Respawn.pl

TaZ: “Bardzo bym chciał, żeby nasza drużyna była kulą energii”

Autor: Piotr Ossowski
TaZ, Honoris

W pomeczowej rozmowie TaZ był niepocieszony postawą swojego zespołu w finale. Zdradził też kilka tajników swojej obecnej pozycji w drużynie.

Mecz z Izako Boars i x-kom AGO to były dwa kompletnie różne mecze. Nie zdołaliście jednak przenieść na mecz z Jastrzębiami tego zapału, którym emanowaliście w meczu z Dzikami.

Jeśli chodzi o inferno – mieliśmy swoje wewnętrzne kłopoty. Ogólnie jednak rzecz biorąc – byli dzisiaj lepszą drużyną. Na pewno wpływ na naszą dyspozycję miał fakt, że chłopaki byli “w gazie”, grali mecz za meczem, byli podłączeni do komputerów, mieli swoje ustawienia z poprzedniego meczu, my mieliśmy troszkę to wszystko pozmieniane. To wszystko jednak nie powinno mieć aż takiego wpływu na to jak się zaprezentowaliśmy.

Patrząc ogólnie na wasze dokonania – jest to trochę taki rollercoaster. Przeplatacie ważne triumfy z rozczarowującymi wynikami. Jak określiłbyś obecną sytuację drużyny?

Wydaję mi się, że jesteśmy w miejscu zwyżkowym. Gramy coraz lepiej, rozumiemy się coraz lepiej. Nasza gra jest jednak porozrzucana na wszystkie boki.

Wracając na chwilkę do przeszłości – rozstaliście się nie tak dawno z Gruchą i Azizzem. Uważasz, że w tamtym zestawieniu osiągnęliście już sufit?

Nie uważam, natomiast progres, który wykonywaliśmy, był zbyt wolny i potrzebowaliśmy przyspieszyć ten proces, stąd ta zmiana, którą wprowadziliśmy.

TaZ, zaskakujesz ostatnimi czasy swoim stylem gry. Kiedyś bardziej wycofany, a dzisiaj chłopakom z Izako Boars chyba będziesz się śnił, za każdym razem w niespodziewanym momencie wskakując im na plecy… Rasowy lurker, chwytasz za snajperkę. Nie ma chyba dla Ciebie obecnie niemożliwych zadań na mapie.

Czuję się w miarę komfortowo w drużynie. Na AGO nam podupadły morale i nie było czuć tej swobody. Natomiast zwykle czuję właśnie tę swobodę, że mogę zagrać bardziej swoją grę i drużyna to dociągnie.

Często zarzuca się Tobie, że indywidualnie to nie jest ten mocny TaZ. Na dzisiejszym turnieju pokazałeś, że jesteś personalnie w dobrej dyspozycji.

To nadal nie jest ten TaZ. Grając w Virtus.pro zdecydowałem, że muszę przejść do roli absolutnie podziemia – grać wszystkie rzeczy, w których czułem się niekomfortowo, ale które sprawiały, że drużyna funkcjonowała. Obecnie szukam różnych możliwości wyjścia, czy mogę sobie pozwolić na więcej swobody i agresji, czyli tak jak potrafię najlepiej, czy mogę po prostu rozgrywać sytuację tak jak czuję. Raz lurkuje, raz wybiegam pierwszy – ta gra zawsze na tym polegała.

Zobaczymy… Być może znowu będę musiał zmienić swoją rolę, żeby ten team działał.

Dziś widzieliśmy Nodsury’ego, który debiutował za Waszymi plecami. Jaką role pełni trener w drużynie, której przewodzą dwaj bardzo doświadczeni zawodnicy.

Obecnie Szymon się uczy w naszym zespole. Bardziej zajmuje się analizą niż samym trenowaniem, chcielibyśmy natomiast go rozwinąć w tym kierunku, aby czuł się swobodnie jako trener i faktycznie był w stanie dodać nam kolejnych atutów.

Czy w związku z tym będziecie jeszcze rozwijać swój sztab trenerski?

Aaa… To musicie nas śledzić i uważnie obserwować co się dzieje!

Przed Wami play-offy ESEA, ESL MP oraz PLE. Czy jest jakiś turniej, który darzycie szczególnym priorytetem?

Bardzo nam zależało na V4… Niestety nie będziemy mieli okazji pojechać do Budapesztu. Drugim priorytetem jest awans do Premier, czyli ESEA. Ostatnio złapaliśmy czkawkę. Te pięć rund, które dzisiaj ugraliśmy… To nie jest tak, że my dzisiaj przegraliśmy na super AGO. Pokazaliśmy przez ostatnie dwa dni na internecie, że mamy jakąś czkawkę, bo mieliśmy parę meczów, kiedy zdobywaliśmy właśnie pięć rund na mapie i… STOP!

Dzisiaj bardzo blisko było z Izako, gdzie przegrywaliśmy już 7:13 i mecz nam uciekał. Na szczęście, zrobiliśmy parę szalonych akcji i wygraliśmy. Natomiast widać, że mamy chwilową czkawę.

Prawdę mówiąc, mapa Ancient nie zapowiadała się najgorzej z Waszej strony. Twój clutch 1v3 mógł być przełomowy, wcześniej ten impuls poprowadził Was do zwycięstwa. Widać, że momentum jest ważne dla HONORIS, z AGO jednak to nie zadziałało.

To nie była kwestia AGO, tylko nasza. Zamknęliśmy się w sobie, zawodnicy naszego zespołu tak nie żyli. Czy to jest efekt zmęczenia, czy może strachu przed przeciwnikiem? Nie mi to oceniać. Pewne jest jednak to, że straciliśmy naszą magię podczas tego meczu.

Czy w takim razie atmosfera, którą chcesz wprowadzić do swojej drużyny to coś, co ma Was wyróżniać, charakteryzować?

Bardzo bym chciał, żeby nasza drużyna żyła, była kulą energii, która napędza nie tylko graczy, ale i kibiców. Do tego dążymy, natomiast musimy zawodników w tym kierunku też budować no i sami siebie musimy odbudować.