Respawn.pl

Sensacyjne zwycięstwo Cloud9, Virtus.pro straciło status legendy – ELEAGUE Major Boston 2018

Autor: Kamil Kowala

Zaledwie trzy dni pozostały do StarLadder Berlin Majora. Oznacza to, że nasza podróż w czasie po raz kolejny się skraca i tym razem lądujemy w stanie Massachusetts, gdzie odbył się ubiegłoroczny bostoński turniej. Każdy zapamiętał to wydarzenie ze względu na kapitalny finał, podczas którego Counter Strike w serwisie Twitch osiągnął rekordową oglądalność. Polscy kibice mają jednak nieco gorsze wspomnienia, ponieważ na amerykańskich zawodach Virtus.pro utraciło status legendy, którego już nie udało im się odzyskać.

 

Rekordowa oglądalność

Scenariusz całego turnieju przebiegał dość standardowo i poza elektryzującym spotkaniem pomiędzy fnatic i SK, żadne nie się specjalnie nie wyróżniało.. aż do finału. Tam gospodarze turnieju, czyli Cloud9 podjęli FaZe Clan. Niesamowite emocje można było odczuć już w trakcie pierwszej bitwy, gdzie jednak amerykańska formacja poległa na swoim froncie w pełnym dystansie. Wypełniona po brzegi arena nie dała im jednak myśleć o porażce i poniosła ich do triumfu w fantastycznym stylu na terytorium rywala.  Już wtedy oglądalność zahaczała o rekordową, ale prawdziwy szczyt nastąpił na finalnym starciu. Cloud9 będąc pod ścianą przy wyniku 15:11, zaliczyło niepowtarzalny powrót. W okraszonej wieloma clutchami dogrywce zdołali zwyciężyć, zostając tym samym pierwszą w historii drużyną z Ameryki Północnej, która zdobyła Majora. Tak emocjonujące spotkanie musiało przyciągnąć rekordową ilość widzów, nie było innej opcji. Wielki finał w Bostonie na platformie Twitch śledziło w jednym momencie ponad 1 300 000 osób. Ten rezultat do dziś jest najlepszym w historii i nie zanosi się, aby miał być prędko pobity.

Początek końca

Poza dobrymi wrażeniami po finale ELEAGUE Major pozostawił również te negatywne. Dla polskich fanów największym rozczarowaniem musiał być występ legendarnego już Virtus.pro. Nasi rodacy mimo fatalnej formy przed turniejem wciąż byli stawiani w roli mocnych kandydatów do utrzymania statusu legend. Zawsze, nawet gdy “Niedźwiedziom“ się nie wiodło, to na te największe imprezy przylatywali przygotowani i podwójnie zmotywowani. Tym razem było jednak inaczej. VP nie zdołało wygrać żadnego z trzech starć grupowych i z hukiem wypadło z rozgrywek. Konsekwencje nadeszły szybko, ponieważ tuż po tej klęsce w miejsce Wiktora “TaZa“ Wojtasa do składu wszedł Michał “MICHU“ Müller. Reszty historii chyba nie muszę nikomu przedstawiać, ponieważ jest ona smutna i bez szczęśliwego zakończenia.

Perfekcjonizm

W odróżnieniu od poprzednika i następcy ELEAGUE Major Boston cechował się perfekcyjnym przygotowaniem od strony technicznej. Gracze zachwalali sprzęt, na którym przychodziło im grać, a w meczach nie było żadnych opóźnień z winy organizatorów. Twórcy szczególną uwagę przyłożyli również do transmisji, która stała na najwyższym poziomie oraz areny, która prezentowała się cudownie i była wypełniona aż po brzegi. Można powiedzieć, że ten Major był totalnym przeciwieństwem poprzedniego, o którym pisaliśmy wczoraj i kolejnego. Zarówno na krakowskich, jak i londyńskich zawodach doszło do licznych kłopotów natury technicznej i zatrważająca była bezradność organizatorów w kwestii rozwiązania ich.

Zapraszamy do odwiedzenia naszej relacji ze StarLadder Berlin Major, gdzie znajdują się wszystkie aktualności oraz dodatkowe teksty specjalne.