Respawn.pl

Recenzja Cooler Master MM711, czyli gryzonia, przez którego oplułem się herbatą

Autor: Mateusz Olczyk
cooler-master-mm771-1

Ofensywa plastrów miodu trwa w najlepsze. Propozycji tego typu coraz więcej, a na testy do naszej redakcji trafia kolejna z nich! Po FM Ultralight 2 oraz Glorious Model O, przyszedł czas na recenzję myszy Cooler Master MM711!

Rynek, o którym do niedawna nikt właściwie nie wiedział, dziś rozkwita w najlepsze, a producenci oddają się swawoli urywania wagi wszędzie, gdzie tylko się da. Nie twierdzę tu rzecz jasna, że jeszcze jakiś czas temu wszyscy graliśmy na cegłówkach z sensorem, jednak gdyby ktoś dwa/trzy lata temu przedstawił mi koncept “dziurawej myszy”, to w pierwszej chwili postukałbym się wymownie w czoło. Ale jak widać – byłbym w błędzie. Myszy typu Superleggera mają się coraz lepiej, więc i nic dziwnego, że kolejni producenci próbują skraść dla siebie kawałek z tego tortu. Do zabawy włączył się również Cooler Master z MM710 oraz nieco bogatszym MM711, czyli takim jaki trafił w moje ręce.

Sensor Pixart PMW3389
Zakres cpi 200-16000(przeskok co 100)
Pooling Rate 125/250/500/1000 Hz
Max. Speed 400 ips (10,16 m/s)
Ilość przycisków 6 + scroll
Wymiary 116.5 dł. x 38.3 wys. x 62.4 szer. mm.
Waga(bez kabla) 60 g.
Kabel 1.8 m. pleciony

Platforma testowa:

Kształt, waga, wielkość, powierzchnia, kabel

cooler-master-mm771-2

Standardowo dla moich recenzji – zacznę od kształtu. Ten jest bardzo udany, niemniej jednak z powodu rozmiaru, nie jest tak uniwersalny, jak na swojej stronie przedstawia to producent. Przede wszystkim trzeba zaznaczyć, że MM711 jest gryzoniem małym, a to wyraźnie definiuje grono odbiorców, dla których propozycja Cooler Master’a jest przeznaczona. Jeżeli, podobnie jak ja, jesteś posiadaczem sporych dłoni(19 cm), najwygodniejszy okaże się oczywiście finger. Mysz jest bajecznie lekka(ok. 60g.) i całkiem nieźle wyważona(przód wydaje się odrobinkę cięższy), więc fingertip pasuje jak znalazł. Osoby o nieco drobniejszych rękach z powodzeniem odnajdą się, korzystając również z Claw’a. Gryzoń jest dobrze zaokrąglony, a tył zaprojektowano na dość wysoki, szeroki i stosunkowo płaski, więc dobrze wpasowuje się w śródręcze. Właściwie to nawet palm grip’owcy znajdą tu coś dla siebie… jednak tylko pod warunkiem, że ich dłonie charakteryzują się iście skrzacimi wymiarami. Ogólnie to bryła MM711 jest bardzo uniwersalna, jednak przed zakupem należy się upewnić, czy przeszkodą nie będzie aby jej wielkość. Jeżeli zastanawiasz się nad tym jak dobrać najlepszą mysz pod siebie, polecam zajrzeć pod ten link.

cooler-master-mm771-3

Na pochwałę zasługują również materiały wykorzystane przez producenta. Te z których wykonano bryłę myszy, może i nie należą do najprzyjemniejszych w dotyku, jednak w żadnym wypadku nie sprawiają wrażenia tandetnych. Do tego praktycznie w ogóle nie zbierają brudu i rys, a nawet te już się pojawią, to wystarczy przetrzeć lekko i po sprawie 😉 Scroll pokryty został mięciutką, bardzo przyjemną gumą. Nie mam żadnych zastrzeżeń co do korzystania z niej, żywię tylko nadzieję, że nie okaże się ona najszybciej zużywającym się elementem wizualnym MM711. Przyciski boczne to typowy plastik typu glossy. Wygląda ładnie dopóki jest czysty, a dzięki specyficznemu kształtowi przypominającemu nieco trójkąt, większość nieprzyjemnych śladów pozostaje na dolnej części przycisków. Sam materiał zbiera jednak brud jak szalony.

cooler-master-mm771-4

Najwięcej miłości w tej recenzji bez dwóch zdań trafi jednak do kabla – przewód, choć w oplocie, jest cudownie miękki i lekki. Żadnego odczuwalnego szurania o biurko, żadnego ciągnięcia, zaginania… nic, po prostu nic. Kabel jest tak dobry, że właściwie o nim zapominamy, czując się jak podczas gry na myszy bezprzewodowej. Gdyby nie to, że na wyjściu z gryzonia jest on nieco za luźny i pod naciskiem rusza się na wszystkie strony, mógłbym go nazwać przewodem absolutnie idealnym. Jedak nawet pomimo tej jednej, drobnej wpadki, jest to chyba najlepszy kabel jaki przyszło mi testować w myszce.


Precyzja

Za serce Cooler Master’a MM711 służy topowy PMW3389. W tym momencie już raczej nikogo nie zdziwi stwierdzenie, że precyzja oferowana przez tę jednostkę jest absolutnie perfekcyjna, jednak dla formalności napiszę co i jak. Enotus(do którego trzeba podchodzić rzecz jasna z pewną dozą dystansu) wyśpiewał max. speed na poziomie 4.38 m/s przy 400 CPI. Choćbym nie wiem jak próbował, nie byłem w stanie nabić wyższego wyniku, a ten osiągnięty, nijak ma się do deklarowanego przez producenta 400 ips(10.16 m/s). Nie udało mi się jednak doprowadzić gryzonia do “zgubienia się”, więc nie ma powodu do obaw. Lift-off distance należy obiektywnie uznać za fenomenalny – poniżej 1 CD(~1.2 mm.), o ile w sterownikach nie wybierzemy sobie wyższego ustawienia. Można grać na totalnym low sens’ie, szybko przekładać mysz z jednego końca podkładki na drugi, a MM711 będzie z nami współpracować. W normalnych zakresach CPI absolutnie brak również oznak akceleracji, jitteringu, czy interpolacji. Podobnież z odświeżaniem absolutny brak problemów i gryzoń trzyma stałe 1000 i 500 Hz.
W temacie precyzji nie ma nad czym się szczególnie rozwodzić, bo jest po prostu świetnie.


Jakość wykonania

Następny plus, choć niestety z pewnym nieprzyjemnym twistem. Ogólnie mysz jest poskładana bardzo dobrze. Żeby coś zaczęło skrzypieć trzeba naprawdę mocno ją wyściskać, scroll jest osadzony perfekcyjnie, nic nie lata(jak przykładowo w testowanym jakiś czas temu HyperX Pulsefire Dart), przyciski boczne są świetne. O nieco luźnym osadzeniu kabla wspomniałem wyżej, jednak z racji na jego lekkość, nie jest to szczególnie duży problem. Głównym problemem MM711 od początku wydawały mi się przyciski główne. Tylko dla jasności – nie twierdzę, że są beznadziejne. Mają dość odczuwalny przeklik i latają odrobinę na boki, jednak sam klik zasługuje na duży plus. Jest on całkiem chrupki, szybki i towarzyszy mu przyjemny dźwięk. Tak przynajmniej zachowuje się prawy przycisk, z lewym natomiast sprawy mają się “odrobinkę gorzej”. Już pierwszego dnia testów zauważyłem, że po aktywacji przycisk schodzi głębiej(ww. przeklik), staje się gumowy i strasznie skrzypi. Uznałem, że to po prostu prawdopodobnie wada fabryczna i grałem dalej. Dopiero po jakimś czasie, podczas obmacywania myszy z każdej strony zauważyłem to…

Nie, nie klikałem przycisków od góry, tu po prostu można kliknąć LPM przez spód gryzonia. Gdy to zobaczyłem po raz pierwszy, to ze śmiechu aż oplułem się popijaną akurat herbatą. Do głowy napłynęły skojarzenia z pewnym youtube’rem zmieniającym biegi w aucie przez podłogę 😉 Na całe szczęście nie da się tego zrobić(a przynajmniej ja nie byłem w stanie) zwyczajnym dociskiem do podkładki, więc nie będę tego traktować jako jakąś szczególną wadę.

Ale ale… żeby nie było, że to koniec dziwactw jakie odkryłem w obszarze spodu myszy. Wartym odnotowania jest jeszcze fakt, że mocniejszy nacisk na któryś z przycisków sprawia, że podstawa myszy wysuwa się z bocznych ścianek. Poniżej dowód. Szczerze, to nie wiem co o tym myśleć, mam tylko nadzieję, że nie jest to norma w tym modelu i to tylko mnie trafił się taki felerny egzemplarz.

cooler-master-mm771-5cooler-master-mm771-6

Sterowniki

Sterowniki MasterPlus (PER. ONLY) w wersji v2.0.4 były dla mnie wyjątkowo przyjemnym zaskoczeniem. Jeżeli czytałeś poprzednie moje recenzje, to być może zauważyłeś, że jestem raczej niechętny do sprawdzania nowinek oferowanych przez oprogramowanie testowanych gryzoni. W przypadku swoich prywatnych myszek wygląda to tak najczęściej tak, że włączam sterowniki, ustawiam co potrzebne, wyłączam i nigdy więcej tam nie zaglądam. Ew. zmienię kolorek podświetlenia ;p Pierwszego dnia testów Cooler Master’a MM711 chciałem zrobić podobnie, a opcje dostępne w oprogramowaniu sprawdzić w innym czasie. Po włączeniu MasterPlus’a natychmiast zauważyłem jednak jedną rzecz – prostotę. Każda zakładka w dosyć przystępny i intuicyjny sposób oferuje mi to czego akurat szukam. Wyjątek to może sekcja “Lighting” i odrobinkę dziwny dobór CPI, w których z początku nie do końca umiałem się odnaleźć, jednak ten stan rzeczy nie trwał długo. Faktem jest oczywiście, że sterowniki Cooler Master’a nie należą do najpiękniejszych wizualnie(by nie rzec wręcz, że są zwyczajnie brzydkie), jednak bardzo doceniam jak prosto i łatwo można się w nich odnaleźć. Do pełni szczęścia zabrakło mi tylko dwóch rzeczy. Po pierwsze, sterowników nie da się zrzucić do paska narzędzi, kliknięcie na “x” w prawym, górnym rogu po prostu je wyłącza, co powinno zostać poprawione. Po drugie, przy każdej opcji przydałby się charakterystyczny pytajnik, który po najechaniu tłumaczyłby działanie konkretnych opcji. O ile “Mouse Sensitivity”, czy “USB Pooling Rate” raczej nie budzi wątpliwości, tak wyjaśnienie np. “Mouse Combo” byłoby wskazane.

cooler-master-mm771-buttonscooler-master-mm771-lightingcooler-master-mm771-perfcooler-master-mm771-macroscooler-master-mm771-profiles

Wrażenia z gry i korzystania na codzień

I tu, ponownie, jest bardzo dobrze. Waga, zarówno myszy, jak i kabla, kompletnie nie męczy nadgarstka, nawet podczas długich posiedzeń przed komputerem. Sensor jest perfekcyjnie precyzyjny, ślizgacze są stosunkowo przyjemne i szybkie, a scroll jest jednym z lepszych z jakimi spotykałem się w myszkach. Po przyzwyczajeniu, nawet z przycisków da się korzystać bez większych problemów – musiałem jedynie przywyknąć do nie wciskania LPM’a do samego końca. Jestem wręcz zaskoczony jak przyjemnie korzysta mi się z tej myszki do pracy przy komputerze. W grach jest nieco gorzej, jednak nie z powodu jakiegoś konkretnego problemu trapiącego tego gryzonia. Raczej z powodu cechy. Cooler Master MM711 jest dla mnie po prostu nieco za mały, a za żadne skarby nie potrafię się przestawić do grania Fingertip Gripem. Dla osób o nieco drobniejszych dłoniach, MM711 będzie genialny!


Podsumowanie

cooler-master-mm771-7

Polecam. Naprawdę. I choć wiem, że wysuwanie konkluzji na sam początek jest dziwnym posunięciem, tak po prostu nie mogę postąpić inaczej, gdyż uważam, że MM711 jest po prostu genialny! W moim odczuciu na największe uznanie zasługuje(poza rzecz jasna wagą) kabel, który powinien być stawiany za wzór dla wszystkich producentów na rynku. Drugi w kolejce do zbierania laurów jest rzecz jasna kształt – użytkownicy fingertip’a i spora część claw grip’owców może brać tę mysz w ciemno. Propozycja Cooler Master’a nie zawodzi oczywiście również na innych polach – scroll, ślizgacze, przyciski… producent naprawdę wyciągnął wnioski z uwag jakie pojawiły się wobec modelu MasterMouse S i stworzył mysz bardzo bliską perfekcji. Szkoda tylko, że cena wyraźnie poszła w górę, jednak wciąż nie jest to poziom, który powinien odstraszać potencjalnego nabywcę. Chciałoby się wręcz rzec, że mimo wszystko jest to wciąż bardzo przystępny gryzoń jak na wszystko co oferuje użytkownikowi. Szczególnie, że na rynku jest dostępny również model MM710, który od dziś omawianego MM711 jest tańszy, a różni się jedynie brakiem RGB i jeszcze niższą wagą. Moim zdaniem świetny deal. Jedynym minusem jest wspomniany wcześniej problem z lewym przyciskiem i luzem na łączeniu podstawy ze ściankami bocznymi. Wydaje mi się jednak, że jest to kwestia jedynie mojego egzemplarza, gdyż nie zauważyłem aby inni recenzenci zgłaszali coś podobnego u siebie. No i żadna myszka nie sprawiła jeszcze, że oblałem się herbatą. W skrócie – świetny gryzoń! 😉