Respawn.pl

Zmarł MAiNLiNE; były gracz CS:GO odszedł w wieku 26 lat

Autor: Marcin Kapusta

Wczorajszego dnia cały esportowy świat obiegła smutna informacja. Były amerykański gracz i trener CS:GO, Michael “MAiNLiNE” Jaber, zmarł w wieku 26 lat.

Jako pierwszy tę wstrząsającą informację ogłosił aktualny zawodnik VALORANTA w compLexity Gaming, Joel “jcrueL” Cruel. Ten w przeszłości miał okazję współpracować z Michaelem w barwach eUnited. “Chciałbym częściej się z Tobą widywać, spoczywaj w pokoju bracie. Wspólnie spędzony czas na lanach już na zawsze pozostanie w moim sercu i w mojej pamięci.” – napisał za pośrednictwem Twittera.

MAiNLiNE profesjonalnie rywalizował już na scenie za czasów Counter-Strike;’a: Source. Niemniej w 2013 roku przerzucił się na wersję Global Offensive i dołączył do formacji mouseSpaz, w której spędził zaledwie trzy miesiące. Pod koniec sierpnia 2015 dołączył do organizacji Method. Pod jej banderą zdobył srebro podczas szóstej edycji Fragadelphii, a także zwyciężył Americaas Minor Championship Columbus 2016. Na początku 2016 roku związał się z Selfless Gaming. Utożsamiając się z tą marką, wystąpił m.in. w ESL Pro League NA, DreamHack Open Austin oraz pierwszym sezonie ELEAGUE. Na przełomie 2016 i 2017 roku wywalczył tytuł mistrzowski CEVO 10 North America Main oraz Fragadelphii 10, odpowiednio z VAULT i eUnited. W późniejszym czasie jego kariera mocno obniżyła swoje loty, dlatego też postanowił kontynuować esportową przygodę jako trener. Ósmego stycznia 2018 objął stery w Ghost Gaming, aczkolwiek nic wielkiego nie zdołał osiągnąć.

W sierpniu 2019 roku MAiNLiNE zakomunikował, że zdiagnozowano u niego raka. Z tego też względu praktycznie całkowicie ograniczył swoją obecność w internecie i całe swoje siły włożył w leczenie. Oficjalna przyczyna śmierci Michaela nie została ogłoszona, lecz to prawdopodobnie nowotwór spowodował jego odejście.

MAiNLiNE był najskromniejszym i najzabawniejszym kolegą z drużyny, z jakim kiedykolwiek miałem przyjemność grać. Nigdy nie śmiałem się mocniej niż z nim w zespole. Miał taki zaraźliwy entuzjazm, a jego chwytliwe frazy wciąż wywoływały uśmiech na mojej twarzy. Próbowałem spotkać się z nim osobiście podczas pobytu w Nowym Jorku tuż przed pandemią… Było mi smutno, że nie mogliśmy się wtedy zobaczyć, a jeszcze bardziej teraz. Byłeś emocjonalnym punktem dla zespołu, który spisywał się perfekcyjnie. Pomogłeś mi i wielu innym spełnić marzenie o byciu profesjonalnym graczem. Śpij spokojnie Mike i dziękuje za wszystko. Będzie Cię bardzo brakowało, ale nigdy, przenigdy nie zostaniesz zapomniany.” – oświadczył były szkoleniowiec MAiNLiNE’a, Steve “ryu” Rattacasa.