Respawn.pl

Z nieba do piekła. Virtus.pro przegrywa z Fnatic w ostatnim meczu ECS Season 7

Autor: Krystian Terpiński
Virtus.pro Snax

Ogromne nadzieje związane z meczem Virtus.pro kontra Fnatic niestety nie znalazły końcowego odzwierciedlenia. Pomimo świetnej gry na dwóch pierwszych mapach Polacy przegrali ze Szwedami i zakończyli swój udział w piątym tygodniu ECS Season 7 na ćwierćfinale.

Bez większego zaskoczenia wyborem reprezentantów Virtus.pro została mapa de_vertigo. Pierwsza runda pistoletowa wpadła na konto Fnatic, ale Janusz “Snax” Pogorzelski nie zwlekali z odpowiedzią i zakończyli rundę force pewnym zwycięstwem. Kolejny już raz podopieczni Jakuba “kubena” Gurczyńskiego udowodnili, że mają tę arenę świetnie przygotowaną i pewnie prowadzili spotkanie pod swoje dyktando. Przewaga zdobyta po stronie CT została udowodniona w ataku i Virtusi z drobnymi problemami domknęli pierwszy etap meczu wynikiem 16-12. Na szczególną uwagę zasługuje postawa wracającego do najwyższej formy Michała “snatchiego” Rudzkiego, który świetnie operował karabinem snajperskim i wielokrotnie zdobywał dla swojej drużyny ogromną przewagę.

Po chwili przerwy przenieśliśmy się na Inferno, gdzie zawodnicy Fnatic skrzętnie wykorzystywali wszystkie atuty strony broniącej. Przewaga 11-4 wydawała się być wystarczającą zaliczką, jednak wygrana przez VP pistoletówka na nowo rozbudziła nadzieje wśród polskich fanów. Arek “Vegi” Nawojski i jego koledzy robili wszystko co w ich mocy, by zbliżyć się do wyrównania i ku uciesze kibiców udało się to w 27 rundzie, gdy na tablicy wyników pojawił się rezultat 13-13. Szwedzi zaliczyli jednak solidną pobudkę i po niezwykle emocjonującej końcówce opuścili serwer w roli zwycięzcy.

O wszystkim miał zdecydować Mirage, gdzie pomimo dobrego startu podopieczni rosyjskiej organizacji bardzo szybko znaleźli się na przegranej pozycji. Szwedzi byli od Virtusów lepsi na praktycznie każdej płaszczyźnie, a sprawy nie ułatwiały wcale popełniane przez Polaków błędy. Kiepską postawę prezentował głównie Michał “MICHU” Müller, bez którego VP wyglądało po prostu blado. Zmiana stron również nie pomogła i Virtus.pro definitywnie pożegnało się z bieżącą edycją ligi ECS.

Virtus.pro dalej nie jest również pewne obecności utrzymania w prestiżowych rozgrywkach. Niestety Polacy muszą liczyć na takie zmienne jak dzisiejsza przegrana FaZe z G2, późniejszy nieudany półfinał Francuzów, a także na zwycięstwo AVANGAR w starciu z Fnatic.