Respawn.pl

Rozmawiamy o e-sporcie [#1] – Wywiad z Posłem Przemysławem Wiplerem

Autor: Sergiusz Lelakowski

y425yw

“Rozmawiamy o e-sporcie” to stworzony przez redaktora naszego serwisu – Wojciecha ‘wojtsoN’ Podgórskiego cykl wywiadów o tematyce e-sportowej. Rozmówcami są osobistości ze świata polityki, sportu, jak i szeroko pojętego showbiznesu. Celem tych rozmów jest przedstawienie poglądów postaci życia publicznego na temat sportu elektronicznego. W pierwszej części naszym gościem jest polski polityk, Poseł na Sejm RP – Przemysław Wipler, który opowiada o swojej głębokiej sympatii do sportu elektronicznego, podejściu do spraw związanych z zaangażowaniem w życie e-sportu, jak również odpowiada na pytania odnoszące się do kwestii prawnych tej tematyki. Zapraszamy do lektury, a także dyskusji na łamach stron fanowskich – Piotr ‘izak’ Skowyrski oraz Wojciech ‘wojtsoN’ Podgórski w komentarzach.

Przede wszystkim bardzo dziękuję, że zechciał Pan poświęcić czas na naszą rozmowę. Czy zdaje Pan sobie sprawę z faktu, że dzięki swoim dość licznym wypowiedziom na temat sportu elektronicznego zyskał Pan dużą popularność w środowisku graczy i ludzi zajmujących się tą branżą?

Przemysław Wipler: Wolałbym być znany przede wszystkim z tego, że nigdy nie głosowałem za podniesieniem bądź wprowadzeniem nowych podatków, ani za przepisami zwiększającymi liczbę urzędników lub naszych wydatków na państwo czy inne instytucje publiczne. Niemniej jednak to dla mnie duża satysfakcja i jest to dla mnie zaszczyt, ponieważ sam jestem graczem i cenię sobie bardzo to środowisko.


Przyznam, że przygotowując się do wywiadu przestudiowałem Pana biogram. Patrząc przez pryzmat Pana dorobku i sprawowanych funkcji nie ulega wątpliwości, że jest Pan niezwykle zajętym człowiekiem. Zacząłem się więc zastanawiać, jak w całym tym codziennym pośpiechu odnajduje Pan czas na rozrywkę ? Jak chociażby w tym przypadku – gry komputerowe? Skąd wzięło się Pana zainteresowanie e-sportem?

To pytanie należy odwrócić. Właściwie od wczesnej szkoły podstawowej ostro walczę, by znajdować czas na coś innego. Gdy wracałem ze świadectwem ukończenia pierwszej klasy szkoły podstawowej nie dotarłem do domu, bo wciągnęła mnie czarna dziura komputerowa. Zaszedłem po drodze do kolegi, który miał w tym czasie komputer Amstrad i moja mamusia, po kilku godzinach poszukiwania, znalazła mnie ze świadectwem. Bardzo jej się to nie spodobało. Tak już było później przez całe życie, że starałem się szybko odrabiać lekcje, wykonywać swoje zadania i w sumie z komputerem, kolejnymi moimi komputerami konkurowały tylko książki, bo to jednak jest rzecz, która zawsze mnie pochłaniała i pochłania. Żeby mieć zdrowy umysł, musi być odżywiony. Dobrze odżywiony umysł, to umysł nakarmiony książkami, a w przypadku polityka dobrze wytrenowany umysł to umysł, który od wczesnych lat praktykował podejmowanie poważnych, trudnych decyzji w mniej lub bardziej rozbudowanych grach strategicznych. W różnych kontekstach i w różnych okolicznościach. Cały czas walczę raczej o to, żeby mnie za bardzo nie pochłaniała ta moja pasja i hobby. I sądząc po owocach wydaje się, że daję sobie z tym radę.

Zarówno ja, jak i z pewnością nasi czytelnicy jesteśmy bardzo ciekawi tytułów, w jakich miał Pan okazję spróbować swoich sił. Wiadomo, że nie wszystkie gry komputerowe należą do tego najpopularniejszego “e-sportowego repertuaru”. Jak z tym jest u Pana? Miał Pan okazję kiedykolwiek wzięcia udziału w jakichś zawodach, czy odbywało się to raczej w domowym zaciszu, czysto rekreacyjnie?

Nigdy nie brałem udziału w żadnych zawodach i wiem, że różnię się pod względem umiejętności i doświadczenia od prawdziwych e-sportowców, tak głęboko jak różnię się od nawet polskich piłkarzy moim poziomem gry w piłkę nożną. Jestem w stanie z satysfakcją i przyjemnością zagrać z kolegami i ze znajomymi w Starcrafta, FIFA, czy w multiplayera Mass Effect’a 3, ale doskonale wiem co się dzieje z takimi leszczami jak ja, jak trafią na prawdziwych zawodowców i ludzi, którzy są prawdziwymi hardcorowymi graczami sportowymi. To jest dyscyplina taka, jak wszystkie inne dyscypliny sportowe, która wymaga profesjonalizmu i zawodowstwa, a amatorzy mogą podziwiać sportowców, ale nie powinni z nimi konkurować. Prawda jest taka, że najwięcej czasu poświęcam na gry, które nie są klasycznie sportowymi grami, bo w sumie ze strategii tylko kilka RTSów weszło do klasyfikacji e-sportowej, a ja, gdybym miał podsumować, najwięcej czasu spędziłem na strategiach takich jak Cywilizacja w kolejnych jej odsłonach czy Heroes of Might & Magic, a zwłaszcza na RPG, które jednak są zindywidualizowane, nie są e-sportowe. Dodam, że unikam takich wynalazków jak gry typu World of Warcraft, w których można naprawdę utonąć. To jest trochę jak z tymi ludźmi, którzy palą marihuanę, ale unikają twardych narkotyków. Gram, ale w gry które są czasowo ograniczone, które mają początek i koniec, bo wiem, że można łatwo popłynąć i zostać klasycznym no-lifem i swoje życie “przegrać”. Dla faceta, który jest dosyć obciążony obowiązkami społecznymi, zawodowymi i stara się jeszcze jak najwięcej czasu poświęcić piątce swoich dzieci jest to poważne wyzwanie.

Mało kto zdaje sobie sprawę, że kilka lat temu rozpoczęto starania o to, by sport elektroniczny wpisany został do wykazu dyscyplin sportowych, sytuując się tym samym wśród takich jak piłka nożna, piłka siatkowa, narciarstwo i inne. Kilka lat temu z interpelacją w tej sprawie do ówczesnej Minister Sportu i Turystyki – Elżbiety Jakubiak, wystąpił Poseł Marek Biernacki. Mimo iż wydawało się, że sprawa nabiera rumieńców, nagle wszystko stanęło w martwym punkcie. Dlaczego?

Powodów jest kilka. Po pierwsze, zapętlenie polskiego prawa, które wymaga by organizacja, która stara się uzyskać status związku sportowego posiadała afiliację międzynarodową, była członkiem międzynarodowej organizacji, tak jak w przypadku piłki nożnej jest to UEFA i FIFA. Ministerstwo i urzędnicy chcieliby, aby instytucja, która zabiega o status związku zajmującego się e-sportem była afiliowana przy międzynarodowych instytucjach. Absurd sytuacji polega na tym, że te międzynarodowe organizacje wymagają od polskiej organizacji, by posiadała ona status krajowego związku sportowego w rozumieniu prawa polskiego, by ją do siebie przyjąć i kółko się zamyka, a właściwie zapętla. Do tego dochodzi bardzo podzielone zdanie wielu przedstawicieli polskiego środowiska e-sportowego. Niektórzy nie chcą, by ktoś ingerował w ich branżę i ustalał jakieś monopole, bo w istocie powołanie związku e-sportu czy związków e-sportu dla danych gier, oznacza, że organizacja ta na zasadzie wyłączności może nadawać tytuł mistrza Polski i przyznawać Puchar Polski w danej dyscyplinie – w tym przypadku chodziłoby o daną grę. Dodatkowo nachodzą na to wszystko złożone sytuacje prawne, bo nikt nie opatentował piłki nożnej, ani siatkówki czy koszykówki i nikt nie ma do nich praw patentowych czy autorskich, a gry mają konkretnego producenta, który ma bardzo konkretnie określone prawa licencyjne i to są podmioty, które w zasadzie powinny decydować o tym, kto może nadawać tytuł Mistrza i przyznawać Puchar Polski w grze w ich grę. Więc można powiedzieć, że tu podstawowa funkcjonalność, podstawowy przywilej przestaje działać. To, że obecny minister sprawiedliwości, Marek Biernacki, jako poseł interpelował w tej sprawie, zainspirowało mnie do zgłębienia od strony prawnej tego zagadnienia, a głównym powodem, dlaczego z mojej strony stanęły w martwym punkcie, była niechęć wielu graczy, wielu przedstawicieli tego środowiska do tego, aby ktokolwiek, jakikolwiek polityk w jakikolwiek sposób mieszał w tych sprawach. Rozumiem tą niechęć, szanuję ją i dosyć mnie bolały niezasadne zarzuty niektórych osób, że chciałem robić PZPN dla e-sportu. Nie o to chodziło. Zresztą jednym z plusów powstania organizacji e-sportowej byłoby to, że nasi rodzice, nasze żony, nasi znajomi trochę poważniej zaczęliby patrzeć na naszą rozrywkę, którą bardzo często postrzegają, całkowicie niesłusznie, jako patologię.

Czy ilość koniecznych do wprowadzenia zmian w Polskim ustawodawstwie, by osiągnąć cel, o którym mówimy, jest dziś – po sześciu latach – bardziej możliwa do zrealizowania?

Jest to w zasięgu ręki, jest to wręcz bardzo proste w sytuacji, gdy jeden z polityków, który się tym interesował jest Ministrem Sprawiedliwości. Nie mniej jednak wymagałoby to jasnego stanowiska samego środowiska, że jest tym zainteresowane. Ja tego stanowiska nie widzę. Wydaje mi się, że zmian nie będzie tylko z tego powodu, że ludzie których mają one dotyczyć nie są tym zainteresowani, nie zależy im, czy wręcz obawiają się tego rodzaju zmian.

No właśnie, jest wiele opinii mówiących o tym, że ewentualne stworzenie Polskiego Związku Sportu Elektronicznego zakłóciłoby naturalny rytm, w jakim rozwija się w naszym kraju e-sport. Pana zdaniem takie oficjalne ciało sportu elektronicznego powinno powstać, czy to jeszcze nie jest ten czas?

Powinni o tym zadecydować sami zainteresowani. Rola polityków, w ramach wolnościowej filozofii, którą ja wyznaję, to rola pomocnicza. My powinniśmy pomagać w samoorganizowaniu się środowiska i usuwać bariery, które utrudniają polskim e-sportowcom i polskiemu środowisku e-sportowemu uczestnictwo w międzynarodowych instytucjach tego rodzaju. To wasze środowisko, ludzi bardzo głęboko w to zaangażowanych, powinno przede wszystkim podjąć decyzję: tak potrzebujemy tego, chcemy tych zmian w określonym wymiarze i na określonych zasadach. Każda z tych zmian, która nie będzie ograniczała wolności obywateli, uzyska moje wsparcie. Jeżeli skupicie się na usunięciu barier, które utrudniają rozwój e-sportu w Polsce, a są takie, między innymi w prawie licencyjnym, prawie autorskim, w kilku innych obszarach, to zawsze możecie liczyć na moje poparcie.

Jak ma się powstanie PZSE do takich kwestii, jak dofinansowania dla Organizacji e-Sportowych, czy dotacje dla inicjatyw polegających na organizowaniu e-sportowych imprez?

Jestem przeciwnikiem dotowania jakichkolwiek sportowych imprez, w tym również e-sportowych. Jest to złamanie żelaznej zasady zdrowego państwa, która mówi, że obywatele sami powinni płacić za swoją rozrywkę. W kraju tak biednym jak Polska powinniśmy się skupić na budowie dobrej infrastruktury, spłaceniu zabijających naszą gospodarkę długów i odbiurokratyzowaniu poszczególnych obszarów życia. Sam będę walczył jako pierwszy z jakimikolwiek próbami dotowania jakiejkolwiek branży, ponieważ branża dotowana po prostu upada, jest mniej konkurencyjna, a ja jak najlepiej życzę polskim e-sportowcom i myślę, że bez dotacji będą funkcjonowali dużo lepiej.

Powszechnie wiadomo, że znakomitą większość społeczności “cybersportu” stanowią młodzi ludzie, często wchodzący dopiero w dorosłe życie. Rożnego rodzaju negocjacje ze sponsorami, negocjacje z firmami wypożyczającymi komputery na turnieje i tak dalej, to wszystko stanowi dla nas duże wyzwanie, ale jednocześnie pozwala nam się często dowartościować, rozwijać, zbierać doświadczenie zawodowe, pokonywać pewne bariery i czerpać satysfakcję. To po prostu część naszej pasji. Czy istnienie PZSE nie narzuciłoby Pana zdaniem na nas zbyt wielu ograniczeń? Czy tutaj nie nastąpiłoby zjawisko swego rodzaju  nadmiernej kontroli?

Nie widzę tego problemu, bo nie widzę ryzyka, że powstanie Polski Związek Sportu Elektronicznego. Z powodów, o których mówiłem wcześniej. Wersja, w której taka instytucja utrudniałaby rozpoczynanie kariery e-sportowej i rozwój, byłaby sprzeczna z tym o co walczę od trzech lat jako parlamentarzysta. Dzięki mnie przez sejm przeszły dwie ustawy, dzięki którym szerzej lub całkowicie otwarto dostęp do prawie stu pięćdziesięciu zawodów. Zamykanie zawodu, czy utrudnianie dostępu do zawodu e-sportowca byłoby kompletnie wbrew mojemu credo politycznemu i temu co robię od lat, więc sam włączyłbym się w walkę z tego rodzaju pomysłami i rozwiązaniami.

Już kilka lat temu mówiło się o idei przyłączenia zmagań e-sportowych do Mistrzostw Olimpijskich. Osobiście nie jestem przekonany, czy należy do tego dążyć, natomiast moim marzeniem jest zobaczyć transmisję z takich eventów jak Intel Extreme Masters w telewizji, chociażby na kanale Eurosport. Czy Pana zdaniem jest to możliwe i jak daleka droga jeszcze przed nami, by się to spełniło?

Myślę, że będzie przebiegać to całkiem inaczej. Coraz popularniejsze są kanały i telewizje, które funkcjonują prawie wyłącznie w Internecie i biorąc pod uwagę, że my również, jako ludzie grający i interesujący się grami, jesteśmy ludźmi Internetu, Internetu 2.0., jestem przekonany, że tego rodzaju telewizje i kanały będą powstawały i to dość szybko, a nawet, że telewizja będzie się przenosiła do Internetu. Już teraz obserwuję często, że daną audycję polityczną, dzięki temu że ktoś udostępnił ją na profilu fejsbukowym albo w youtube, obejrzało dużo więcej osób w Internecie niż klasycznie “w telewizorze”. Dotyczy to zwłaszcza telewizji politycznych, ze swojej natury niszowych, które są oglądane przez kilkadziesiąt, do dwustu kilkudziesięciu tysięcy osób i taka, mniej więcej, byłaby nisza dla telewizji e-sportowej czy zajmującej się grami komputerowymi. Moim zdaniem jest miejsce na rynku na tego rodzaju działania.

Zapewne słyszał Pan o finałach Intel Extreme Masters, które odbyły się tego roku w Katowicach. Odwiedził Pan wówczas słynny Spodek? Dowiedział się Pan o sukcesie Polaków?

Polakom kibicowałem. Śledziłem ich sukcesy. Niestety, z powodów rodzinnych i zawodowych, nie byłem w stanie wziąć udziału w Intel Extreme Masters. Mam nadzieję, że następnym razem będę mógł osobiście uczestniczyć, a nie oglądać relację w Internecie z tego rodzaju fantastycznej imprezy.

Czy zna Pan jakieś inne, krajowe e-sportowe imprezy? Śledzi Pan poczynania naszych zawodników na arenie międzynarodowej, chociażby drużyn Counter-Strike:Global Offensive – Virtus.pro, czy League Of Legends – Team Roccat? A może odwiedza Pan czasami serwisy informacyjne?

Staram się poświęcać na to jak najmniej czasu, ale ciągnie mnie do tego rodzaju informacji. Ciekawią mnie one dużo bardziej niż informacje dotyczące, na przykład, piłki nożnej, choć staram się regularnie bywać na stadionie mojej drużyny.

A może zna Pan jakichś casterów, youtuberów, czy dziennikarzy ze świata sportu elektronicznego? Czy takie nazwiska i pseudonimy jak: Piotr “izak” Skowyrski, Remigiusz Maciaszek (Rock Alone), czy Norbert “dis” Gierczak coś Panu mówią?

Tak, mówią. Jest to nowe pokolenie. Jednak te nazwiska szerokiej rzeszy Polaków są równie nieznane, jak nazwiska moich kolegów z Nowej Prawicy publikujących w Internecie, a niewystępujących zbyt często w mediach ogólnokrajowych. Jak na przykład Konrad Berkowicz z Krakowa czy Artur Dziambor z Gdyni. Są to osoby znane w swoim środowisku i jest to znak czasu, że ci ludzie mają często kilkadziesiąt czy kilkaset tysięcy obejrzeń swoich filmów wrzucanych w nowe kanały komunikacji. To jest droga, którą idzie świat.

Na sam koniec zostawiłem wątek, który mam nadzieję mogę poruszyć. Wiem, że ma Pan dzieci. Czy gdyby któreś z nich zechciało się w przyszłości zająć profesjonalnym graniem, lub w inny sposób zaangażować się w e-sport, to jako rodzic miałby Pan coś przeciwko? Pytam o to, bo wiemy jakie panują powszechnie stereotypy na temat graczy wśród tej dojrzalszej części społeczeństwa. 

Szczerze mówiąc, ostatnio zakazałem grać swoim dzieciom, ponieważ są one bardzo małe. Najmłodsze ma trzy miesiące, najstarsze osiem i pół roku a jest ich piątka. Gdy zobaczyłem jak często rozładowują moją komórkę czy mojego Ipada, rzucają się na niego, bądź walczą o tego rodzaju narzędzie, to uznałem, że coś jest nie tak i że na wszystko przyjdzie czas. Wprowadziłem też zasadę, że w danym dniu mogą oglądać bajki lub grać tyle, ile czasu czytali książki. To naturalny hamulec bezpieczeństwa. Oczywiście jestem otwarty na to, że którekolwiek z moich dzieci zostanie e-sportowcem. Mam w swojej dalekiej rodzinie e-sportowca. Dziewczynę. To Aleksandra “Wippy” Wipler, która gra w DOTA, więc jednocześnie jestem przekonany, obserwując e-sportowców, że są to ludzie, którzy bardzo często dbają również o to, by nie zaniedbywać sportu konwencjonalnego. Krótko mówiąc: gdyby któreś z moich dzieci było wybitnym e-sportowcem, bardzo godnie z tego żyło, osiągało sukcesy krajowe i międzynarodowe, byłbym z tego jako ojciec bardzo dumny.

Bardzo dziękuję raz jeszcze i życzę wszystkiego dobrego.