Respawn.pl

Spektakularna gra nie wystarczyła – Virtus.pro ze srebrem na ESL One New York

Autor: Sergiusz Lelakowski

ESL One New York zakończone. Był to bardzo dobry turniej dla naszych rodaków z Virtus.pro. Po niesamowitym półfinale przyszedł czas na finał z Natus Vincere. Ostatecznie to drużyna s1mple była tą lepszą.

 

Pojedynek miał się rozstrzygnąć na trzech mapach – Cobblestone, Train i Mirage. Bardzo dobra dla Virtus.pro pula map zwiastowała ich zwycięstwo – i faktycznie, na Cobblestone rozgromili swoich rywali 16:3. Do historii przejdzie – jak dla mnie – najlepsza “pistoletówka”, którą widziałem w tym roku, w dodatku w wykonaniu Snaxa. Jeśli nie widzieliście, to nadróbcie zaległości.

Pojedynek przeniósł się na Train, gdzie PLOW nieco przygasło. Gwiazda s1mple zaświeciła tak mocno, że oślepiła TaZa i spółkę. Na’vi pokazało kawał mocnego CSa, zamykając tę mapę z 8:16. Pojedynek przeniósł się na Mirage.

Walka była niesamowicie wyrównana, obie formacje szły praktycznie w myśl zasady “runda za rundę”. Jak można się spodziewać, nie obyło się bez dogrywki. Ta również była dosyć wyrównana, ale w końcówce… coś nie zagrało. “Virtusi” pewnym krokiem uderzyło w Bombsite A, przebiła się przez zasłonę dymną i podłożyli bombę. Po stronie Na’vi było trzech snajperów, w tym jeden z “auto-kampą”. Wnet Guardian wykonał szybki ruch i dzięki przygwożdżeniu przeciwnika zaczął rozbrajać bombę. Sytuacja z pewnej, szybko wymknęła się spod kontroli. Ułamek sekundy później i Snax zabiłby swojego przeciwnika za pomocą noża. Niestety, ostatecznie to Natus Vincere wygrało ESL One New York. Zwycięstwo, które – obiektywnie mówiąc – bardzo im się należało, zważywszy na ilość turniejów, w których kończyli jako drudzy.

Virtus.pro
Natus Vincere
1:2 (Cobblestone 16:3, Train 8:16, Mirage 17:19)

Kilka słów na koniec. Turniej ten był pierwszym, w którym obowiązywała zasada dot. trenerów – czyli żaden z coachów nie mógł być in-game leaderem. Zabrakło więc Kubena, ale i Starix nie miał tu za wiele do zrobienia. Był to zdecydowanie bardzo udany turniej dla Virtus.pro i kolejny dowód na to, że nasi “wrócili silniejsi” i w tym składzie wciąż są w stanie zgarniać największe trofea.