Respawn.pl

Virtus.pro z kolejnym zwycięstwem na European Champions Cup

Autor: Aleksander Kurcoń
Virtus.pro

Virtus.pro pokonało Heretics 2:1 w meczu wygranych fazy grupowej European Champions Cup. Polacy tym samym poczynili duży krok w stronę potencjalnego awansu na finały LANowe.

Mirage

Na początek drużynom przyszło zmierzyć się ze sobą na wybranym przez VP Mirage’u. Polacy początek mieli jednak średni –  co prawda wygrali pistoletówkę, ale później przerodziło się w nawet pięciopunktowe prowadzenie Heretics. Na szczęście MICHU zdążył znaleźć dobrą formę i w trzy rundy wyeliminował sześciu rywali, dzięki czemu wynik na półmetku spotkania nie był taki zły – 8:7 dla Heretics. Po zmianie stron Francuzi jednak znowu odskoczyli, wygrywając aż cztery rundy i chwilę później doprowadzając do wyniku 14:9. Wówczas wiatr w żagle złapał Tomasz “phr” Wójcik, który najpierw odegrał kluczową rolę w odbijaniu bomby, a później wygrał sytuację 1vs1 z kioShiMą. W kolejnych rundach do pomocy przyszła mu reszta kolegów z zespołu i w rezultacie czekała nas dogrywka. Tę doskonale zaczęli Virtusi – od trzech wygranych punktów. Po zmianie stron Polacy przeprowadzili udany atak na bs i szybko dopełnili wszelkich formalności, wygrywając ostatecznie 19:15. Na serwerze rządził Michał “snatchie” Rudzki, który miał aż 30 fragów. Najwyższym ratingiem mógł się pochwalić jednak Lucky – 1.33.

Inferno

Przyszła pora na drugą mapę – Inferno. Polacy po raz kolejny mieli słaby początek i już po kilku minutach przegrywali aż 0:5. VP pozwalało rywalom na niemal wszystko i co rundę oddawało przeciwnikom bombsite bez walki. Oszczędzane bronie i pieniądze spłaciły się jednak dopiero po chwili, ale za to w jakim stopniu! Gracze znad Wisły zaczęli hurtowo zgarniać kolejne punkty, zaliczając tym serię siedmiu rund wygranych z rzędu. Gra Polaków mogła napawać optymizmem – w końcu nasi rodacy po kiepskim początku ostatecznie wygrali pierwszą połowę 8:7. Po zmianie stron pistoletówka wpadła również na ich konto, a także dwie z trzech kolejnych walk. W 20. rundzie stało się jednak coś nieoczekiwanego – kioShiMa, który zachował M4A4 zapoczątkował strzelaninę, w której poległo aż czterech naszych graczy, co gorsza – bez rewanżu. Snatchie robił co mógł, ale ostatecznie nie zdołał ugrać clutcha 1vs5, przez co Virtus.pro przegrało właściwie rundę eco przeciwnika. Francuzi w tym momencie złapali wiatr w żagle i zaczęli być bezlitnośni dla Polaków, wygrywając rundę za rundą z nierzadko ogromną przewagą. Ostatecznie zespół z zachodniej Europy wygrał 16:13, a po raz kolejny najwyższy rating należał do Lucky’ego, który na Inferno ustrzelił 24 rywali.

Nuke

O wszystkim miał zadecydować Nuke. Virtusi standardowo źle weszli w mecz. Wystarczy powiedzieć, że Polacy mieli cztery fragi po sześciu rundach! Po raz kolejny długo czekaliśmy na to, aż Snax i spółka zaczną grać, ale ostatecznie biało-czerwoni zdołali wykręcić całkiem niezły wynik w pierwszej połowie – 7:8. Grę ciągnęli głównie MICHU z Vegim, brakowało zaś trafień od snajpera – snatchiego. Po zmianie stron w końcu Virtusi wygrali pistoletówkę, ale stało się to głównie dzięki szczęściu – w sytuacji 2vs3 phr (który przez moment złapał laga) ustrzelił kio i Davidpa, a ponadto pierwszy z Francuzów zlikwidował przez pomyłkę Lucky’ego. Snax rozbroił bombę, dzięki czemu Niedźwiedzie miały otwartą drogę do dobrego wyniku.

Fantastyczna gra po stronie CT szybko obfitowała w piękne owoce – siedem punktów z rzędu. Później jednak nadeszła zwyżka formy Francuzów, przez co wkradło się sporo nerwowości w spotkaniu. Z niepozornych porażek sytuacja przerodziła się jednak w walkę o dogrywkę, mimo że Polacy chwilę wcześniej prowadzili 14:8. W doliczonym czasie gry VP wróciło na szczęście na właściwe tory, a drużynę pociągnęła para MICHU-snatchie. Ostatecznie Virtusi wygrali 19:17, a wcześniej wymieniony duet razem miał aż 64 fragi. Kolejnym rywalem VP w tych rozgrywkach będzie zwycięzca meczu Heretics-Spirit.

Virtus.pro 2:1 Heretics – Mirage 19:15, Inferno 13:16, Nuke 19:17