Respawn.pl

Polskie drużyny są jak dobry serial. Nigdy nie wiesz, co się wydarzy!

Autor: Michał Maćkowski

Nie ma co ukrywać, że aktualna sytuacja polskich drużyny na scenie międzynarodowej nie wygląda dobrze. Wiele z nich potrafi walczyć na mocniejsze drużyny, aby przegrać z zespołem, o którym mało kto słyszał. Czy jednak w niedalekiej przyszłości doczekamy się drugiego takiego składu jak “Złota Piątka”?

Historia kołem się toczy?

Polska scena CS:GO, a bardziej jej społeczność lubi ciekawe skandale i dramy. Niestety w ostatnim czasie głównym dramatem jest forma polskich drużyn, które na scenie międzynarodowej mają ogromne problemy. Powodów, może być wiele, ale niestety lepszy pierwszy mix nawet niezagraniczny może pokonać naszą polską drużynę bez większych problemów.

Tutaj należy przytoczyć historię tomorrow.gg oraz Mikstury. Ciężko nazwać było te składy drużyną, bo były to po prostu sklejki zawodników, którzy na mapie robili wszystko, co im przyszło do głowy. Jednak tym ekipa Grzegorza “Szpera” Dziamałka w barwach tomorrow.gg zdołała wygrać Polską ligę Esportową i awansować do zamkniętych europejskich kwalifikacji Minora, czego nie udało się wtedy takim drużyną jak LDLC, Imperial, Tempo Storm czy Valiance.

Historia Mikstury również jest obfita w ciekawą historię, lecz nie tak bogatą, jak poprzedników. Jednak ekipa Pawła “byaliego” Bielińskiego pokazała coś, co polska scena ma bardzo słabego, czyli stabilność. Nie oszukujmy się, że byle mix czy nowo powstały zespół, który trenuje ze sobą tydzień, jest w stanie na polskiej scenie pokonać drużynę, która w jednym składzie trenuje już od miesięcy. Tutaj na tapetę ponownie trzeba zabrać rozgrywki Polskiej Ligi Esportowej, gdzie Mikstura wygrała fazę grupową i awansowała do wielkiego finału.

Aktualnie sytuacja się powtarza, jednak w odrobinie zmienionej formie. Nowy powstały skład Virtus.pro, moim zdaniem już można nazwać najlepszym zespołem z Polski, a trenują ze sobą dopiero półtora miesiąca. Już w pierwszym oficjalnym meczu zdołali pokonać AGO Esports w ramach ESEA MDL. Kilkanaście dni później nowa ekipa Janusza “Snaxa” Pogorzelskiego rozpoczęła rywalizację w WePlay! Lock and Load. Tam bez większych problemów pokonali Gambit oraz pro100 i zdołali opuścić grupę z pierwszego miejsca. Jednak w tej samej grupie znalazło się Team Kinguin, które raz pokonało Gambit, lecz dwukrotnie odniosło porażkę na pro100.

Jastrzębie bez skrzydeł.

Jednak czy możemy liczyć na coś więcej od polskich drużyn. Aktualna forma AGO wygląda jak samochód, który z całą mocą uderzył w betonową ścianę (mówiąc łagodnym językiem). Ekipa Damiana “Furlana” Kisłowskiego moim zdaniem dokonała błędnej zmiany, wyrzucając Mateusza “TOAO” Zawistowskiego, aktualnego zawodnika Virtus.pro. Pomijając zmiany w drużynie, AGO próbuje się ratować w dość interesujące sposoby, ponieważ zmienili prowadzącego i nadal biorą udział w dużej ilości turniejów internetowych, które nie grzeszą bogatą pulą nagród. Jednak co ciekawe i tam “Jastrzębie” mają spore problemy, a warto dodać aktualny sezon ESEA MDL, gdzie aktualnie AGO po dziewięciu rozegranych meczach, ma na swoim koncie siedem porażek.

Nie ważne kim jesteście Pingwinem, czy Diabłem. Zacznijcie grać. 

Początek roku dla Team Kinguin, czy Black Devils nie jest najlepszy, a powodów ciężko się doszukać. Niby zmiana w zespole, jednak więcej mówi się o zmianie organizacji. Wszystko fajnie nowa bandera, budowanie polskiej sceny, lecz chyba zawodnicy o czymś zapomnieli. Gdzie podziała się ta dobra gra ekipy Wiktora “TaZa” Wojtasa? Czy została odsunięta z pierwszego miejsca, ze względu na tworzenie nowej organizacji, gdzie jednym z zarządców będzie TaZ? A co jeśli zawodnicy zdecydują się na zmiany i będą chcieli przenieść legendarnego zawodnika na ławkę rezerwową? Czy TaZ, jako jeden z założycieli, może to zablokować? Pytań jest wiele, lecz mnie obchodzi jedno. Kiedy doczekamy się ponownie dobrze grających zawodników, którzy będą walczyć z najlepszymi? Nie można zapomnieć, że ex-Team Kinguin zagra w najbliższym sezonie ESL Pro League, jednak jeżeli tak to będzie wyglądać, to ekipa jeszcze szybciej pożegna się z rozgrywkami, niż się z nimi przywitała.

Virtus.pro najlepsze w Polsce.

Z jednej strony fajnie, zaś z drugiej nie. Drużyna, która trenuje ze sobą półtora miesiąca, już jest uważana za najlepszy polski zespół. To niestety jest bolączka polskiej sceny, lecz mam nadzieję, że aktualny skład rosyjskiej organizacji ponownie będzie walczył na największych turniejach, gdzie regularnie występują takie drużyny jak Astralis czy Liquid. Nie wymagam aż tyle, co dokonała poprzednia ekipa, lecz mam nadzieję, że zespół Janusza ‘Snaxa” Pogorzelskiego, chociaż w połowie dorówna tamtemu zespołowi, który zapisał się na kartach historii nie tylko polskiego CS’a, ale również światowego.

Co z resztą? 

Tutaj rodzi się pytanie, czy inne polskie drużyny są w stanie walczyć z tymi najlepszymi? Mowa tutaj głównie o Izako Boars, PACT czy x-kom. Na pewno ci pierwsi aktualnie prezentują dobrą formę po dokonanych zmianach, lecz moim zdaniem trzeba im dać jeszcze trochę czasu. Ekipa Karola “Tecka” Kapczyńskiego awansowała do ESEA MDL i w każdym meczu, nie ważne czy zwycięskim dorównują rywalowi. Jeżeli, chodzi o graczy x-kom to ostatnio spotkania z ich udziałem możemy częściej oglądać na scenie międzynarodowej. Oprócz tego po dość dużym spadku formy, starają się wrócić do optymalnej gry, która moim zdaniem zaczyna wyglądać naprawdę fajnie. Niestety, jeżeli chodzi o PACT, to skład tej organizacji przed zmianami, miał bardzo fajny okres, gdzie udało się m.in. awansować do ESEA MDL. Jednak tam nie dawali sobie rady i dokonane zmiany aktualnie nic większego nie przyniosły. Jednakże temu zespołowi również trzeba dać trochę czasu i miejmy nadzieję, że pokażą się z jeszcze lepszej strony.

Czy w sklejce siła?

W każdych kwalifikacjach do fajnych turniejów widzimy pełno polskich drużyn i sklejek. Jednak, co ciekawe w prawie każdych eliminacjach, jakaś sklejka dochodzi do najlepszej szesnastki, gdzie pozostają ci najmocniejsi. Nie można zapomnieć o drabince, która wyjątkowa mogła im sprzyjać, lecz nie jest to usprawiedliwienie. Wszystko na to wygląda, że na polskiej scenie mamy wielu dobrych zawodników, którzy nie mogą znaleźć drużyny i w sklejkach okazują się lepsi od właśnie zespołów, które mają przygotowane taktyki i specjalne ustawienia. To nigdy nie przestanie zadziwiać, a sam jestem ciekawy, co przyniesie aktualny rok.