociażby o Marcinie Kurzajewskim, Robercie Burneika znanym też jako Hardkorowy Koksu, Wojciech “Łozo” Łozowski czy również Tomaszu “Borixonie” Boryckim. Są to nazwiska wypływające poza esport, a na dodatek znane wielu Polakom. To doskonały znak, że PLE dąży do spopularyzowania nie tylko swojego produktu, ale także całej branży.

akpa20200728 ple mp 4581 scaled

fot. Mieszko Piętka/AKPA

Pojawił się także Marcin Gortat, koszykarz, który w przeszłości reprezentował barwy takich drużyn występujących w NBA, jak Washington Wizards czy Los Angeles Clippers. Dlaczego o tym wspominam? A no dlatego, że 36-latek okazał się zostać inwestorem Polskiej Ligi Esportowej. Ta informacja obiła się szerokim echem w całej branży, a nawet i poza nią. Najbardziej dociekliwi i wścibscy zaczęli od razu snuć teorie, jakoby Marcin Gortat miał nie wspierać finansowo esportowego projektu. 

Rzeczywistość jest jednak taka, że Polska Liga Esportowa może pochwalić się inwestorem z krwi i kości. Nie bójmy się tego stwierdzenia. To niecodzienna sytuacja, kiedy reprezentant Polski ot tak wchodzi sobie do sportów elektronicznych i zamierza je wspierać. To nie tylko przemawia za rozwojem dyscypliny czy branży. To także wielkie ugruntowanie się samego PLE i zapewnienie sobie podłoża biznesowego, o które przecież dzisiaj tak ciężko. Na tym jednak nie koniec. Marcin Gortat to twarz, którą doskonale znają wszyscy wielbiciele polskiej koszykówki. I ci młodsi, jak i ci starsi. Poprzez tak obraną strategię — starsze osoby, które nigdy wcześniej nie wiedziały, z czym się je esport, a wiedzę o komputerze ograniczały jedynie do prostych, codziennych obowiązków będą miały szansę poznać, czym jest nasz ukochany świat. Co więcej — Marcin, podczas gdy rozgrywają się mecze Polskiej Ligi Esportowej, na bieżąco dzieli się swoimi przemyśleniami na Twitterze. Po prostu nie wiem, co mogę więcej powiedzieć. To jest piękne. Obyśmy w esporcie mieli więcej takich inwestorów, jak Marcin Gortat, który przez cały okres odkąd okazał się wspierającym, jest czynnie zaangażowany w to przedsięwzięcie.

Kiedy rozpoczynałem współpracę z Polską Ligą Esportową bazowałem na zaufaniu trendom oraz misji i wizji, jaką prezentował zespół PLE. Dzisiaj, po pięciu kolejkach rozgrywek, muszę przyznać, że nie dość, że na maksa wciągnąłem się w emocje ligowe, to sam powoli zaczynam być gamerem mówił nam Marcin Gortat.Podziwiam skille polskich graczy i rozumiem ile treningu i precyzji wymaga osiągnięcie takiego poziomu. Chciałbym, żeby coraz więcej ludzi rozumiało, że esport to przyszłość. Wraz z Polską Ligą Esportową będziemy działać, żeby to osiągnąć kontynuował. 

Coś więcej, aniżeli zespół

Na nowym rozdaniu, o którym wspomniałem już wcześniej, Polska Liga Esportowa przedstawiła nowy, niepowtarzalny zespół ludzi koordynujących cały projekt. Zacznę w tym miejscu od dyrektora głównego, którym okazał się Paweł Kowalczyk. Paweł w przeszłości związany był chociażby z Ringier Axel Springer Polska czy Onetem, w którym zarządzał takimi projektami, jak Misja Esport oraz Polish Esport Awards. Jak już w samym nagłówku możecie przeczytać  — to coś więcej niż zespół, a więc na jedziemy dalej. Na pokładzie znajdziemy także doskonale znanego Adama “destru” Gila, który w przeszłości koordynował działania w AVEZ, czy też nie stronił od komentowania. W PLE destrowi przyszło objąć rolę Head of Esports. Oczywiście, że jedziemy dalej i na tym nie koniec. Kolejną personą, tym razem reprezentującą stanowisko Head of Communication & PR okazał się Radosław Wójcik. Patryk Wolski jest szefem do spraw promocji. Może pochwalić się współpracą z takimi osobistościami jak Karol “Blowek” Gązwa, Mateusz Gessler czy Anita Sokołowska. Za sterami ds. kontaktów z mediami stoi Asia Marks. Przedstawicielkę płci żeńskiej kojarzyć możemy z analyst desków wielkich imprez od ESL. Ponadto Asia była także Project Managerem GOLDENFIVE. Nie mogłoby również zabraknąć osoby odpowiedzialnej za sprzedaż. W tym przypadku jest nią Bartosz Borowski. Człowiek, który kształcił się w Polsat Media. Warto wspomnieć, że podpisanie partnerstwa pomiędzy Ultraligą a Alior Bankiem to właśnie jego zasługa.

Jak tak spoglądam na persony, którym przyszło zasiąść za sterami tego projektu, to uważam, że nie ma opcji, aby to nie wypaliło. Powiem więcej, to już wypaliło. Nie ma tutaj ludzi z pierwszej lepszej łapanki. Da się dostrzec, że na każde stanowisko została dobrana odpowiednia osoba z ładnie prezentującą się przeszłością. To wielki atut, kiedy każdy robi to, co potrafi najlepiej. Najbardziej podoba mi się to, że obchodzi się bez grzania stanowisk, w nie wiadomo jakim celu. Tutaj każdy wie, po co jest i jaką robotę ma wykonywać. Wszystko jest zaplanowane od A do Z.

Jestem pod olbrzymim wrażeniem całego zespołu zgromadzonego w Polskiej Lidze Esportowej. Każda osoba włączona do projektu ma unikalne kompetencje, choć nie każdy miał kontakt z branżą esportową wcześniej. Wybór zespołu był bardzo dogłębnie przemyślany i to było widać od pierwszego dnia naszej pracy. Taką grupę osób, mogli zgromadzić tylko niezwykle doświadczeni managerowie. Współpraca z takimi osobami jest bardzo wymagająca, dlatego projekt PLE wygląda tak dobrze od pierwszych dni – mówił Radosław Wójcik, Head Of PR & Communication. 

Działania o głębokim podłożu

Wydawać by się mogło, że tak dobrze skoordynowane działania nie będą miały miejsca zadomowić się na dłużej. W końcu wszystko, co dobre to szybko się kończy, jak mawia klasyk. A w przypadku Polskiej Ligi Esportowej jest inaczej. Naprawdę jest odkrywczo i musicie mi uwierzyć na słowo. Ambicje osób z zarządu można by rzec, że sięgają zenitu, ale są jak najbardziej realistyczne. Plany dotyczą stworzenia najlepszych rozgrywek esportowych w całym kraju. Prestiż zawodów ma sprawiać, że dla każdej formacji istotną rzeczą będzie dostać się do rywalizacji. Co jednak poza tym? A no z pewnością to, że kalendarz imprez sięga 2023 roku! To już samego mnie napawa nie lada optymizmem. Bywały przecież takie momenty, kiedy przyszłość PLE stawała pod znakiem zapytania, a większość działań i koordynacji wykonywana była na ostatnią chwilę. Mnie osobiście bardzo imponuje, kiedy wszystko jest przemyślane, jasne i klarowne. Kiedy nie muszę dopytywać znajomych czy rozgrywki się odbędą. Zagłębiając się w szczegóły — w ciągu roku mają odbywać się dwa sezony Polskiej Ligi Esportowej, a zwieńczeniem mają być finały, które rozgrywać się będą w studiu. 

Aktualnie dopracowujemy cały czas ligę CS:GO. Staramy się na bieżąco reagować na sugestię drużyn i community. Szykujemy się też do finałów, które odbędą się między 4 a 6 grudnia i pomimo ograniczeń — będzie to niezwykłe wydarzenie. Równolegle planujemy już działania na przyszły rok, który będzie obfitował w różnego rodzaju rozgrywki i… rozrywki tłumaczył Radosław Wójcik.

Myślę, że warto też co nieco wspomnieć o działaniach Polskiej Ligi Esportowej w kwestiach wizerunkowych. W końcu Strona Internetowa nie ogranicza się jedynie do tego, by po prostu była. Aktualnie znajdziemy na niej na bieżąco aktualizowane wyniki każdej z kolejek. Ponadto zastaniemy dodawane artykuły, czego po prostu jeszcze kiedyś nie było. Wywoływałem już wcześniej zespół ludzi stojących za sterami okrętu, ale w tej kwestii pojawia się jeszcze jeden, istotny aspekt. Mianowicie taki, że postanowiono zrezygnować z dotychczasowego zarządzania i powołano osobną spółkę “Polska Liga Esportowa Spółka Akcyjna”, która odpowiada za cały zamysł. Sądzę, że wszyscy powinniśmy być spokojni, co do dalszych losów tego produktu.

Tutaj jednak muszę nadmienić o małym falstarcie. Na początku bieżącego sezonu na stronie Internetowej Polskiej Ligi Esportowej mogliśmy doczepić się błędów na stronie. Mam tutaj na myśli błędy w składach drużyn, gdzie przykładowo zawodnik drużyny X był nagle w drużynie Y. Na szczęście na chwilę po starcie jesiennej odsłony rozgrywek wszystko uległo poprawie i jest już na swoim miejscu.

Bez tytulu

Widok strony – ple.gg

Konkurencja nie śpi

Bez wątpienia czołowym konkurentem w rywalizacji o miano najlepszych rozgrywek dla PLE jest ESL. Śmiało oczywiście mogę rzec, że ESL Mistrzostwa Polski, to te rozgrywki numer jeden w Polsce. Tym bardziej, kiedy spoglądamy na nie w tym roku. Po pierwsze, na co powinniśmy zwrócić uwagę to fakt, że w zmaganiach spod szyldu Electronic Sports League dla zwycięzcy przewidziano miejsce w zamkniętych kwalifikacjach do Intel Extreme Masters Katowice. No powiedzmy sobie szczerze: która z polskich ekip nie chciałaby zagrać w Spodku? Myślę, że to pytanie należy do tych retorycznych. To już jest motor napędowy konkurencji, przez który zespoły zaczynają przykładać jeszcze większą wagę do Mistrzostw Polski. W tym roku walka o zmagania w Katowicach i pieniądze to nie wszystko. Triumfator ESL Mistrzostw Polski zapewni sobie także udział w DreamHacku Open November. Zresztą sam Patryk “ponczek” Wites w rozmowie dla naszego serwisu tłumaczył, że PLE jest traktowane swego rodzaju łagodniej.

Do rozegrania zostały nam Mistrzostwa Polski, w których czekamy już w półfinale. Również czekają nas play-offy MDL-a na przestrzeni dwóch-trzech tygodni, w których zagramy ponownie ze Sprout. Na ten moment skupiamy się na treningu. W tle jest także PLE, które traktujemy nieco luźniej. Być może na horyzoncie pojawią się jeszcze jakieś internetowe rozgrywki pokroju Nine to FivePatryk “ponczek” Wites.

I owszem, tutaj przewagę ma ESL, ale warto też zwrócić uwagę na to, że Polska Liga Esportowa zapewne będzie chciała pozyskać licencje do zagranicznych wydarzeń, aby tak samo jak w Mistrzostwach Polski – zwycięzca mógł pokazać się poza granicami Polski. Tylko w ostatnim czasie dowiedzieliśmy się, że Eden Esports wraz z Fantasyexpo stworzą nowy cykl turniejów. Nie wiemy, co przyniesie nam przyszłość, ale wydaje mi się, że wcale nie głupim pomysłem byłoby przyznawanie slota chociażby do European Development Championship.

Counter-Strike to nie wszystko, jak mogłoby się wydawać

Nie samym CS-em człowiek żyje, prawda? A no prawda. Zdaje się, że tego samego zdania są włodarze Polskiej Ligi Esportowej, którzy w czwartek, 29 października poinformowali o rozszerzeniu swoich rozgrywek o kolejne tytuły rozgrywek. W puli gier znajdziemy Pro Evolution Soccer 2021 oraz FORMUŁĘ 1. Zagłębiając się w szczegóły tytułu piłkarskiego, dostrzegamy, że kwalifikacje wyłonią ośmiu najlepszych zawodników, którzy będą walczyć o 5 tysięcy złotych. Na tym jednak się nie kończy, ponieważ dzięki współpracy Polskiej Ligi Esportowej z Polskim Związkiem Piłki Nożnej najlepszy zawodnik otrzyma zaproszenie na udział w finałach kwalifikacji do reprezentacji Polski, po których poznamy pełny skład kadry w sezonie 20/21.

 Cieszę się, że Polska Liga Esportowa zdecydowała się zorganizować turniej w grze eFootball PES, bo społeczność Pro Evolution Soccer w Polsce udowodniła, że jest w niej duży potencjał. Aby wygrać PLE, będzie trzeba wykazać się wysokimi umiejętnościami, dlatego Polski Związek Piłki Nożnej postanowił zagwarantować slot na turnieju finałowym dla zwycięzcy tych rozgrywek. W tym roku mamy duże oczekiwania w stosunku do reprezentacji i chcemy mieć pewność, że powołanie na eliminacje do mistrzostw Europy uzyskają bezdyskusyjnie najlepsi gracze w naszym kraju –  powiedział Jarosław Radzio, koordynator PZPN eFutbol.

plexpzpnxpes2

fot. Polska Liga Esportowa

O miłośnikach szybkiej jazdy organizatorzy również nie zapomnieli. Trzecią grą zaraz po Counter-Strike’u i PES 2021 jest F1. Polska Liga Esportowa postanowiła stworzyć turniej PLE.GG F1 Cup, w którym podziwiać mamy dwanaście wirtualnych wyścigów, dzięki którym poznamy najlepszego kierowcę wyścigówek w Polsce. Tak jak i w przypadku piłki nożnej, tak i tu —  gracze będą toczyć batalię o 5 tysięcy złotych. 

 Cały czas rozwijamy nasz produkt, jakim jest liga. Nie tylko ta CS-owa. Rozpoczynając projekty lig F1 czy eFootball PES daliśmy sygnał, że patrzymy na esport globalnie, w znacznie szerszej perspektywie. Przypomnę tylko, że pracujemy razem od początku lipca, czyli mamy za sobą dopiero 4 miesiące pracy, a udało nam się przeprowadzić kompleksowy rebranding marki PLE, nawiązać współpracę z Polsat Games, RASP i PZPN czy zorganizować 3 równolegle działające turnieje. A na tym nie zamierzamy poprzestawać. Czego się można po nas spodziewać? Absolutnie wszystkiego! Nasz zespół powstał po to, by przekraczać wszystkie granice znane w esporcie. Także usiądźcie wygodnie, i obserwujcie. Zaskoczymy Was jeszcze nie raz – tłumaczył Radosław Wójcik odnośnie do przewidywań.

I już z tego miejsca wielkie oklaski należą się Polskiej Lidze Esportowej. Dla dużej części to po prostu informacja, że ktoś tam będzie sobie rywalizował w trochę mniej znaczących grach. Dla mnie to jednak coś więcej. Warto pamiętać o tym, że organizatorzy musieli walczyć o licencję na to, by takie rozgrywki miały w ogóle miejsce. W tym przypadku udało się uzyskać zielone światło od KONAMI oraz CENEGA. Jak dla mnie — chapeau bas. Szczerze powiedziawszy chętnie ujrzałbym League of Legends pod banderą Polskiej Ligi Esportowej, tak jak zresztą już kiedyś miało to miejsce. Fajne były to czasy, kiedy na LAN-owych finałach będących zwieńczeniem sezonu podziwiać można było oba tytuły, czyli CS-a, jak i Ligę Legend. Wiemy jednak, jak w rzeczywistości ciężko o licencję z władzami kultowej MOBY, więc tego za złe mieć nikomu nie możemy. Tym bardziej na krajowej arenie dochodzi potężny konkurent, jakim jest UltraLiga, więc PLE musiałoby się mocno postarać. Niewykluczone jednak, że w przyszłości zagoszczą kolejne gry, na co oczywiście z niecierpliwością już czekamy.

PLE, robicie to coraz lepiej

Cóż więcej mogę rzec? Polska Liga Esportowa małymi kroczkami dąży do objęcia TOP1 rozgrywek w kraju. Osoby odpowiedzialne za projekt śmiało o tym mówią, a z ich ust można poczuć powiew optymizmu. Za sterami okrętu znaleźli się ludzie, którzy wiedzą, o co chodzi w tych klockach. Nie ma się co nawet łudzić, że brakuje środków finansowych. Nie powinniśmy nawet o takich rzeczach myśleć, kiedy pojawiają się tacy inwestorzy jak Marcin Gortat, a także partnerzy pokroju eWinner czy LOTTO. Jestem nawet zdania, że to nie jest koniec, a dopiero początek. Z czasem na pokładzie powinni pojawiać się kolejni inwestorzy.

Przez okres najbliższych trzech lat możemy być spokojni, jeśli chodzi o przyszłość jednej z dwóch lig w Polsce, o czym świadczy sam kalendarz rozgrywek. Jestem pod mega wrażeniem tego, jak PLE w ciągu kilku miesięcy diametralnie się zmieniło. Na całe szczęście zmiany okazały się na te z gatunku “lepszych”. Pewnie wielu z was, którzy teraz czytają moje wypociny, dziwi się, że w żadnym miejscu jeszcze nie zjechałem Polskiej Ligi Esportowej, tylko wszędzie przedstawiam ją w samych superlatywach. To racja. W zasadzie to nie mam się do czego przyczepić, tym bardziej zwracając uwagę na to, jak było kiedyś. 

Polska Liga Esportowa w przyszłości ma wielką szansę na miano najlepszej ligi w Polsce, ale znając osoby, które kierują przedsięwzięciem, wątpię, żeby zaledwie tyle wystarczyło. W nadchodzących latach możemy być świadkami kapitalnego, krajowego produktu, który stoi przed obliczem zasłynięcia na arenie międzynarodowej. Dostrzegam, że organizacji zależy na dobrym kontakcie z kibicami, czego efektem są działania, jakich do tej pory nie widzieliśmy. Przykład? Kapitalna interakcja z fanami poprzez takie zagrywki jak głosowanie na akcję tygodnia. Fakty są jednak takie, że na ten moment to produkt od ESL jest na pierwszym miejscu, a PLE musi ciągle myśleć nad tym, jak przejąć inicjatywę. Nie mniej jednak, trzeba wspomnieć o tym, że PLE zmniejszyło przepaść i jest coraz bliżej.

Reasumując, uważam, że Polska Liga Esportowa stoi przed niepowtarzalną możliwością jeszcze większego rozwoju. Spoglądając na PLE, śmiało odnoszę wrażenie, że prawdziwa metamorfoza jest realna. A co więcej – organizatorzy przyszłych, tych nienarodzonych, ale mniejszych jednocześnie rozgrywek, powinni brać przykład. Ilość osób w zarządzie nie znaczy o tym, że działa jedna czy dwie, a reszta grzeje stołki i pobiera druczki co miesiąc.